Nie bardzo rozumiem te nieco zdegustowane głosy Volodosa i Grzebera. Drogo kupić, tanio sprzedać i źle się ożenić, to potrafi każdy idiota. Dlaczego mówić o tupecie? Lepiej o smykałce do handlu. Jeśli podstawki mają na polskim rynku kolekcjonerskim wartość tych kilku-kilkunastu euro, to nic nie zarobi. Jeśli uda się je sprzedać po proponowanych cenach "kup teraz", to tylko przyklasnąć obrotności. Może ta osoba w ten sposób sobie dorabia, może prowadzi działalność gospodarczą z nadzieją zysków, ale i z ryzykiem strat?
Przecież to zjawisko występuje nie tylko na allegro. To samo dzieje się na giełdach. Z uwagi na zalew fałszywek od jakiegoś czasu nie zbieram metalowych otwieraczy. Ale śledzę co się dzieje na tym rynku. I widzę jak giełdowe tuzy wykupują otwieracze po kilka złotych, a za chwilę je wystawiają na swoim stosiku kilka-kilkanaście razy drożej. Wolno im, najwyżej nie sprzedadzą.
Czemuś biedny? Boś głupi! Czemuś głupi? Boś biedny! Nie sądzę, aby te zasady nie obowiązywały wśród kolekcjonerów birofiliów.
Przecież to zjawisko występuje nie tylko na allegro. To samo dzieje się na giełdach. Z uwagi na zalew fałszywek od jakiegoś czasu nie zbieram metalowych otwieraczy. Ale śledzę co się dzieje na tym rynku. I widzę jak giełdowe tuzy wykupują otwieracze po kilka złotych, a za chwilę je wystawiają na swoim stosiku kilka-kilkanaście razy drożej. Wolno im, najwyżej nie sprzedadzą.
Czemuś biedny? Boś głupi! Czemuś głupi? Boś biedny! Nie sądzę, aby te zasady nie obowiązywały wśród kolekcjonerów birofiliów.
.
można by ich wskazać więcej!) i informuje kolegów. Birofilistyczne środowisko kolekcjonerskie jest dość ograniczone i "zarabianie" w ten sposób na kolegach powinno być, moim zdaniem, raczej piętnowane (bo nie mieści się nawet we wspominanym niedawno przez Marka "frycowym" płaconym przez początkujących kolekcjonerów), a nie pochwalane na zasadzie "biznesowego podejścia do kolekcjonerstwa". Świat się zmienia, ale dlaczego w takim właśnie kierunku?!?!?!


Comment