Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Czy to prawda, że...

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Dudlik
    Senior
    • 11-2002
    • 269

    Czy to prawda, że...

    Czy to prawda, że piwosze w latach osiemdziesiątych czekali przed browarami, a potem gonili na rowerach ciężarówkę z piwem, aby wiedzieli do jakiego sklepu to piwo wiozą? W tamtych czasach tematyka piwna nie była mi zbyt bliska stąd pytam bardziej doświadczonych w tej materii. Rewelacje takie, o tych rowerach, podała Gazeta Wyborcza, więc wolę się upewnić z pewnego źródła, czy to prawda. Mój brat opowiadał mi, że czasami piwo przywozili bez etykiet, a i tak nikt nie wybrzydzał. Najgorzej ponoć było przed ważnymi meczami polskiej drużyny narodowej, wtedy kolejki były bardzo długie... Jak chciało się wypić kufel piwa (z relacji mojego taty) w knajpie to trzeba bylo coś kupić do jedzenia, więc kupowało się śledzia albo serek, który krążył i krążył, bo nikt go oczywiście nie jadł. Te panie ciągle go sprzedawały. Cwaniaczki z warszawskiej Pragi czasami "hartowali na nich kiepa", aby już nie można było tego sprzedać następnym razem. A jakie Wy macie wspomnienia z tamtych czasów?
    Pozdrawiam!
    Piana jak śmietana smak szesnastoletniej dziewczyny! To jest piwko!
  • Pogoniarz
    † 1971-2015 Piwosz w Raju
    • 02-2003
    • 7971

    #2
    Niekończąca się opowieść.
    W latach osiemdziesiątych w Szczecinie zakupić piwo było bardzo ciężko.Beczkowe było w kilku miejscach i to sama woda z Koszalina.(Szczecinianka i Bar pod Wiaduktem.)Jeżeli chodzi o zaopatrzenie w slepach ,to też był problem.Jakość piwa tragiczna,butelki bez etykiet-czasem jakaś na skrzynce i podział na sezon zimowy-granaty;letni- Euro.W knajpach jedno piwo bez zakąski,dwa to już popularna łódeczka-czyli żółty ser wygięty do góry .Sobota i niedziela to dni praktycznie bez piwa,nie dość,że otwartych kilka sklepów to oczywiście Sahara.W knajpach praktycznie tylko butelkowe z zakąską(jak udało się dostać!)
    Czasem nie wiedziałem jakie piwo pije,ale kupowało się 10,bo zaraz nie było.Co się nastało w kolejce,ile razy zabrakło-można gadać dniami i nocami!Specjalnie kiedyś jeżdziło się po wiochach na piwo z beczki,ale nie zawsze byliśmy miło przyjmowani przez miejscowych
    Popularne były też wycieczki do Poznania do firmowego sklepu browaru na Głogowską(koło stacji i targów)R.I.P.Stało sie w gigantycznej kolejce,ale piwko było.
    Teraz już od iluś tam lat nie piję wyrobów z Poznania-jakiś taki jestem.


    Prawie jak Piwo
    SZCZECIN

    Comment

    • jerzy
      piwoholik
      • 10-2001
      • 4705

      #3
      W tamtych czasach dopiero zaczynałem moją życiową przygodę z piwem ale pamiętam, że w sklepach kupić go nie można było. Ja najczęściej jeździłem do baru na wrocławski dworzec główny, gdzie ciemne piwo było w ciągłej sprzedaży (i bez problemów sprzedawali je takiemu gówniarzowi jakim ja wtedy byłem). Tylko czasem trzeba było poczekać 5-10 minut w kolejce. Do piwa nie trzeba było kupować żadnych zakąsek - w tamtych czasach było to ustawowo (?) wymagane (?) chyba tylko przy mocniejszych alkoholach.
      Last edited by jerzy; 15-07-2003, 10:40.
      browerzysta, abstynent i nałogowy piwoholik c[]

      Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham piwo :]

      Comment

      • Gollum
        Gość
        • 09-2002
        • 307

        #4
        Gazetę Wyborczą, jeśli pisze o tzw. minionym okresie, należy traktować z dużym przymrużeniem oka.
        Faktem jednak jest, że problemy z piwem były. Pamiętam na pierwszym roku studiów szefostwo klubu studenckiego, w którym zaczynałem działać, organizowało wielkie spotkanie, po którym miała być bibka z udziałem jakichś tam władz ze stolycy. Pogoniono więc mnie i dwóch innych nowych, by gdzieś w mieście (Lublin to był) kupić jak najwięcej piwa. Mieliśmy na to cały dzień. Objechaliśmy całe miasto tam i z powrotmje i nigdzie piwa nie ma. gdzieś ekspedientka szpenęła, że zaraz maja przywieść. Zaczailiśmy się. Gdy skrzynki się pojawiły, rzucilismy się na nie we trzech. dwóch bardziej osiłkowatych chroniło trzeciego (czyli mnie) przed stratowaniem i rozdarciem przez rozjuszonych amatorów piwa. A ja pakowałem flaszki do plecaka. Gdy był pełny, szybko ulotniliśmy się, oczywiście w kasie zostawiając należność. I potem starsi mieli ubaw, a my za dobrze wykoane zadanie dostaliśmy po flaszce.

        Comment

        • alph
          Senior
          • 03-2003
          • 195

          #5
          Pamiętam takie coś: jako nieletnie pacholę na przełomie lat 70 i 80 ub. wieku, przebywając na letniskach w podłódzkiej miejscowości zostałem wyposażony w zadanie wsiąść na rower i przywieźć piwo z jedynego miejsca gdzie było czyli bufetu pobliskiego ośodka wczasowego MSW. Był to Jasne Pełne z Browarów Łódzkich (nazwy nie pomnę), sprzedawane w bączkach. Dano mi spróbować i smakowało... jak piwo, (dla mnie - pacholęcia- bez rewelacji) ale szczegółów nie pomnę. Dorośli pili i cieszyli się że w ogóle było...
          Inny fakt jest związany ze zrobieniem podpiwku przez jednego ze współletników i obczęstowaniem reszty towarzystwa (co wyczerpało zapasy podpiwku, bo był to nie mniejszy rarytas niż piwo).
          Jeszcze jedno, już sporo później (ok 1987-8 r.) to opwieści kolegi z Wawy o częstej tam praktyce kupowania przed imprezą Żywca (ekportowego "w sreberku") u bufetowych w wagonach WARSu w zagranicznych składach. Można było sobie odpowiednią partię u rzeczonego bufetowego zamówić.... Tenże kolega jako niedoścignioną rozkosz podniebienia wskazywał mi wówczas amerykańskie piwo "Budweiser"...
          Piękne czasy i komu to przeszkadzało...
          Przepraszamy...Podpis w trakcie tworzenia...

          Comment

          • Pogoniarz
            † 1971-2015 Piwosz w Raju
            • 02-2003
            • 7971

            #6
            alph napisał(a)

            Piękne czasy i komu to przeszkadzało...
            Chyba,coś mi się nie tak wyświetliło


            Prawie jak Piwo
            SZCZECIN

            Comment

            • jerzy
              piwoholik
              • 10-2001
              • 4705

              #7
              alph napisał(a)
              Piękne czasy i komu to przeszkadzało...
              Brzydko zapachniało polityką!
              browerzysta, abstynent i nałogowy piwoholik c[]

              Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham piwo :]

              Comment

              • alph
                Senior
                • 03-2003
                • 195

                #8
                Oj czepiacie się, a ja wtedy miałem kilkanaście lat i żadnych poważnych problemów, a Wy tak zaraz o polityce....
                Przepraszamy...Podpis w trakcie tworzenia...

                Comment

                • Pogoniarz
                  † 1971-2015 Piwosz w Raju
                  • 02-2003
                  • 7971

                  #9
                  jerzy napisał(a)
                  Brzydko zapachniało polityką!
                  Nie!Chodzi mi o dostępność piwa.Ja wolę dzisiejszą


                  Prawie jak Piwo
                  SZCZECIN

                  Comment

                  • alph
                    Senior
                    • 03-2003
                    • 195

                    #10
                    Kiedy pod wieloma względami niewiele się zmieniło.
                    Wprawdzie piwo znajdziesz prawie wszędzie, ale przeważnie jest to zestaw podstawowy (pół biedy gdy typowy dla regionu). Porobiło się też tak, że na zadupiu często zobaczysz piwo od giganta, a nie uświadczysz piwka z browaru za miedzą. Bynajmniej nie tęsknię do zaopatrzenia sprzed lat, ale dyktatura molochów też nie jest tym o czym marzę. Już niedługo przy tej polityce gigantów aktualna może się okazać parafraza dowcipu o wyborze najgłupszej spośród stu blondynek (wybaczcie Białogłowy): jak wybrać najlepszy (najgorszy) spośród stu browarów - losowo i tak produkują to samo. Wtedy nasze dzieci zadadzą na Forum pytanie: czy to prawda, że kiedyś istniały różne gatunki piwa i miały różne smaki. Alem się wyżółcił, nie?
                    A i teraz jak chcesz posmakować jakiegoś konkretnego gatunku, to czeka Cię import docelowy, albo produkcja.
                    Teraz przewrotnie:
                    Niech żyją wielkie korporacje piwowarskie albowiem one (i ich "piwo)powodują rozwój małego piwowarstwa domowego.
                    PS
                    czy to jest dalej na temat?
                    Przepraszamy...Podpis w trakcie tworzenia...

                    Comment

                    • Dudlik
                      Senior
                      • 11-2002
                      • 269

                      #11
                      Spoko! Spoko! Jeśli o piwie to na temat !!!!
                      Ja pamiętam jak mi brat opowiadał, że za praktyki dostali pieniądze. Jakieś śmieszne grosze i poszli na bazar Różyckiego i kupili sobie w budce prawdziwe zagraniczne, pyszne piwko. Nie pamiętam jaka to była marka, chyba Holsten albo Tuborg. Smak ponoc miało cudowny jak niebiańska ambrozja, ale kosztowało duzo prawie wszystkie pieniądze z praktyk.
                      Piana jak śmietana smak szesnastoletniej dziewczyny! To jest piwko!

                      Comment

                      • Pogoniarz
                        † 1971-2015 Piwosz w Raju
                        • 02-2003
                        • 7971

                        #12
                        alph napisał(a)
                        Kiedy pod wieloma względami niewiele się zmieniło.
                        Wprawdzie piwo znajdziesz prawie wszędzie, ale przeważnie jest to zestaw podstawowy (pół biedy gdy typowy dla regionu). Porobiło się też tak, że na zadupiu często zobaczysz piwo od giganta, a nie uświadczysz piwka z browaru za miedzą. Bynajmniej nie tęsknię do zaopatrzenia sprzed lat, ale dyktatura molochów też nie jest tym o czym marzę. Już niedługo przy tej polityce gigantów aktualna może się okazać parafraza dowcipu o wyborze najgłupszej spośród stu blondynek (wybaczcie Białogłowy): jak wybrać najlepszy (najgorszy) spośród stu browarów - losowo i tak produkują to samo. Wtedy nasze dzieci zadadzą na Forum pytanie: czy to prawda, że kiedyś istniały różne gatunki piwa i miały różne smaki. Alem się wyżółcił, nie?
                        A i teraz jak chcesz posmakować jakiegoś konkretnego gatunku, to czeka Cię import docelowy, albo produkcja.
                        Teraz przewrotnie:
                        Niech żyją wielkie korporacje piwowarskie albowiem one (i ich "piwo)powodują rozwój małego piwowarstwa domowego.
                        PS
                        czy to jest dalej na temat?
                        Wolę wybrać i patrolować sklepy(mam gdzieś około 40-marek naszego piwka plus zagraniczne w moim mieście))Beczkowe na każdym rogu-jasne że nie mam dostępu do wielu piwek,ale porównanie jest nie na miejscu.Na szczęście są Giełdy gdzie wspaniali Forumowicze,którzy bez problemu dostarczają piwko.Jch zdrowie
                        Last edited by Pogoniarz; 15-07-2003, 18:47.


                        Prawie jak Piwo
                        SZCZECIN

                        Comment

                        • Pogoniarz
                          † 1971-2015 Piwosz w Raju
                          • 02-2003
                          • 7971

                          #13
                          Oczywiście też spotkania


                          Prawie jak Piwo
                          SZCZECIN

                          Comment

                          • becik
                            Senior
                            • 07-2002
                            • 14999

                            #14
                            Pamiętam jak lotem błyskawicy wśród znajomych roznosiła się informacja, że w sklepie A na Żoliborzu jest piwo, wtedy jechało się z jednej dzielnicy do drugiej, żeby dostać choć kilka butelek, często były bez nalepek, najczęściej w butelkach euro i nie tylko brązowych ale i zielonych, a nawet białych, bączki widywałem bardzo rzadko. Dotej pory pamiętam (sam tez tak robiłem) jak amatorzy piwa ogladali każdą butelkę pod swiatło, po co dowiedziałem sie dopiero jak kiedyś w jednej z nich znalazłem jakieś czarne fruwające farflocle, pźniej sam już je tak sprawdzałem, mój znajomy kiedyś w takiej butelce znalazł sznurowadło. pamietam też, że dość często było sprzedaż limitowana, np do 5 butelek na głowę. Kiedyś bedąc na wakacjach w pewnej wisoce kilkanaście kilometrów od Nidzicy poszlismy do sklepu, akurat była dostawa piwa do wioski w sumie jedna skrzynka, oczywiście kupiśmy całą szybciutko zmykając przed rozwścieczonymi tubylcami. Abył to wtedy Biskupiec w oranżadówkach (rozlewany notabene w rozlewni w Nidzicy).
                            W barach zakąska była standardem, najczęsciej zółty ser posypany papryką (tak kiedyś było w Bolku) bądź smażona kaszanka. Ale to piwo wtedy miało swój smak szczególnie po kilkunastominutowym staniu po niego w kolejce i mimo opinni, ze było chrzczone. Pamiętam do tej pory moja ówczesną ulubioną knajpę (obecnie jakaś wietnamska restauracja Rong Vong czy cos podobnego na Okopowej pomiędzy Żytnią, a Leszno) gdzie na stojąco spożywało sie piwo wśród latających kufli i notorycznych burd, a także jak przy Pani barowej stał pojemnik z solą którą soliło się piwo.Moja druga ulubiona knapą był stary bar Rondo przy rondzie ONZ (traz też są tam wietnamczycy), a szczególnie zimą gdzie podawali niesamowicie przepyszne grzane piwo. Aha, często sie tak zdarzało, ze mozza było wziąć tylko jedno piwo, zeby dostać drugie trzeba było sie ustwaić w kolejce ponownie, wielu amatorów juz kupując browarek szło od razu na drugi koniec kolejki. Jednak tamte czasy miały swój niepowtarzalny klimat, przynajmniej jest co wspominać. Piwo pomalutku zacząłem pić w I klasie ogólniaka, a był to rok 1983/84.
                            Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

                            Comment

                            • Pogoniarz
                              † 1971-2015 Piwosz w Raju
                              • 02-2003
                              • 7971

                              #15
                              Też tam piłem piwko(w barze Rondo),oraz "u Adama "(lub podobnie)pomiędzy Centralką,ą Ochotą(WKD)Jeden kufelek,albo dwa z kaszanką bądź paluszkami,mieliśmy ich spory zapas To była taka buda blisko zejścia na "wukadkę".Było to piwko Królewskie
                              Last edited by Pogoniarz; 15-07-2003, 19:56.


                              Prawie jak Piwo
                              SZCZECIN

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X
                              😀
                              🥰
                              🤢
                              😎
                              😡
                              👍
                              👎