Železná Ruda jest granicznym, górskim miasteczkiem. Sceptycznie podchodziłem do pomysłu otwierania minibrowaru w hotelu - od razu pojawiają się domysły dotyczące profilu (czy też bardziej narodowości) pożądanej klienteli.
Po wyjściu z małej stacyjki są dwie możliwości dotarcia do hotelu Belveder. Krótsza, wiedzie właściwie prosto z dworca w górę stoku narciarskiego. Wyciąg tam zainstalowany to orczyk więc w lato ta opcja odpada Druga, dla mniej wspinaczkowo zaprawionych, wiedzie najpierw do miasta a potem krętą i długą asfaltową drogą na górę. Przyznam że nie na darmo hotel nosi przymiotnik 'Horský' a dotarcie tam, nawet wybierając łagodniejszy wariant, stanowi dotkliwe kondycyjnie doświadczenie.
Gdy po trudach wspinaczki już dotrzemy na miejsce, oczom ukazuje się dwupiętrowy budynek browaru a w jego środku restauracja urządzona w stylu...country
Na szczęscie rzeczywistość była piękniejsza niż wydawać by się mogło. Instalacja browaru mieści się w wydzielonej części, gdzie stoją trzy normalne, szerokie ławy. W powietrzu unosił się kojący zapach gotowanej brzeczki a piwowar robił swoje. Okazało się jednak, że od czasu otwarcia (a więc niecałe trzy tygodnie) poważnie uszczuplił się piwny asortyment. Z dostępnych na początku: Svetlego Belvedera 11, Polotmavego Belgrada 12 i Tmavego Gradla 13 ostał się tylko ten pierwszy...
Jak wyjaśnił piwowar, obecnie piwo przetaczane jest z kadzi fermentacyjnych od razu do beczek, bo minibrowar nie ma tanków leżakowych. Zapewne tym było spowodowane niemiłosiernie długie nalewanie piwa, które pieniło się na potęgę. Gdy już w końcu podano mi szklaneczkę nie zawiodłem się. Piwo miało złotą barwę, kwiatowo-chlebowy zapach i taki też smak. Co więcej, jego cena 18 Kc/0,5 już całkowicie zlikwidowała moje obawy co do charakteru minibrowaru. Również karta dań nie była pisana pod niemieckiego turystę, czeska klasyka jest w granicach 60-90 Kc a skoro restauracja jest w wiadomym stylu to i jest też karta dań tex-mex.
Miłym akcentem była próbka dwutygodniowej ciemnej trzynastki, którą poczęstował mnie piwowar. Piwo miało kawowy charakter, pozbawiony słodyczy czyli tak jak w ciemniakach lubię najbardziej. Miało dosć słabą pianę i było trochę zbyt lekkie jak na 13, no ale przed nim jeszcze 2 tygodnie leżakowania.
Na koniec zakupiłem peta (wypełnionego do połowy pianą), i udałem się na trasę narciarską która wiodła prosto na dworzec. Popijałem pysznego belvedera z peta, schodziłem stokiem w lekkiej mżawce i podziwiałem wątłe obłoki płynące niżej niż górskie zbocza. Przeżycie niezapomniane...Koniecznie odwiedzcie to miejsce!
Po wyjściu z małej stacyjki są dwie możliwości dotarcia do hotelu Belveder. Krótsza, wiedzie właściwie prosto z dworca w górę stoku narciarskiego. Wyciąg tam zainstalowany to orczyk więc w lato ta opcja odpada Druga, dla mniej wspinaczkowo zaprawionych, wiedzie najpierw do miasta a potem krętą i długą asfaltową drogą na górę. Przyznam że nie na darmo hotel nosi przymiotnik 'Horský' a dotarcie tam, nawet wybierając łagodniejszy wariant, stanowi dotkliwe kondycyjnie doświadczenie.
Gdy po trudach wspinaczki już dotrzemy na miejsce, oczom ukazuje się dwupiętrowy budynek browaru a w jego środku restauracja urządzona w stylu...country
Na szczęscie rzeczywistość była piękniejsza niż wydawać by się mogło. Instalacja browaru mieści się w wydzielonej części, gdzie stoją trzy normalne, szerokie ławy. W powietrzu unosił się kojący zapach gotowanej brzeczki a piwowar robił swoje. Okazało się jednak, że od czasu otwarcia (a więc niecałe trzy tygodnie) poważnie uszczuplił się piwny asortyment. Z dostępnych na początku: Svetlego Belvedera 11, Polotmavego Belgrada 12 i Tmavego Gradla 13 ostał się tylko ten pierwszy...
Jak wyjaśnił piwowar, obecnie piwo przetaczane jest z kadzi fermentacyjnych od razu do beczek, bo minibrowar nie ma tanków leżakowych. Zapewne tym było spowodowane niemiłosiernie długie nalewanie piwa, które pieniło się na potęgę. Gdy już w końcu podano mi szklaneczkę nie zawiodłem się. Piwo miało złotą barwę, kwiatowo-chlebowy zapach i taki też smak. Co więcej, jego cena 18 Kc/0,5 już całkowicie zlikwidowała moje obawy co do charakteru minibrowaru. Również karta dań nie była pisana pod niemieckiego turystę, czeska klasyka jest w granicach 60-90 Kc a skoro restauracja jest w wiadomym stylu to i jest też karta dań tex-mex.
Miłym akcentem była próbka dwutygodniowej ciemnej trzynastki, którą poczęstował mnie piwowar. Piwo miało kawowy charakter, pozbawiony słodyczy czyli tak jak w ciemniakach lubię najbardziej. Miało dosć słabą pianę i było trochę zbyt lekkie jak na 13, no ale przed nim jeszcze 2 tygodnie leżakowania.
Na koniec zakupiłem peta (wypełnionego do połowy pianą), i udałem się na trasę narciarską która wiodła prosto na dworzec. Popijałem pysznego belvedera z peta, schodziłem stokiem w lekkiej mżawce i podziwiałem wątłe obłoki płynące niżej niż górskie zbocza. Przeżycie niezapomniane...Koniecznie odwiedzcie to miejsce!
Comment