Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Tour de Pivovary - relacja

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • purc
    Senior
    • 02-2009
    • 650

    #31
    Świetny tekst i zdjęcia. Gratuluję.

    Comment

    • Jurandofil
      Senior
      • 10-2007
      • 976

      #32
      Jestem pod ogromnym wrażeniem!
      Wielki szacunek!
      Znam osoby pijące koncerniaki, mimo że próbowały PIWA. Już nie potrafię im pomóc...

      Maciek urodził się po zamknięciu Browarów Warmińsko-Mazurskich "JURAND" w Olsztynie. Będą musiały mu wystarczyć wspomnienia taty...
      Mateusz z kolei... w okresie wielkiego bumu browarów kontraktowych i minibrowarów restauracyjnych. Czego się ze mną napije za kilkanaście lat?

      Comment

      • karol1000
        Senior
        • 09-2007
        • 1823

        #33
        Nadchodzi pora na Tour de Pivovary II.
        Jutro rano wyruszamy pociagiem z Berlina przez Usti do Kynsperku na Ohri gdzie kontynuujemy naszą zeszłoroczną trasę.
        W sumie planujemy jechać 8 dni (7,5 na rowerze) i przejechać ok.700km oraz zahaczyć o 16 browarów

        zaplanowana trasa wygląda mniej więcej tak:
        Nejpoužívanější mapový portál v ČR s celou řadou tématických map - základní, turistickou, cyklistickou, dopravní a plno dalších. Nabízí možnost reálného leteckého, panoramatického nebo 3D pohledu. Rozsáhlé množství obsahu, firem a turistických bodů zájmu. Umožňuje vyhledávání, plánování tras, měření a tvorbu vlastních značek.


        W odróżnieniu od zeszłego roku zaopatrzyliśmy się w kaski, bo wspomnienia z poprzedniego wyjazdu wspaniałe, ale jednak rozsądek doradza żeby trochę bardziej uważać.

        Trzymajcie kciuki za naszą kondycję. My modlimy się za dobrą pogodę i bezwypadkową jazdę.



        PS. Odwiedzimy 4 browarki do których jeszcze nikt z forum nie dotarł (albo dotarł i nie opisał): Kynsperk, Chudenice, Srni, Zumberk
        Last edited by karol1000; 23-04-2013, 12:12.
        LP

        Comment

        • Pancernik
          Senior
          • 09-2005
          • 9732

          #34
          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedzi
          W odróżnieniu od zeszłego roku zaopatrzyliśmy się w kaski, bo wspomnienia z poprzedniego wyjazdu wspaniałe, ale jednak rozsądek doradza żeby trochę bardziej uważać.
          Hm, też się (powoli...) skłaniam do zakaskowania. W minioną sobotę robiłem za opiekuna grupy rowerowej 12-latków i grzmiałem do nich przed rajdem, że lampki, dzwonek i kask - obowiązkowo!

          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedzi
          PS. Odwiedzimy 4 browarki do których jeszcze nikt z forum nie dotarł (albo dotarł i nie opisał): Kynsperk, Chudenice, Srni, Zumberk
          Ciiiii..., bo Was forumowe freaki wyprzedzą...

          Czekam na drugą część świetnej relacji (mimo, że to po Czechach... ).

          Comment

          • karol1000
            Senior
            • 09-2007
            • 1823

            #35
            Uff... Udało się, obyło się bez kontuzji wypadków itd, z awarii raz musiałem zmieniać dętkę, poza tym wszystko ok. Pogoda też dopisała, tylko jeden dzień lekko kropiło, mamy też spalone nosy więc nasze ciała dobrze reprezentowały biało-czerwone barwy
            Przejechaliśmy 725km, odwiedziliśmy 16 browarów, wypiliśmy 26,5L piwa na głowę (jechaliśmy 7,5 dnia). Wszystko się udało tak jak zaplanowaliśmy. Mam nadzieję, że uda mi się pomału poopisywać browary i piwa. Nie wiem czy dam radę spłodzić jakiś opis wyjazdu bo sporo tego mam teraz (niedługo ślub a potem podróż poślubna). Postaram się jednak coś tutaj wkleić...
            LP

            Comment

            • karol1000
              Senior
              • 09-2007
              • 1823

              #36
              Nie udało się opisać zeszłorocznej wycieczki.
              Może zapału wystarczy tym razem.

              Zaczynamy Tour de Pivovary 3

              Do Breclavi dojeżdżamy pociągiem z Pragi gdzieś koło południa. Od razu ruszamy w okolice zamku i browaru gdzie na zimowym stadionie mamy zarezerwowany nocleg.

              FOTO 1

              Na stadionie następuje szybkie zdejmowanie sakiew bo w planach mamy zajechać do Mikulova i z powrotem i po chwili siedzimy już na rowerach.

              Nejpoužívanější mapový portál v ČR s celou řadou tématických map - základní, turistickou, cyklistickou, dopravní a plno dalších. Nabízí možnost reálného leteckého, panoramatického nebo 3D pohledu. Rozsáhlé množství obsahu, firem a turistických bodů zájmu. Umožňuje vyhledávání, plánování tras, měření a tvorbu vlastních značek.


              Po 100 przejechanych metrach z ubytovni popijamy już piwo w ogródku przed zameckim browarem. Niestety nie ma możliwości zwiedzenia browaru. Jest tylko ogródek letni i piwa z kija do kupienia w przyczepie przy wejściu do browaru. Zaczynamy więc degustację, chociaż przejechaliśmy tego dnia niewiele (w Pradze na dworzec i potem parę kilometrów w Breclavi). Pogoda dopisuje chociaż prognozy głoszą burze przez cały tydzień. Popijamy piwka z widokiem na zamek, który lata świetności ma już dawno za sobą.

              Podlužan 11

              Kanec 12


              Pora wsiadać na rowery bo blisko sześćdziesięcio kilometrowa trasa nie przejedzie się przecież sama. Jedziemy asfaltową cyklotrasą przez las kilka kilometrów aż dojeżdżamy do Janohradu, a raczej do mostu przez rzekę otaczającą gród. No i tu mały zonk, bo mostek jest w opłakanym stanie i ozdobiony tabliczkami informacyjnymi, że pod żadnym pozorem nie można przez niego przechodzić. Szybki rzut oka dwóch inżynierów budownictwa wystarczył, żeby zgodnie zaopiniować most jako zdatny do przejścia. Zapinamy więc rowery i ostrożnie przedostajemy się pod uroczy budynek grodu.

              FOTO 2

              Dalej jedziemy do jednego z najpiękniejszych czeskich zamków, wpisanego na listę UNESCO zamku Lednica. Zamek prezentuje się bajecznie i chyba jest najlepszym turystycznym miescem naszego całego wyjazdu.

              FOTO 3

              Dalsza trasa prowadzi wzdłuż jezior przez Sedlec do Mikulova. Tutaj żeby nie jechać później z powrotem po tej samej drodze decydujemy się jechać po dość nieprzystosowanej do jazdy rowerowej trasie po północnej stronie jeziora Hlohoveckeho. Za Sadlcem wjeżdżamy jeszcze pod górę na winnice.

              FOTO 4

              Za jeziorami jedziemy kilka kilometrów asfaltową drogą rowerową wzdłuż torów i już na horyzoncie widzimy zamek w Mikulovie.

              FOTO 5

              W dniu naszego wyjazdu akurat odbywały się dni Mikulova i nie było nam dane zwiedzić browaru Mamut, bo cała rodzina pracowała po części w knajpie przy amfiteatrze lub na stoisku na starym mieście. Szkoda bo chciałem zobaczyć tą słynną opalaną drzewem warzelnie. Jak się potem okazało w trakcie naszej wycieczki mieliśmy okazję zobaczyć dwie inne warzelnie opalane drewnem.
              Jedziemy przez stare miasto gdzie odbywają się właśnie koncerty.

              FOTO 6

              Do Mikulova warto zajechać nie tylko ze względu na piwo, ale także na klimatyczne i urokliwe miasteczko. Szybko znajdujemy stoisko mamuta i pijemy wspaniałe pszeniczne piwo (11°). Nie była to typowa bawarska pszenica lecz raczej hybryda zahaczająca trochę o Wita, świetne piwo w gatunku międzystylowym.
              Po chwili jedziemy do knajpy u Chlupatého slona przy amfiteatrze w Mikulovie, w której można spróbować pełnej oferty piv od Mamuta. Na ścianach budynku widniał napis wskazujący na to że to jednak nie ta knajpa, ale nie warto odpuszczać i lepiej zapytać się obsługi czy dobrze się trafiło. Sama knajpa to raczej lekka mordownia, ale jest też ogródek z którego mogliśmy podziwiać mistrzostwa podwórka w hokeju na betonie. Uśmialiśmy się po pachy, leciała gleba za glebą . Jedzenia chyba tam nie mają.
              Samo piwo wyśmienite, kelner podpytywał jak nam smakuje, a potem okazało się że to sam sladek zbierał zamówienia. Było całkiem sympatycznie, a piwa odbiegają od klasycznego smaku co nas bardzo pozytywnie zaskoczyło.
              Mamut 10° světlé výčepní

              Mamut 12° světlý ležák

              Mamut 13° tmavý speciál


              Tak siedzieć i gadać z szefem moglibyśmy jeszcze długo, ale niestety widzimy, że nadciągają deszczowe chmury i musimy szybko jechać z powrotem do Breclavi – może zdążymy przed burzą i nocą.
              Znowu jedziemy wzdłuż jezior.

              FOTO 7

              Gdzieś za Hlohovcem w szczerym lesie trafiamy zupełnie nieoczekiwanie na Chrám Tří Grácií.

              FOTO 8

              Udało się dojechać bez większego deszczu i jeszcze przed nocą.
              Łącznie z dojazdami na dworce i trasą do Mikulova i z powrotem przejeżdżamy tego dnia 75km, więc nieźle jak na początek. Wieczór spędzamy w Breclavi w Irish pubie Baroko (co to jest za nazwa?) i popijamy miejscowe piwo przy finale ligi mistrzów. Była okazja spróbować Delegata czyli jasnej 10° z zamkowego browaru, ale był tak kiepski że szkoda tracić czcionkę.
              Attached Files
              LP

              Comment

              • karol1000
                Senior
                • 09-2007
                • 1823

                #37
                reszta fotek
                Attached Files
                LP

                Comment

                • wpadzio
                  Senior
                  • 06-2011
                  • 2645

                  #38
                  Ha! Ta sama koszulka co dwa lata temu!

                  (Piękna relacja. Dzięki Karol)
                  Rzeczywistość jest po to, by podstawiać jej pod nos krzywe zwierciadła.
                  Serviatus status brevis est
                  3603 etykiety z zagranicznych piw wypitych osobiście, 1148 recenzji piw na browar.biz (z czego 733 zagraniczne opisałem i sfotografowałem jako pierwszy) - stan na 31.01.2020

                  Comment

                  • karol1000
                    Senior
                    • 09-2007
                    • 1823

                    #39
                    podsumowanie dzień 1
                    74,63 km, średnia prędkość 18.37 km/h, max speed 52.64 km/h
                    Zamecky Pivovar, Breclav
                    Pivovar Mamut, Mikulov

                    DZIEŃ 2
                    W niedzielę rano wyruszamy na jedną z trudniejszych tras w historii naszego tour de pivovary. Nie ze względu na długość trasy, czy też ciężki teren, ale ze względu na ilość browarów na trasie... w planie mamy ich aż 6, więc czeka nas ciężka praca . W dodatku pięć browarów znajduje się w pierwszej połowie trasy.
                    Zaczynamy tak samo jak w pierwszym dniu trasą przez las w kierunku Janova Hradu gdzie odbijamy na wschód i jedziemy przez Podivin do Moravskiego Żiżkova. Po drodze mijamy piękne winnice. Planowaliśmy nawet spróbować podczas tego wyjazdu wina, bo jak tak można pojechać na Moravę i nie spróbować wina. No ale jakoś nam nie wyszło...

                    FOTO 1

                    Do pierwszego browaru dojeżdżamy chwilkę po otwarciu czyli po 10 rano. Browar znajduje się koło stawu, a ogródek na wprost boiska piłkarskiego, na którym odbywa się właśnie mecz oldboyów. Warzelnie możemy podziwiać w głównej sali.



                    Nie pierwszy i nie ostatni raz olewamy zasadę o niepiciu piwa przed 12 i zaczynamy degustację. Dziś trzeba się oszczędzać więc zaczynamy od małej 10° i małej 11° na dwóch. Oczy cieszy tu nie tylko ładne położenie browaru lecz przede wszystkim widok dwóch pięknych barmanek przeciskających się między stołami.

                    Divočák 10°


                    Žižkovský ležák 11°


                    Na boisku piłkarze zarządzają przerwę i gaszą pragnienie piwem, które w ekspresowym tempie dostarczono prosto pod bramkę.

                    Do wypicie zostaje nam jeszcze Mustang – prawdopodobnie jest to american lager, nachmielony Warriorem i Cascade.

                    Mustang 13°


                    Piłkarze po mału schodzą z boiska, poniektórzy szybko siadają na ogródku. Udało się zasłyszeć taki oto dialog między piłkarzem idącym do baru i drugim leżącym na trawie. Ten pierwszy woła „co chcesz dziesiątkę czy jedenastkę?” na to słyszy odpowiedź że jedenastkę. I od razu szybka riposta „Na jedenastkę to dzisiaj nie zasłużyłeś!” no i siedzący na trawie musiał zadowolić się dziesiątką.

                    Kupujemy etykiety na pamiątkę i ruszamy w dalszą drogę bo jeszcze sporo przed nami. Do Dolnych Bojanovic daleko nie mamy... jakieś 7km. Pewnie nawet nie zdążyliśmy spalić małego piwa, a już czekała kolejna degustacja. Niestety nie udało się wcześniej umówić wizyty w browarze Mazak, bo właśnie wymieniają instalacje na większe.

                    Musimy zaspokoić się więc jedynie piwem w gospodzie niedaleko browaru. W ofercie z Mazaka tylko jantarova 11° więc bierzemy po małym.

                    Jantar 11°


                    Do piwa bierzemy bramborowe platki, czyli coś ale czipsy ziemniaczane na oleju. Tłuste, ale zabiło pierwszy głód, niestety musieliśmy czekać prawie 30 minut, oczywiście przy pustych kuflach bo na kolejne piwo nie mogliśmy już sobie pozwolić – za 10km Hodonin.

                    Z panami z nowego browaru Vojáček jesteśmy telefonicznie umówieni na zwiedzanie browaru więc w szybkim tempie pedałujemy do Hodonina. Jeden z szefów odbiera nas na pobliskiej stacji benzynowej, bo na teren przemysłowego arealu sami się nie dostaniemy. Dziś na bramie siedzi kokot – jak to określił przemiły pan szef.
                    Właściciele cały browar jak i instalacje wykonali własnoręcznie, po obejrzeniu kilkudziesięciu browarów w Czechach.


                    warzelnia ma pojemność 17,5hl
                    tanki leżakowe wg mojego info to 6x3hl i 3x1,5hl


                    fermentowania w chłodni na 2x1,5hl i 2x3hl

                    Piwowar używa chmielu żateckiego oraz z upraw browaru Svijany, drożdże mają z Czernej Góry ale myślą o własnej produkcji. Mówią, że najpierw muszą się nauczyć porządnie warzyć a później będą myśleć o zmianach.
                    Ogólnie szef mówił, że browar chętnie by sprzedali i zrobili nowy w restauracji firmowej, więc jeśli ktoś jest zainteresowany to niech się z nimi skontaktuje. Cały browar tzn. instalacje i remonty kosztował ich ok. 5mln koron. Szef mówił też że chętnie zbudowaliby coś na zlecenie np. w Polsce...
                    Bardzo fajnie się nam gadało z szefem, obdarował nas etykietami, ponalewał piwa z tanków i nie chciał na końcu ani korony, prosząc tylko abyśmy poszli na obiad do ich restauracji. Tak też zrobiliśmy i mieliśmy okazji już w lepszych (cieplejszych) warunkach wypić 3 piwa z oferty Vojacka.



                    Kaprál 11°


                    Oficír 12°


                    Major 14°


                    … a i jedzenie w restauracji było na bardzo wysokim poziomie.

                    Ruszamy lekko zachwianym krokiem dalej … jakiś może kilometr dalej do minibrowaru Kunc.

                    FOTO2




                    Tutaj siadamy na ogródku bo pogoda jak najbardziej dopisuje.
                    Zabieramy się za pierwsze piwa

                    Švihák světlý


                    Švihák 13° Černý


                    Po tych dwóch średnioudanych piwach zdecydowaliśmy się dać im jeszcze jedną szansę i zamawiamy jedno małe na pół
                    Švihák Gold 14°

                    Niestety wynik próby był podobny jak przy poprzednich piwach – jest dość słabo...

                    Robi się dość późno a przed nami jeszcze długa trasa, piwo zaczyna już uderzać do głowy, a jechać się nie chce w ogóle. Ruszamy jednak dalej i po przejechaniu ok. 8km jesteśmy pod młynem w Ratíškovicach.

                    Tutaj byliśmy umówieni ze sladkiem na telefon, niestety pomimo że zaczęliśmy dzwonić do niego już w Hodoninie i przez cały czas będąc w restauracji nie udało się z nim skontaktować. Sam nie raczył też później oddzwonić, więc browaru nie zwiedziliśmy, a szkoda bo podobno tanki leżakowe znajdują się w samochodzie-chłodni.
                    Pijemy szybkie piwko

                    Ratíškovický ležák 12°


                    No i teraz następuje najgorsze, trzeba jechać dalej i to całkiem daleko. Wyjeżdżamy w dalszą drogę o 17.30 i jedziemy ponad 40km bez przerwy do Šitbořic, gdzie chcemy odwiedzić pierwszy chodski pivovarek na Moravie. Jak się okazało było dużo gorzej niż zakładaliśmy, bo po drodze czekała na nas kilkukilometrowa górka z którą strasznie walczyliśmy. Na miejsce dojeżdżamy chwilkę przed 20 i w bardzo szybkim tempie oglądamy ten pikobrowarek i degustujemy piwa.

                    Szef załatwił nam nocleg niedaleko miasta (byliśmy wcześniej dogadani) i musieliśmy być na miejscu przed 21 żeby odebrać klucze.
                    Pan Jan był też trochę wkurzony, bo masze odwiedziny wypadały w niedzielę, a on chociaż niedzielny wieczór chciał mieć wolny. W sumie nie ma się mu co dziwić, bo zapieprz ma przeogromny, szczególnie przy pikowarzelni na 150 litrów.

                    Piwa fermentują w beczkach „po kapuście” i dojrzewają w KEGach



                    Zaczęliśmy kulakiem, czyli jasną dwunastką, która po przejechaniu trasy znikła z kufla w tempie ekspresowym (bardzo smaczna, ciemno-złota, treściwa i poczciwie nachmielona), dalej wypiliśmy kulaka w wersji miodowej (też smaczne, miód na drugim planie dodał piwo jeszcze więcej ciała) i spróbowaliśmy też piętnastkę (Radni) która była naprawdę smacznym i pełnym piwem ze sporą dawką karmelowego słodu. Całe odwiedziny były dość chaotyczne, bo czas gonił i po chwili musieliśmy jeszcze przejechać razem z Panem Janem do miejsca noclegu, on razem z żoną samochodem a my rowerami, a jakże oczywiście ostro pod górę...

                    podsumowanie dzień 2
                    100,33 km, 5 h 11 min 27 sek, średnia prędkość 19.32 km/h, max speed 53.24 km/h
                    Moravský Žižkov, Moravský Žižkov
                    Mazák, Dolní Bojanovice
                    Hodonínsky Vojáček, Hodonín
                    Kunc, Hodonín
                    Na mlýně, Ratíškovice
                    1. chodský pivovárek na Moravě, Šitbořice
                    Attached Files
                    LP

                    Comment

                    • karol1000
                      Senior
                      • 09-2007
                      • 1823

                      #40
                      DZIEŃ 3
                      Trasa tego dnia nie była zbyt atrakcyjna turystycznie, takie tam objeżdżanie okolic Brna od browaru do browaru . Piwnie za to trasa jak najbardziej godna, bo dzisiaj na trasie mamy 5 browarów.
                      Zaczynamy szybką jazdą w kierunku Menina gdzie jesteśmy umówieni na telefon z synem właściciela browaru Santon, ma specjalnie dla nas przyjechać samochodem do browaru, który znajduje się na terenie przemysłowym kawałek za miastem. Browar bez problemu znaleźliśmy przywitani przez młodego podsladka. Browarek znajduje się w jednej z małych hal w arealu. Warzy się tu dwa rodzaje piwa: jasną 11 i jasną 13. Jasna 11 dostępna jest w wersji niefiltrowanej i filtrowanej.

                      warzelnia właśnie została powiększona na 3,5hl

                      w browarze do chłodzenia używa się chłodnicy zanurzeniowej co jest w minibrowarach raczej rarytasem

                      dalej mamy tu tanki fermentacyjno-leżakowe 3x 3,5hl

                      oraz filtrator (w tej chwili bez desek filtracyjnych)


                      Właściwie cała produkcja wyprzedana jest tutaj w mgnieniu oka, głównie do prywatnych klientów.
                      Nie ma czasu na eksperymenty. Młody sladek nie był też zbytnio obeznany w piwnych stylach. Chyba udało się go nam namówić, żeby przy następnym wywozie piw do piwoteki w Brnie kupił sobie coś ciekawego i innego niż czeska klasyka. Po zwiedzaniu nadszedł czas na degustację. Niestety piwa dostępne były tylko w PETach o pojemności 2L co dla rowerzysty było prawdziwą zmorą. No ale daliśmy radę. Jedenastkę wypiliśmy na miejscu podczas rozmowy ze sladkiem a trzynastkę wieźliśmy przez kolejnych 100km do miejsca noclegu. Jedenastka była dość specyficzna, lekko kwaskawa oraz dość brudna w smaku (ziemista), dobrze gasiła jednak pragnienie i była miłą odmianą od standardowego leżaka.


                      Nadszedł czas żeby jechać dalej, żegnamy się więc z młodym studentem i jedziemy dalej. Kolejny sladek nie chciał od nas pieniędzy za zwiedzanie i za piwo. Udało się go jednak przekonać i płacimy małe conieco za piwa i kufel który dostaliśmy w prezencie.

                      Kolejny przystanek jest dość blisko. Wyjeżdżając z Menina skręcamy w prawo i jedziemy całkiem fajną asfaltową ścieżką rowerową do Bluciny, gdzie znajduje się browarek Xaver. Browar znajduje się w prywatnym domu. Niestety zwiedzanie nie było możliwe gdyż właściciel w godzinach południowych był w pracy. Wcześniej mailowo umówiliśmy się, że możemy odebrać w domu piwo. Okazało się, że syn właściciela zajmuje się w browarze najlepszą pracą czyli rozlewem i to ten młody chłopak po prostu w drzwiach sprzedał nam wcześniej zamówione piwo.
                      Wzięliśmy po butelce Františka 15% i Vladimíra 22% z myślą o tym, że Franka wypijemy po drodze, a vladka dopiero jako KO przed spaniem .
                      Parę kilometrów za Bluciną zatrzymujemy się pod drzewkiem i konsumujemy pierwsze piwko.

                      František 15%


                      Ruszamy dalej do Bratcic, niestety po drodze czuję, że ostro schodzi mi powietrze z koła, w dodatku przy próbie dopompowania psuje się pomka, a na stacjach benzynowych (przynajmniej na tych na których byliśmy) można pompować tylko pojazdy mechaniczne i nie pozwalano nam dopompować koła. Tracimy sporo czasu na szukanie sklepu rowerowego, gdzie kupujemy dętkę (zawsze mamy po jednej zapasowej) oraz pompkę i dopompowujemy koła wielką ręczną pompą. Ze sporym opóźnieniem dojeżdżamy jakoś do Bratcic gdzie oprócz zwiedzania browaru przeniesionego z Oslavan czeka nas jeszcze zmiana dętki.

                      Zámecký pivovar Bratčice, znajduje się pośrodku pola, a nazwa Zámecký została przeniesiona wraz z browarem z Oslavan. I tak oto powstał zámecký pivovar w środku pola. Przy browarze znajduje się zadaszony ogródek w którym można degustować piwa warzone w browarze.
                      Piwowar o sporych mocach produkcyjnych, sprawia wrażenie dobrze zorganizowanego.
                      Warzelnia

                      tanki rozlewcze

                      tanki fermentacyjno-leżakowe


                      Wyrabia się tutaj głównie 4 rodzaje piw: jasną 10 i 12 oraz wiedeńską 13 i czasami czarną 12.
                      Prosto z tanków spróbowaliśmy trzy pierwsze piwa, ale przez niską temperaturę ciężko o jakąś ocenę, oprócz tego że były smaczne. Rozmawiając z piwowarem też ciężko robi się notatki.

                      Przy zmianie dętki degustujemy już w ogródku jasną 12
                      Zámecká dvanáctka


                      Niestety pogoda zaczyna się psuć i zaczyna się lekki deszczyk. Ogólnie na cały tydzień zapowiadane były burze więc i tak mieliśmy szczęście i jechaliśmy 2 pierwsze dni prawie bez deszczu. Chcieliśmy jechać trasą rowerową 403 do zamku w Oslavanach, gdzie po przeprowadzce starego browaru do Bratcic miasto postanowiło samo założyć browar. Byliśmy umówieni z piwowarem, że do 16 możemy przyjechać. Niestety trasa miała prowadzić przez las a okazało się, że zamiast rowerowej trasy lasem trafiliśmy na strasznie ciężką trasę turystyczną i jazda ciągnęła się okropnie. W dodatku deszczyk zamienił się w regularną ulewę i o 16 byliśmy dopiero przed Ivancicami i chowaliśmy się przy moście przez rzekę Jihlavę przed ulewą. Zadzwoniliśmy do sladka i powiedzieliśmy, że nie damy rady dojechać na czas i że przyjedziemy do nich po prostu na piwo. Zastanawialiśmy się nawet czy do tych Oslavan zajeżdżać, bo to ogólnie nie po drodze do naszego celu czyli do Biskupic, ale jednak stwierdziliśmy, że spróbujemy. Tuż przed zamkiem w Oslavanach spotykamy pana na rowerze, który pyta się czy to my do niego dzwoniliśmy. Okazało się, że był to sladek. Powiedział, że pojedzie do domu na obiad i wróci pokazać nam browar. Więc mieliśmy niezłe szczęście. My w tym czasie zabieramy się za degustację i sami cieszymy się już na obiadokolacje. Zaczynamy od jasnej 10

                      FOTO 1

                      Oslavanský Opál – desítka


                      Między dwoma stołami przed nami trwa dyskusja o czeskich browarach. Podsłuchuję trochę i po chwili włączam do rozmowy. Okazuje się, że obok nas siedzi dwójka Niemców, którzy podobnie jak my objeżdżają browary na rowerach . Jeden z nich dość płynnie mówił nawet po czesku, po chwili jednak przechodzimy na niemiecki. Myślałem, że jesteśmy ewenementem, okazało się jednak, że takich jak my jest więcej. Po chwili przychodzi sladek i zabiera nas na oprowadzanie, zapraszamy też kolegów ze stołu obok i oglądamy wspólnie browar.

                      Miasto zdecydowało się na inwestycję w browar głównie ze względu na piwną turystykę. Po przenosinach prywatnego browaru z Oslavan do Bratcic spadła liczba turystów przyjeżdżająca do Oslavan i dowiedzających zamek.
                      Warzelnia na 6hl

                      tanki leżakowe 10x12hl

                      otwarta fermentacja 3x12hl


                      Zdziwiła mnie dość wysoka temperatura fermentacji piw dolnej fermentacji. Sladek wspominał o 12-13~stopniach, nic dziwnego, że piwa smakują mocno estrowo.

                      Po zwiedzaniu siadamy już z niemieckimi rowerzystami przy jednym stoliku, popijamy piwa i jemy kolację, debatując o czeskim piwie i organizacji takiego wyjazdu. Siedzieć tak moglibyśmy długo, ale robi się już naprawdę późno, a mamy jeszcze do przejechania grubo ponad 40km.
                      Pozostałe dwa piwa też nie zachwycały Oslavanský Jantar – dvanáctka była piwem jasnym równie kiepskim jak dziesiątka, a Oslavanský Rubín – třináctka trzymał jako taki poziom, ale do miana dobrego piwa jeszcze mu daleko. Z Niemcami wymieniliśmy maile, bo obiecałem im podać parę przydatnych linków, w tym oczywiście link do map Pendragona . Niemcy napisali mi potem, że wygraliśmy z nimi 2:1 bo zwiedziliśmy więcej browarów (my 31 oni 8), przejechaliśmy więcej kilometrów (my 600 oni pod 400) ale pokonali nas w piciu piwa (my 33L na głowę a oni 45L).
                      O 18.30 ruszamy w dalszą drogę, na szczęście już nie pada, może uda się dojechać przed nocą.

                      Do Biskupic w linii prostej jest ok. 25km, niestety ulicami jest już o sporo dalej i mamy do przejechania ponad 40km. W planach był zjazd rowerem do Moravskiego Krumlova jednak nie mamy na to czasu i jedziemy jak najszybciej się da po ulicy do Biskupic.

                      FOTO 2

                      Dojeżdżamy na miejsce już prawie po ciemku, w lekkim deszczu. Po drodze musieliśmy walczyć z bagnem na którejś z polnych „ścieżek rowerowych”. Pan Ivan Gajdoš – chłop porządnej postury już na nas czeka. Jak sam mówi dopiero uczy się warzyć piwo. Otworzył browar, bo nie wiedział za bardzo co ma robić w życiu i przypadkiem w internecie znalazł info o tym, że minibrowary są całkiem opłacalnym interesem. Wszystkie oszczędności zainwestował w browar. Wcześniej piwa nie warzył w domu, a swoją pierwszą warkę w życiu (już w minibrowarze) od razu sprzedał. Przy powstawaniu browaru pomagał mu Libor Pavelec znany choćby z browaru w Żeliviu. Od razu znaleźli wspólną drogę i dobry kumpelski kontakt i nadal pan Libor pomaga w doborze piw i receptur i jest przyjacielem na telefon. W nasze ręce szybko trafia kufel dużego piwa. Nie ma tutaj jakiejś większej sali, jest malutka salka z wyczepem, barem i miejsce dla 5 osób. W lecie pewnie można siedzieć na ogródku.

                      Gajdoš 12° světlý ležák


                      Później w kuflu i naszych brzuchach ląduje wiśniowy leżak, w smaku nie było najgorzej, ale zapach to potężna kanaliza z wiśniową nutą. Ciężko się to piło i aż głupio było coś aż tak negatywnego powiedzieć w obecności Pana Ivana.

                      Po chwili ruszamy na zwiedzanie browaru. Od razu w oczy rzuciła mi się nietypowa warzelnia na jakieś 5hl.

                      Zdziwiony byłem tylko jedną kadzią i zapytałem jak sladek wysładza piwo. Niechętnie sladek musiał przyznać, że warzy z ekstraktów. Wcześniej pytany o to gdzie kupuje słody, podał nazwę firmy z której ma ekstrakty, ale nie powiedział że nie są to słody. Na etykietach też nic o tym nie wspomina, najwyraźniej nie jest to dla niego zbyt przyjemny temat. Po chwili dodał, że oczywiście jak zarobi trochę pieniędzy to dorobi drugą kadź i zacznie zacierać. W chwili zakładania browaru budżet mu się nie chciał domknąć, więc zdecydował się na tańsze technologicznie rozwiązanie. Co dziwne przy niskim budżecie browar posiada tanki leżakowe

                      Piwo fermentuje w otwartych kadziach


                      Nie lepiej byłoby zrobić drugą kadź a leżakować w KEGach?

                      Z racji, że szybko zrobiło się późno, a my musimy jeszcze dojechać i zameldować się w miejscu noclegu musimy pomału kończyć i jedziemy do dziecięcego obozowiska w lesie gdzie telefonicznie mamy dogadany nocleg. Jazda po ciemku przez las na rowerach i to jeszcze po piwach była sporym wyzwaniem. Teren był mocno z górki co też w tym przypadku nie ułatwiało sprawy. Przejechaliśmy jednak te kilka kilometrów bez problemu i znaleźliśmy się w opustoszałym ośrodku kolonijnym. Szybki prysznic i zabieramy się za przywiezione piwa.

                      Santon 13° světlý Speciál


                      Vladimír 22%


                      podsumowanie dzień 3:
                      109,92 km, 5 h 46 min 32 sek, średnia prędkość 19.03 km/h, max speed 55.70 km/h
                      Santon, Měnín
                      Xaver, Blučina
                      Zámecký pivovar, Bratčice
                      Městský zámecký pivovar, Oslavany
                      Gajdoš, Biskupice-Pulkov
                      Attached Files
                      LP

                      Comment

                      • Pendragon
                        Senior
                        • 03-2006
                        • 13949

                        #41
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedzi
                        obiecałem im podać parę przydatnych linków, w tym oczywiście link do map Pendragona
                        Fiu fiu

                        moje piwne mapy // Piwny Informator (facebook) // Browarek Camelot


                        Lepiej siedzieć w gospodzie nad piwem i rozmyślać o kościele, niż siedzieć w kościele myśląc o gospodzie

                        Comment

                        • karol1000
                          Senior
                          • 09-2007
                          • 1823

                          #42
                          oo czyta ktoś
                          LP

                          Comment

                          • wpadzio
                            Senior
                            • 06-2011
                            • 2645

                            #43
                            Ja też. Nie myśl sobie!

                            (aaa... w jakiej byłeś koszulce? )
                            Rzeczywistość jest po to, by podstawiać jej pod nos krzywe zwierciadła.
                            Serviatus status brevis est
                            3603 etykiety z zagranicznych piw wypitych osobiście, 1148 recenzji piw na browar.biz (z czego 733 zagraniczne opisałem i sfotografowałem jako pierwszy) - stan na 31.01.2020

                            Comment

                            • czecholand
                              Member
                              • 07-2013
                              • 58

                              #44
                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedzi


                              FOTO 6

                              Do Mikulova warto zajechać nie tylko ze względu na piwo, ale także na klimatyczne i urokliwe miasteczko.
                              Jeżeli Czesi jadą zwiedzić Mikulow i okolice to na pewno nie dla piwa Podstawą i najwiekszą popularność tych miejsc to WINO i setki winnych sklepów. Na pewno polecam jechać w te miejsca i poimprezować ze znajomymi we winnym sklepie..superrr.Piwo jako powód zwiedzania tych miejsc jest może na 10 miejscu. Co do urokliwego miejsca to się trzeba w pełni zgodzić.
                              www.czecholand.pl

                              Comment

                              • karol1000
                                Senior
                                • 09-2007
                                • 1823

                                #45
                                przerwa była długa, ale może uda się dokończyć relację z tegorocznej wyprawy

                                Dzień 4:
                                Dzisiejsza trasa miała być dość ciężka – zaplanowałem 120km z Biskupic przez Dalešice, Třebíč, Velké Meziříčí i Uhříňovice do Jihlavy. Zaczęliśmy zgodnie z planem i po przejechanych ok 15km zatrzymaliśmy się przed znaną z filmu Postřižiny bramą browaru.
                                FOTO 1
                                Kilka dni wcześniej umówiliśmy się z panią z recepcji (o jakże pasującym do pracy w browarze nazwisku Sladkova) że będziemy mogli zwiedzić browar poza ustaloną godziną wycieczek. Patrząc na ceny noclegów myślałem, że będzie to browar mocno nastawiony na zysk i jak to często bywa pewnie niezbyt przejmujący się pojedynczymi klientami, a tutaj jednak zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wszyscy byli dla nas przemili i z pasją opowiadali o browarze i produkcji. Zaczęliśmy jednak piwem a konkretnie jasną jedenastką na podwórzu browaru.



                                Dalešická jedenáctka


                                Dalej wypiliśmy po małej jasnej 13°, którą degustowaliśmy podczas zwiedzania.

                                Jednen z podsladków zaczął oprowadzanie od strychu gdzie znajdują się zbiorniki na słód

                                Już tutaj widać, że mamy do czynienia z dość dużym browarem.

                                Warzenia ma pojemność 50hl


                                Piwa ku naszemu zdziwieniu fermentują tylko i wyłącznie w otwartych kadziach. Łączna pojemność zbiorników fermentacyjnych to około 500hl


                                W piwnicy mamy dwa rodzaje tanków leżakowych
                                małe chyba 13x50hl

                                i duże chyba 26x100hl


                                Browar sprzedaje piwo do ok. 70 knajp na wyłączność oraz do multitapów.
                                Rozmachem i wielkością browaru byliśmy dość mocno zaskoczeni. Myśleliśmy, że wchodzimy do mikrusa, a w środku zastaliśmy mały półprzemysłowy ale za to świetnie zorganizowany browar z przyjemną atmosferą.

                                Po zwiedzaniu części produkcyjnej przechodzimy do części historycznej, gdzie możemy obejrzeć warzelnie oraz mechanizmy starego browaru, który po nakręceniu filmu w latach 90. popadł w ruinę i zaniedbanie. Dopiero w roku 1999 po przejęciu browaru przez nowych właścicieli browar wielkimi nakładami finansowymi został z powrotem postawiony na nogi i ponownie otwarty w 2002 roku.

                                Stara warzelnia o dziwo nie została wywieziona ani wykradziona

                                przy warzelni mamy taż marną imitację filmowej wanienki


                                Po części muzealnej oprowadzała nas przemiła pani z recepcji, która chwaliła się, że niedawno miała okazję wspiąć się na komin. Bała się strasznie, ale jakby mogła odpuścić sobie tą filmową przyjemność, pracując w tym browarze. Długich blond włosów niestety nie miała …

                                Po zwiedzaniu zaschło w gardle więc szybko bierzemy się za degustację ciemnej trzynastki


                                Z dobrymi humorami wracamy do Hrotovic, żeby wjechać na trasę rowerową 401 do Trebiča.
                                Po przejechaniu ok. 25km dojeżdżamy do urokliwego pagórkowatego miasteczka.

                                FOTO 2

                                Pod klasztorem zatrzymujemy się na tylko na chwilkę, żeby nie marnować czasu. Wiemy ile przyjemności czeka nas w podklasztornym browarze.

                                FOTO 3

                                Browar znajduje się w starej gorzelni. Czy tylko mnie ich logo bardziej od zakonnika przypomina mi członka Ku Klux Klanu?

                                Karta piw przyprawia rowerzystów o zawrót głowy, no ale jak tu nie spróbować wszystkiego. Zaczynamy

                                tradycyjnie od najsłabszego

                                Urban 10° světlé Výčepní

                                I już wiemy, że wyjechać stąd będzie trudno

                                Następnie zabieramy się za jasną i bardzo klasyczną 11°, smaczne piwo, które jakoś pominąłem w notatkach.

                                Dalej na stół wjeżdża pszenica


                                a za nią
                                Urban světlý ležák 12°


                                Urban polotmavý Special 13°


                                Ostatnim piwem w karcie był Red Ale którego oczywiście również nie omijamy
                                Red Ale 12°


                                Oczywiście piliśmy małe piwo na dwóch bo inaczej nie dalibyśmy rady jechać dalej.

                                Na zwiedzanie browaru byliśmy umówieni telefonicznie. Umówić się było trudno i na koniec nie obiecano nam że sladek nas oprowadzi. Mimo początkowego dość złego humoru pana sladka szybko udało się nam złapać dobry kontakt, a sladek po chwili był już skory do rozmów a komplementy poprawiały mu humor

                                zaraz po przekroczeniu drzwi browaru widzimy warzelnie.

                                Nad nią znajduje się skład słodu, a słód ze śrutownika bezpośrednio przez otwór w stropie ląduje w kadzi zaciernej. Bardzo proste, ale jakże praktyczne rozwiązanie, którego do tej pory nie widziałem w żadnym browarze.
                                Piwo fermentuje w otwartych kadziach, a sladek mówi, że bez problemu „miesza” górną i dolną fermentację. Wiele browarów ma przed tym spore obawy, jak widać chyba niepotrzebnie.


                                W leżakowni zatrzymujemy się na dłużej, bo sladek częstuje nas IPA prosto z tanka, które jest wręcz fenomenalne. Widząc nasz zachwyt po kilkudniowym piciu leżaków, sladek nabiera ochoty do rozmów i spędzamy tu sporo czasu wymieniając doświadczenia. Podczas rozmowy kufle ani na chwilę nie pozostają puste, a my czujemy już, że dalsza jazda będzie nie lada wyzwaniem i to nie tylko ze względu na prawie 80km, które pozostają nam do przejechania. Szczerze mówiąc to zastanawialiśmy się czy nie szukać noclegu w Trebici Zdecydowaliśmy się jednak, że spróbujemy pojechać dalej, ale tylko i wyłącznie bocznymi drogami. Do sakiew pakujemy jeszcze PETy sprzedawane w browarze i bez przekonania ruszamy w dalszą trasę, wiedząc, że tego miejsca już chyba żaden inny browar nie przebije.

                                Z jazdą bocznymi drogami chyba trochę przesadziliśmy, bo trasy żwirowo-kamieniste średnio nadawały się do jazdy rowerem. Po godzinie okazało się, że przejechaliśmy zaledwie 10km, patrząc na zegarek i na niebo, które zaczęło nas przerażać, wiedzieliśmy już, że wyjazd z Trebici był złym pomysłem. Stanęliśmy pośrodku niczego między Třebíčem a Velkim Meziříčí, widząc zbliżającą się wielkimi krokami burzę, zdecydowaliśmy się na telefon do przyjaciela (przyjacielem okazała się żona). Szybki info telefoniczne mówi nam, że jedyne sensowne połączenie kolejowe z miejsca naszej lokalizacji do Jihlavy zaczyna się w Třebíču. Szybko decydujemy się po raz pierwszy podczas wszystkich trzech roczników Tour de Pivovary że odpuszczamy i zmieniamy plany. Wjeżdżamy conajprędzej na drogę trzciej klasy (360) i jedziemy wraz z tirami i rzęsistym deszczem z powrotem do Třebíči.

                                FOTO 4

                                Wszystko ma jednak swoje plusy i siedząc w pociągu degustujemy fantastyczne Single Malt Ale.

                                FOTO 5 – prawdziwy making of

                                Single Malt Ale


                                Do Jihlavy jechaliśmy pociągiem około godziny. Pogoda się trochę polepszyła i przestało już padać. Szybko udajemy się pod browar przemysłowy Jeżek. Tutaj spotkała nas jedna z większych niespodzianek podczas naszych rowerowych wycieczek. Przed wyjazdem napisałem do Jeżka maila z zapytaniem czy byłaby możliwa wycieczka w browarze dla jedynie 2 osób. Nie spodziewałem się pozytywnej odpowiedzi, bo wycieczki w wielkich browarach są zazwyczaj możliwe tylko i wyłącznie dla większych grup. W odpowiedzi pani sekretarka zaprosiła na zwiedzanie i przekazała swoją korespondencję z kierownikiem i głównym sladkiem browaru panem Kaliną. Sekretarka pisze coś w stylu „Ahojda, rzuć okiem na ten mail, pomyślałam że jeśli są to piwowarzy domowi to pewnie będziesz chciał ich oprowadzić sam”. Szef odpowiedział „fajnie oprowadzę ich, zaoferuj im darmowy nocleg w browarze”. Ofertę oczywiście przyjęliśmy i po dojechaniu do browaru odebrał nas jeden z pracowników i zabrał do największego apartamentu w jakim byłem w życiu. Było tam chyba z 15 pokoi



                                Niestety kierownik i sladek w jednej osobie nie odbierał od nas telefonu. Udało się jednak skontaktować z panią sekretarką, która poinformowała nas że szefowi coś wypadło, ale pamięta o nas i oprowadzi nas na drugi dzień rano. My na rano byliśmy już umówieni ze sladkiem z ratuszowego minibrowaru ale w mailu sladek pisał, że w nocy do rana będzie warzył. Szybki prysznic i idziemy na jihlavski rynek do minibrowaru.

                                FOTO 6

                                Tam od razu dostrzegam sladka, którego miałem już okazję poznać w Berlinie na Biermaile. Najpierw zabieramy się jednak za degustację i za zasłużoną już kolację. Dostępne były 6 piw z czego 3 górnofermentacyjne. Wiemy już że trzeźwi na nocleg nie wrócimy.

                                Zaczęliśmy klasyką, czyli jasną dwunastką o nazwie Ignác, która była smaczna ale nieco wodnista, do obiadu jednak pasowała. Później wypiliśmy polotmavą 13° Zikmund.


                                Dalej była jakaś smakowa Zuzana ale ją opuściliśmy i zabraliśmy się za ALE.
                                Najpierw chcieliśy Single hopa Citra z serii Post Apocalyptic Ale ale podobno już nie było. Wzięliśmy więc e-IPA czyli Englisch IPA 15°, styl który w Czechach jest bardzo rzadko spotykany więc brawa dla sladka że zdecydował się zabrać za ten gatunek


                                Później popijając rewelacyjne Black Roof IPA zagadaliśmy do sladka Jaroslava, który z chęcią pokazał nam browar.

                                Warzelnie możemy podziwiać w piwnicy w głównej sali

                                Warzenie podobno odbywa się w lecie właściwie non stop, więc szansa trafienia na sladka przy pracy jest ogromna.
                                Fermentacja odbywa się w otwartych kadziach:

                                leżakownia stale się powiększa obecnie jest chyba 12 tanków plus beczka na barley Wine XXL.


                                Na pokazywaniu się nie skończyło i przegadaliśmy ze sladkiem dobre dwie godziny. Spróbowaliśmy też XXL prosto z beczki dębowej, potem okazało się, że odnalazła się na prośbę sladka też i Single Hop Citra odłożona dla specjalnych klientów i mieliśmy okazję jej spróbować. Na koniec obdarowano nas etykietami i mocno zachwianym krokiem podążyliśmy do apartamentu.

                                Ten dzień był fenomenalny i wspominamy go zdecydowanie najmilej z całego wyjazdu. Wszystkie trzy odwiedzone browary nas zachwyciły.

                                PODSUMOWANIE Dzień 4
                                71,51 km, 4 h 09 min 19 sek, średnia prędkość 17.21 km/h, max speed 63.85 km/h
                                Akciový pivovar Dalešice, Dalešice
                                Podklášterní pivovar Třebíč, Třebíč
                                Radniční, Jihlava
                                Attached Files
                                LP

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎