Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Wrażenia z wizyty w San Diego

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • tomolek
    Hophead
    • 05-2006
    • 1752

    #16
    Czy ja Cię przestraszyłem moim wtrętem?
    Już się nie odzywam, pisz dalej. Bardzom ciekaw co tam się dzieje w "moich" stronach...
    www.ohbeautifulbeer.com

    www.mateuszdrozdowski.pl

    „Kwaśny Edi herbu Koreb

    Comment

    • GreenFox
      Senior
      • 12-2013
      • 273

      #17
      Nieee, muszę znaleźć trochę czasu, żeby opisać wrażenia z wizyty w firmowym lokalu browaru Stone A kilka linijek pewnie wyjdzie, stąd problem czasowy - gdzieś na weekendzie powinno się udać.

      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Latarnik Wyświetlenie odpowiedzi
      Nastepnym razem jak bedziesz w Kaliforni, zamow sobie piwo przez internet z TEGO sklepu. Kupisz pojedynczo i niedrogo.
      W sumie to łącznie byłem ze cztery dni, więc nie wiem czy dałoby radę zdążyć - ale przy jakiejś okazji warto zapamiętać.
      Last edited by GreenFox; 30-04-2015, 22:22.

      Comment

      • e-prezes
        Senior
        • 05-2002
        • 19159

        #18
        Materiał powinien wisieć na głównej stronie zamiast przestarzałych ankiet czy innych niepotrzebnych dyrdymał. Niemniej fajnie się czyta...

        Comment

        • GreenFox
          Senior
          • 12-2013
          • 273

          #19
          No i w związku z odrobiną czasu w trakcie dłuższego weekendu, przyszła chwila na opis miejsca, w którym spróbowałem największej ilości ciekawych piw i wyciągnąłem najwięcej wniosków odnośnie stanu "stanowego" kraftu Chodzi tu o firmowy bar browaru Stone, wg niektórych zestawień, wiodącego browaru z całego USA.

          Knajpa wyglądała dość niepozornie, umieszczona nieco z boku głównej dzielnicy turystycznej, niewielki ogródek przed lokalem i całkiem przyjemne wnętrze stylizowane na nieco stare (kamień, drewno). Wszędzie spoglądają na klienta charakterystyczne gargulce, będące znakiem rozpoznawczym browaru Stone - nieco mrocznie, ale przyjemnie Obsługa całkiem miła, w miarę orientowała się w ofercie, chociaż nie powiem żeby oferowała wiedzę większą, niż można było wnioskować z opisów stylu. Ciekawą sprawą była oferta podzielona na dwie kategorie: piwa podstawowe oferowane przez cały rok oraz piwa specjalne, wszelkiego typu "białe kruki" z których wszystkie przy nazwie miały podawany rocznik - łatwo zgadnąć, że większość z nich to mocne RISy, BW, nierzadko charakteryzujące się woltażem 10>%. Bardzo przyjemną i sprzyjającą degustacji opcją była możliwość zakupu piwa w ilości 100ml (4 oz.) w cenie nie przekraczającej 2$ - 2,5$ (tu już mówimy o kategorii "specjalnej").

          Pokrótce chciałbym opisać większość piw specjalnych, które udało mi się spróbować (oferta lokalu w tym zakresie zmieniała się niemal z dnia na dzień, co sprzyjało poznawaniu nowych smaków):

          - Old Guardian Barley Wine - Rocznik 2007 - na początek całkiem niezła petarda, czyli ośmioletni, flagowy BW z browaru Stone. Najbardziej charakterystyczną cechą piwa był baaaardzo intensywny aromat rodzynek, suszonych wiśni, śliwek, słodowy przechodzący w akcenty miodowe. Piwo miało aksamitną strukturę, było wyklejające, alkohol był wyczuwalny wyraźnie, jednak świetnie komponował się z całością. Co ciekawe wyczuwalna była średnia szlachetna goryczka, która czyniła piwo bardziej zbalansowanym. Piwo było naprawdę pyszne, jednak cały czas w głowie kołatała mi jedna myśl - nasz rodzimy flagowy BW - Mr Hard z Pracowni wcale nie oferuje dużo gorszych doznań smakowych - a co będzie za kilka lat? Nie powiem żeby to była rysa na wizerunku amerykańskiego kraftu, raczej pozwala to dobitnie sobie uświadomić jak szybko nasza krajowa scena dogania dokonania być może nie najlepszych, ale na pewno kogoś, na kim wzorować się można...

          - Old Guardian Barley Wine - Rocznik 2014 - tak dla porównania chciałem spróbować młodszego kolegi, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, które ostatnio trapi naszą scenę kraftową - czy amerykańskie BW są przechmielone? Biorąc za probierz to właśnie piwo od razu na starcie można wywnioskować: owszem, nie żałują chmielu, ale wciąż podstawę piwa czyni tutaj baza słodowa. Nie ma mowy o tym, że piwo jest płaskie, zbyt wytrawne, czy chmiel przykrywa wszystko. Owszem, w warstwie aromatu wyczuwalne na pierwszym planie są akcenty egzotyczne, ananasa oraz cytrusów (wyczuwalne nuty charakterystyczne dla Amarillo), jednak aromaty słodowe, tak intensywne w wersji leżakowanej tu również są silnie zaznaczone. Goryczka jest na nieco wyższym poziomie, jednak na pewno nie można jej uznać za przesadzoną - ładnie kontruje wysoką słodową pełnię, a w dodatku obecne są akcenty smakowe od chmieli (owoce egzotyczne), które pięknie współgrają ze znaną już mniej intensywną nutą rodzynek i miodu. Widać, że piwo jest mocarne, dobrze nachmielone, ale również świetnie zbalansowane - przyjemne w odbiorze zarówno w wersji świeżej, jak również leżakowanej. Tu niestety mniej pozytywny komentarz w stronę naszego rynku, bo porównanie z wyrobami określanymi u nas jako "American Barley Wine" nasuwa się samo...

          - Cali-Belgique IPA - podejście do popularnej również u nas hybrydy stylów belgijskich oraz IPA. W aromacie wyczuwalne są głównie akcenty fenolowe, przyprawowe, stajenne, co ciekawe jest to pierwsze piwo w którym napotkałem na średnio intensywną wadę w postaci siarki - ok, wiadomo, że piwo o charakterze belgijskim, mimo wszystko nieco przeszkadzały te akcenty siarkowe. Na drugim planie w aromacie nuty cytrusowe, lekko trawiaste. W smaku piwo wytrawne, lekko słodowe i przyprawowe, goryczka na średnim poziomie, całkiem ładny balans. Przy okazji tego piwa muszę przyznać, że nasi browarnicy nie mają się czego wstydzić w tym zakresie - kojarzy mi się przynajmniej jedno piwo "belgijsko-indyjskie", które w porównaniu wypada równie dobrze, a może nawet lepiej niż to z browaru Stone.

          Po trzech pierwszych degustacjach można wyciągnąć dwa wnioski dotyczące sceny kraft w Ameryce (o ile oczywiście jakiekolwiek wnioski można wyciągać na podstawie próbowania tylko kilku piw - jak najbardziej rozumiem oburzenie tych, którzy stwierdzą, że żadne wnioski na podstawie tak znikomej ilości materiału dowodowego nie mogą być wyciągane - ale ja sobie wyciągam, bo mi wolno ):

          - po pierwsze - wszystko wskazuje na to, że Amerykanie nie przechmielają swoich piw! Być może dla niektórych ta wiadomość okaże się szokiem, ale wszystkie próbowane piwa były dobrze zbalansowane i przesunięte raczej w kierunku słodowości, a nawet jeżeli tak nie było - to widać, że do bazy słodowej przyłożona była należyta uwaga. Od razu powiem, że ten wniosek powtarzał się praktycznie przy każdym próbowanym piwie.

          - po drugie - nasza scena naprawdę nie ma się co wstydzić i są również u nas dostępne, produkowane przez polskich producentów, piwa pyszne i światowej klasy (o ile akurat producent na siłę nie zaczyna się silić na "amerykańskość" zapominając o pewnych "mało" istotnych szczegółach, takich jak kompozycja zasypu słodów, itp.)

          To tyle komentarzy na dzisiaj, w następnym wpisie opiszę "ciemną stronę" mocy z browaru Stone...

          Comment

          • TomaszM
            Member
            • 04-2015
            • 45

            #20
            GreenFox, czy mógłbyś ustosunkować się do tezy, że APA i AIPA w stanach mają bardziej intensywny aromat od tych uwarzonych na starym kontynencie?

            Comment

            • GreenFox
              Senior
              • 12-2013
              • 273

              #21
              A skąd ta teza? Powiem w ten sposób - większość PA oraz IPA (z wiadomych względów nie dodają tam przedrostka "A") z którymi się spotkałem na wyjeździe miała intensywny aromat. Zgaduję, że pytanie dotyczyło głównie aromatu chmielowego? Jeżeli tak to na pewno są to aromaty intensywne i bardzo intensywne (PA, AA, IPA, RA). W smaku jednak jest również zazwyczaj wyczuwalna solidna baza słodowa, generalnie w kwestii goryczki praktycznie nie natknąłem się na piwo przesadzone. Spotkałem jedno Red Ale (Red Trolley Ale z browaru Karl Strauss), które miało raczej delikatny aromat, niezbyt intensywny.

              A co do porównania ze starym kontynentem to hmmm... wydaje mi się że aromat w piwach np. Brew Doga, Mikkellera, czy nawet mniej znanych kraftowców typu Camba Bavaria lub nasi polscy przedstawiciele (Pracownia Piwa, Piwne Podziemie) - mowa tu oczywiście o stylach APA i AIPA - wcale nie jest jakoś mniej intensywny. OK, zdarza się w naszym kraju, czy też w innych krajach wiele browarów, które nie chmielą tak intensywnie na aromat, ale raczej generalizować nie można.

              Tezę sprostowałbym bardziej w ten sposób - kupując wspomniane style w USA w ciemno, praktycznie zawsze masz pewność, że intensywność aromatu cię zadowoli - na starym kontynencie nie jest to regułą - ot taka różnica

              Comment

              • tomolek
                Hophead
                • 05-2006
                • 1752

                #22
                Myślę, że to może być kwestia lepszej jakości, świeższego chmielu.

                Co do Stone'a to mam spory sentyment, to była pierwsza IPA jaką miałem okazję wypić (ponad 10 lat temu). Nie zrozumiałem wtedy tego piwa...
                www.ohbeautifulbeer.com

                www.mateuszdrozdowski.pl

                „Kwaśny Edi herbu Koreb

                Comment

                Przetwarzanie...
                X
                😀
                🥰
                🤢
                😎
                😡
                👍
                👎