No, zabieram się za piąta warkę. Wygląda, że to hobby już nieprędko mi odpuści, zajmę sobie więc okienko w tym forum na blogowanie o moim warzeniu, akurat dobre zajęcie na bezsenne noce, jak filtrat powoli scieka, albo brzeczka niechętnie nabiera temperatury do wrzenia.
Warzeniem zainteresowałem się po tym jak mój znajomy łatwo i udatnie zaczął robić dobre piwka w domu. Kupiłem zestaw startowy, zrobiłem pierwsze piwo z konserwy załączonej do zestawu i poszło.
Jak wspomniałem pierwsze piwo to był Best Bitter z Brewkita. Emocji było sporo dla mnie - pierwsze piwo bądż co bądź, ale chyba nic interesującego dla potencjalnego czytelnika. Kształcące to było - dezynfekcja, rozlew itp. Ot - ciekawostka - miękkie kapsle którymi ją zakapslowałem nie trzymały. Nagazowanie było marne. Tak, że wśród znajomych furory tym piwem nie zrobiłem, wiec póki co postanowiłem wstrzymać się z chwaleniem moim piwem do czasu aż będę warzył piwa znakomite. Tak czy inaczej już wypite, historia.
Druga warka już była zacierana - Hefe Weizen z zestawu Browamatora. Po klapie Bittera trochę zwątpiłem, ale usłyszałem, że piwa zacierane do brewkitów mają się jak herbata liściasta do torebkowej.
No to zacieramy - tu zmiennych jest dużo więcej. Zrobiłem parę nieszkodliwych błedów - zacząłem o 17, przez co skończyłem o 2:00. Niepotrzebnie dezynfekowałem gary i filtrator. Trochę miałem problemów z ustalaniem temperatury - np. nie wpadłem na to, że łatwo to można robić dolewając wodę zimną i gorącą.
Przy filtracji nie wiedziałem, że piwka pszeniczne są zawsze mętne, mało brakowało wróciłbym do filtratora całą brzeczkę przednią. Zresztą pojęcie "filtrat bardziej klarowny" jest dośc płynne, jak się tego raz na własne oczy nie obejrzy.
Piwko wyszło cienkie - 10.5 Blg. Na początku nalałem wody 20 l zamiast 15 (ale tak stoi w "Jak warzyć piwo" - 20 l) i trochę odpuściłem wysładzanie - 1 raz 8 litrami (późno było). Ale ogólnie wyszło nie najgorsze - no, trochę za wodniste, ale już połowa warki wypita.
Potem zatarłem Koelcha i Alta, też z zestawów, już nie popełniając większych błędów, jak mi się zdaje. Ale o tym w następnym odcinku
Warzeniem zainteresowałem się po tym jak mój znajomy łatwo i udatnie zaczął robić dobre piwka w domu. Kupiłem zestaw startowy, zrobiłem pierwsze piwo z konserwy załączonej do zestawu i poszło.
Jak wspomniałem pierwsze piwo to był Best Bitter z Brewkita. Emocji było sporo dla mnie - pierwsze piwo bądż co bądź, ale chyba nic interesującego dla potencjalnego czytelnika. Kształcące to było - dezynfekcja, rozlew itp. Ot - ciekawostka - miękkie kapsle którymi ją zakapslowałem nie trzymały. Nagazowanie było marne. Tak, że wśród znajomych furory tym piwem nie zrobiłem, wiec póki co postanowiłem wstrzymać się z chwaleniem moim piwem do czasu aż będę warzył piwa znakomite. Tak czy inaczej już wypite, historia.
Druga warka już była zacierana - Hefe Weizen z zestawu Browamatora. Po klapie Bittera trochę zwątpiłem, ale usłyszałem, że piwa zacierane do brewkitów mają się jak herbata liściasta do torebkowej.
No to zacieramy - tu zmiennych jest dużo więcej. Zrobiłem parę nieszkodliwych błedów - zacząłem o 17, przez co skończyłem o 2:00. Niepotrzebnie dezynfekowałem gary i filtrator. Trochę miałem problemów z ustalaniem temperatury - np. nie wpadłem na to, że łatwo to można robić dolewając wodę zimną i gorącą.
Przy filtracji nie wiedziałem, że piwka pszeniczne są zawsze mętne, mało brakowało wróciłbym do filtratora całą brzeczkę przednią. Zresztą pojęcie "filtrat bardziej klarowny" jest dośc płynne, jak się tego raz na własne oczy nie obejrzy.
Piwko wyszło cienkie - 10.5 Blg. Na początku nalałem wody 20 l zamiast 15 (ale tak stoi w "Jak warzyć piwo" - 20 l) i trochę odpuściłem wysładzanie - 1 raz 8 litrami (późno było). Ale ogólnie wyszło nie najgorsze - no, trochę za wodniste, ale już połowa warki wypita.
Potem zatarłem Koelcha i Alta, też z zestawów, już nie popełniając większych błędów, jak mi się zdaje. Ale o tym w następnym odcinku
, a tu paskudny kwas. No, nie spanikowałem, ta testowa to była z dna tanku, zlewana przez lejek byle jak, mogła się zakazić. Otwieram drugą - to samo. Trzecia - no, jest lepiej. Jest kwaskowaty (Kolsh chyba ma być?), ale chyba w normie. Paskudnie smakuje, bez gazu, no ale ma jeszcze czas na dojrzewanie. A może drożdży za mało i piwo się psuje? Zastosowałem w tej warce dziwny wynalazek - dwuetapową cichą fermentację. Przy dekantacji z burzliwej zaciągnęło mi się za dużo osadu - mętne już było 5 cm nad dnem, tyle piwa nie chciałem zostawić. No to po tygodniu zdekantowałem ponownie cichą. Przy rozlewie osadu na dnie już praktycznie nie było. Może mu to zaszkodziło? Przy rozlewie próbowałem, smakowało dobrze. Poczekamy, zobaczymy, nie będę otwierał wszystkich butelek. Ale po fiasku 4 warki jestem przewrażliwiony...
Ale już chyba za późno.
Comment