Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Renowacja metalowego otwieracza

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • banasrobert
    Senior
    • 03-2004
    • 251

    Renowacja metalowego otwieracza

    Chciałbym podzielić się z forumowiczami swoimi "osiągnięciami".
    Może komuś przydadzą się moje rady?
    A może ktoś ma inny sposób na rdzę i podzieli się nim?


    Otwieracz do butelek z Browaru Haberbusch i Schiele S.A. o długości 8,5 cm i szerokości 2 cm wykonany jest z blachy stalowej, pierwotnie niklowany (widoczne fragmenty). Napis – nazwa firmy jest wytłoczony. Na powierzchni otwieracza widoczne są liczne, drobne wgłębienia - wżery spowodowane korozją. Opisywany otwieracz przed renowacją, na powierzchni ok. 90 % pokryty był jednolitą, cienką warstwą brunatnej rdzy.
    Renowacja miała na celu przede wszystkim usunięcie rdzawego przebarwienia i nalotów a także zabezpieczenie przed dalszym rdzewieniem, bez nadmiernego ingerowania w wygląd konserwowanego przedmiotu.
    Pierwszą czynnością było odtłuszczenie przedmiotu poprzez umycie go w 90% alkoholu. Po tym otwieracz poddałem 3 godzinnej kąpieli w odrdzewiaczu do stali i żeliwa Fosol. Co pół godziny wyjmowałem przedmiot i po opłukaniu w bieżącej wodzie, metalową szczotką usuwałem nalot powstały w trakcie odrdzewiania. Kąpiel w Fosolu spowodowała całkowite usunięcie rdzy z powierzchni otwieracza. Po tym oczyszczany przedmiot bardzo dokładnie spłukałem wodą aby usunąć z powierzchni czyszczonego przedmiotu najmniejsze nawet resztki odrdzewiacza.
    Powstały na powierzchni szarawy nalot fosforanów wytworzonych w trakcie tej czynności, jest nieszkodliwy dla przedmiotu i częściowo zabezpiecza przed ponownym rdzewieniem ale pozostawiony na powierzchni szpecił by przedmiot. Dlatego po wstępnym osuszeniu otwieracza zdarłem ten nalot metalową szczotką.
    Po oczyszczeniu dokładnie wypłukałem otwieracz w wodzie destylowanej, osuszyłem i włożyłem na 2 minuty do 90 % alkoholu w celu dokładnego usunięcia wody z drobnych wgłębień na powierzchni metalu). Po dokładnym osuszeniu, powierzchnię przedmiotu pokryłem roztworem stearyny w benzynie. Do tego celu użyłem białej świecy rozpuszczonej w benzynie do zapalniczek. Po wyschnięciu, na otwieraczu utworzyła się cienka warstwa zabezpieczająca metal przed działaniem czynników zewnętrznych i dalszym utlenianiem.
    W podobny sposób, w okresie kilku lat oczyściłem już wiele przedmiotów wykonanych z żelaza a opisany przeze mnie sposób zabezpieczenia jest wystarczający nawet w sytuacjach, gdy przedmioty te znajdują się poza pomieszczeniami, w zmiennych warunkach atmosferycznych,.

    Odradzam stosowanie do renowacji przedmiotów żelaznych lakierów, pokostu oraz jakichkolwiek olejów schnących lub smarów. Oleje te pod działaniem tlenu tworzą lepką, bardzo trudną do usunięcia błonę, która ponadto silnie chłonie kurz i brud.

    Na fotkach otwieracz przed i po renowacji.
    Attached Files
  • pieczarek
    zwykle cham i prostak
    • 06-2001
    • 5011

    #2
    Za stosowanie fosolu i szczotki drucianej - bezwzględne potępienie. Takich rzeczy nie robi już nikt mający elementarny szacunek dla rzeczy o historycznej wartości. Powiedzą Ci to w każdym muzeum. Miałeś fajny otwieracz ugryziony zębem czasu. Masz blaszkę podobną odpustowym świecidełkom. Co w pełni potwierdzają zamieszczone zdjęcia. No niby to Twoja rzecz, możesz z nią zrobić co Ci się żywnie podoba, ale zawsze jakoś mi żal zdemolowania eksponatu.

    Comment

    • Cooper
      Senior
      • 11-2002
      • 6055

      #3
      Usunięcie rdzy i odkrycie pierwotnej metalowej powierchni chyba nie jest błędem. Jeśli na rdzy ma polegać "ząb czasu" to wolę sztuczną szczękę . Nie wiem jedak czy nie było błędem czyszczenie mechaniczne za pomocą drucianej szczotki Wg mnie widać porysowania przez to powstałe i ja bym jej po prostu nie używał . Może lepiej było użyć ( nie wiem czy to tak się nazywa ale chyba skumacie co mam na myśli) taką "metalową watę" - są ponoć różne jej stopnie twardości. Czasami czysci się nią po prostu garnki w kuchni a ja np użyłem jej kiedyś w pracy do lekkiego czyszczenia starych zabytkowych drzwi (nawet nie bylo to zdzieranie starej farby tylko lekkie oczyszczenie powierzchni ze starego brudu i kurzu) i efekt był bardzo dobry. "Wata" ta pamiętam że była bardzo delikatna bo sprawdziłem to nawet na dłoni i to swojej. Myślę że nadawała by się do czyszczenia takich otwieraczy. Zresztą sam mam kilka otwierczy jak ten i podobne do oczysczenia w domu i bardzo możliwe że sprobuje właśnie tej metody. Na pewno nie odważe się na użycie metalowej szczotki. Przynajmniej te z jakimi ja mialem do czynienia byly bardzo twarde i ostre.
      Piętnastego czerwca roku dwa tysiące czwartego zbóje z bandy Heńka zamkły "Królewskiego" !!!
      1944 - brunatni niszczą Browar Haberbuscha. W 60. rocznicę zieloni niszczą Browar Warszawski.

      Zbiór etykiet z Tanzanii, zbiór polskich bloczków kelnerskich sprzed 1945 roku i et z motywem borsuka na Facebooku

      Comment

      • banasrobert
        Senior
        • 03-2004
        • 251

        #4
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarek Wyświetlenie odpowiedzi
        Za stosowanie fosolu i szczotki drucianej - bezwzględne potępienie. Takich rzeczy nie robi już nikt mający elementarny szacunek dla rzeczy o historycznej wartości. Powiedzą Ci to w każdym muzeum. Miałeś fajny otwieracz ugryziony zębem czasu. Masz blaszkę podobną odpustowym świecidełkom. Co w pełni potwierdzają zamieszczone zdjęcia. No niby to Twoja rzecz, możesz z nią zrobić co Ci się żywnie podoba, ale zawsze jakoś mi żal zdemolowania eksponatu.
        Określenie "szczotka druciana" nie było w tym przypadku zbyt szczęśliwe. Ta , której używałem była z miękkiego drutu i nie pozostawiła żadnych rys na powierzchni otwieracza. Nie zgodzę się też z tym, że do zabytkowych przedmiotów nie można stosować odrdzewiaczy, to praktyka stosowana we wszystkich muzeach. nie wiem z którego są Twoje informacje. Ja zanim podjąłem sie czyszczenia przedmiotów metalowych rozmawiałem z kilkoma konserwatorami z warszawskich muzeów, m.in. Muzeum Wojska Polskiego gdzie jak sądzę mają największą wiedzę na temat konserwacji metali.

        Zgodzę sie z tym, że w niektórych przypadkach należy zostawić warstwę patyny na metalu ale nie dotyczy to rdzy na żelazie. A jej usunięcie w żaden sposób nie umniejsza zabytkowego charakteru przedmiotu. Pozostawienie rdzy spowodowało by dalsze rdzewienie i po jakimś czasie eksponat w końcu by się rozsypał. Spotkałem się z tym, że niektórzy kolekcjonerzy zamiast oczyszczenia smarują pokryty nalotem rdzy przedmiot jakimś smarem, co ma zahamować dalszą korozję. Nie jest to metoda polecana przez zawodowych konserwatorów.

        A jeśli chodzi o "świecidełko" - otwieracz jesat matowy a ten blask na drugiej fotce to po prostu odbicie lampy błyskowej aparatu fotograficznego.

        Comment

        Przetwarzanie...
        X
        😀
        🥰
        🤢
        😎
        😡
        👍
        👎