Na stole piwo klasztorne autorstwa Michalha, warzone z ekstraktów i słodów. Ekstrakt wejściowy - 16.5 Blg. Autor zastosował ciekawe rozwiązanie odnośnie zacierania słodu - moczenie w pończosze .

Opakowanie - butelka z zamknięciem patentowym, jak zwykle - kolorowa etykieta z logo browaru.
Kolor - ciemne, pod światło wiśniowe, superklarowne.
CO2 - jak dla mnie trochę za mało - ale przez cały czas widać delikatne musujące bardzo drobne bąbelki.
Piana - w związku z niewielką zawartością gazu wytworzenie ok. trzycentymetrowej warstwy piany wymagało "energicznego" lania. Była ona za to bardzo drobna i prawie tak kremowa, jak w stoutach gazowanych azotem. Utrzymała się w postaci cienkiego kożuszka do końca szklanki.
Zapach - charakterystyczny dla tego stylu, dzięki zastosowaniu profesjonalnych drożdży. Bez ukończenia kursu nie będę w stanie go zdefiniować .
Smak - wytrawny, lekko palony, mało chmielony. Podobny do Westmalle - zapewne efekt zastosowania profesjonalnych drożdży (chociaż oczywiście czuć, że jest to piwo domowe). Pycha.

Każde piwo Michalha robi na mnie wrażenie. To było świetne. W szafce już czekają następne w stylu klasztornym... :mniam: