Mój pierwszy (i pewnie nieostatni zlot), więc mogę być nieobiektywny...
Atrakcje od samego początku (wesoły pociąg, szynobus, który nie chciał odjechać), odrobina pecha (czarny kot i odjazd ogórka sprzed browaru), przybrowarna mordownia i tempo w jakim pani nalewała piwo, aż po zlotowy hymn (na cześć JAcksona
) i sobotnie hulanki na koncercie i po koncercie Anastasis. Nie zapomnę również ławek rzucających się pod nogi na sobotnim ognisku i wszędobylskiego zapachu wędzenia na ubraniach. Piwa
no to do następnego!
Atrakcje od samego początku (wesoły pociąg, szynobus, który nie chciał odjechać), odrobina pecha (czarny kot i odjazd ogórka sprzed browaru), przybrowarna mordownia i tempo w jakim pani nalewała piwo, aż po zlotowy hymn (na cześć JAcksona
) i sobotnie hulanki na koncercie i po koncercie Anastasis. Nie zapomnę również ławek rzucających się pod nogi na sobotnim ognisku i wszędobylskiego zapachu wędzenia na ubraniach. Piwa
no to do następnego!
Wynudziłem się za wszystkie czasy, w szczególności podczas arcynudnego meczu w jasno określonym zasadami
Słowem nie mogę doczekać się już powtórki. Swoją drogą udało mi się uniknąć bestialskiego ataku dzikich ławek w barwach maskujących.
Comment