Smoke & Shadows od Browar Dziki Wschód
Peated Foreign Extra Stout
7,5 ABV / 19 P
Napisano że to Piwo ciemne... smakowe. Oraz że to pierwszy #multicollab z 10 multitapami. Ale miejsce warzenia tajne.
----------------------------------------
Smoke and Shadows Peated Foreign Extra Stout było piwem, które nie chciało być piwem. Chciało być wszystkim innym: torfowiskiem, wspomnieniem ogniska, albo może mokrym snem elektryka, który zasnął przy kablach i śnił o beczce. Warzył je Dziki Wschód, choć na etykiecie widniało tylu współautorów, że można było odnieść wrażenie, iż nikt nie warzył go sam. A skoro nikt go nie warzył, musiało być znakomite – bo tylko piwo, którego nikt nie uwarzył, mogło być idealnie czyste.
Zawierało 7,5% alkoholu, czyli wystarczająco dużo, byś poczuł, że jesteś lekki jak chmura, ale zbyt mało, byś rzeczywiście mógł się od niej oderwać. Ekstrakt 19°, co znaczyło, że było treściwe – ale nie za bardzo, bo za bardzo to już nie było dobrze. Gdyby było bardziej treściwe, można by je było zjeść łyżką, a wtedy nie byłoby już piwem, tylko zupą. A ono chciało być piwem.
Piana była beżowa, obfita, trwała – opadała, ale nie znikała, zostawiała ślady, ale nie narzucała się. Taka piana, która z pewnością miała własne zdanie, ale nikomu go nie zdradzała. Barwa? Ciemna, klarowna, ale z rubinowymi przebłyskami – jakby chciała być mroczna, ale z artystycznym akcentem. Jak gdyby nawet czerń miała coś do ukrycia.
Nagazowanie było duże, choć nie wiadomo po co – może po to, by piwo wydawało się bardziej żywe, a może po to, by zakamuflować fakt, że torf mówił tu wszystko. A mówił. Aromat był kablowo wędzony, bez chmielu – jakby chmiel odszedł z żalu, że nie może być tak wędzony jak ten słód.
Smak? Megatorfowy. Nie po prostu torfowy, ale mega. Około 80 ppm, choć nikt tego nie liczył. Wędzona słodowość dominowała jak generał w sztabie, nie znosząc sprzeciwu, nie potrzebując goryczki, by utrzymać porządek. Czyste, pełne, ale nie zbyt pełne, nie wodniste, ale nie przesadzone – dokładnie takie, jakie powinno być piwo, którego nikt nie rozumie, ale wszyscy szanują.
Bo jeżeli było zbyt dobre, nie mogło być dobre. Ale skoro nie było zbyt dobre, to znaczy, że może jednak było.
----------------------------------------
Miłej niedzieli
Peated Foreign Extra Stout
7,5 ABV / 19 P
Napisano że to Piwo ciemne... smakowe. Oraz że to pierwszy #multicollab z 10 multitapami. Ale miejsce warzenia tajne.
----------------------------------------
Smoke and Shadows Peated Foreign Extra Stout było piwem, które nie chciało być piwem. Chciało być wszystkim innym: torfowiskiem, wspomnieniem ogniska, albo może mokrym snem elektryka, który zasnął przy kablach i śnił o beczce. Warzył je Dziki Wschód, choć na etykiecie widniało tylu współautorów, że można było odnieść wrażenie, iż nikt nie warzył go sam. A skoro nikt go nie warzył, musiało być znakomite – bo tylko piwo, którego nikt nie uwarzył, mogło być idealnie czyste.
Zawierało 7,5% alkoholu, czyli wystarczająco dużo, byś poczuł, że jesteś lekki jak chmura, ale zbyt mało, byś rzeczywiście mógł się od niej oderwać. Ekstrakt 19°, co znaczyło, że było treściwe – ale nie za bardzo, bo za bardzo to już nie było dobrze. Gdyby było bardziej treściwe, można by je było zjeść łyżką, a wtedy nie byłoby już piwem, tylko zupą. A ono chciało być piwem.
Piana była beżowa, obfita, trwała – opadała, ale nie znikała, zostawiała ślady, ale nie narzucała się. Taka piana, która z pewnością miała własne zdanie, ale nikomu go nie zdradzała. Barwa? Ciemna, klarowna, ale z rubinowymi przebłyskami – jakby chciała być mroczna, ale z artystycznym akcentem. Jak gdyby nawet czerń miała coś do ukrycia.
Nagazowanie było duże, choć nie wiadomo po co – może po to, by piwo wydawało się bardziej żywe, a może po to, by zakamuflować fakt, że torf mówił tu wszystko. A mówił. Aromat był kablowo wędzony, bez chmielu – jakby chmiel odszedł z żalu, że nie może być tak wędzony jak ten słód.
Smak? Megatorfowy. Nie po prostu torfowy, ale mega. Około 80 ppm, choć nikt tego nie liczył. Wędzona słodowość dominowała jak generał w sztabie, nie znosząc sprzeciwu, nie potrzebując goryczki, by utrzymać porządek. Czyste, pełne, ale nie zbyt pełne, nie wodniste, ale nie przesadzone – dokładnie takie, jakie powinno być piwo, którego nikt nie rozumie, ale wszyscy szanują.
Bo jeżeli było zbyt dobre, nie mogło być dobre. Ale skoro nie było zbyt dobre, to znaczy, że może jednak było.
----------------------------------------
Miłej niedzieli
