Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Blogówka

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Petitpierre
    Senior
    • 01-2014
    • 2560

    Swoją drogą, jeszcze nikt nie pisał czy Simon jest wzmiankowany na etykiecie swojego piwa (i na jak długo), oraz czy otrzymał jakieś korzyści materialne?

    Mnie osobiście dziwi, że skoro on Walijczyk, to czemu przyporządkowano mu piwo w stylu irlandzkim?
    Mały porterek-przyjaciel nerek

    Comment

    • becik
      Senior
      • 07-2002
      • 14999

      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Petitpierre Wyświetlenie odpowiedzi
      Mnie osobiście dziwi, że skoro on Walijczyk, to czemu przyporządkowano mu piwo w stylu irlandzkim?
      Może nie znaleźli blogera Irlandczyka?
      Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

      Comment

      • Marchi
        Senior
        • 12-2006
        • 130

        Simon jest wzmiankowany, na etykiecie widnieje bardzo ładny, walijski smok. Jeszcze jakieś złośliwości?

        Comment

        • wpadzio
          Senior
          • 06-2011
          • 2645

          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marchi Wyświetlenie odpowiedzi
          Simon jest wzmiankowany, na etykiecie widnieje bardzo ładny, walijski smok. Jeszcze jakieś złośliwości?
          Tak. Simon ma małego
          Rzeczywistość jest po to, by podstawiać jej pod nos krzywe zwierciadła.
          Serviatus status brevis est
          3603 etykiety z zagranicznych piw wypitych osobiście, 1148 recenzji piw na browar.biz (z czego 733 zagraniczne opisałem i sfotografowałem jako pierwszy) - stan na 31.01.2020

          Comment

          • emes
            Nadszyszkownik Chmielowy
            • 08-2003
            • 4275

            Potem może się pojawią jakieś taśmy z szefem polskiej dyplomacji :

            "k.....a, przez tych rodaków musiałem w ramach przeprosin zrobić blowjob jakiemuś Walijczykowi !".

            Comment

            • Browar_Jezyce
              Senior
              • 10-2010
              • 131

              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marchi Wyświetlenie odpowiedzi
              Wracając do źródła. Tekst na thebeervault jest żenujący, bowiem autor - ewidentnie nieco inteligentniejszy niż ludzie wpisujący pod jego artykułem komentarze, w bardzo sprawny sposób wywołał działający na jego korzyść wylew hejtu i "słownej sraczki". (...) Jak widać po toczącej się tutaj dyskusji, recepta zadziałała znakomicie.
              Nie no, takie rzeczy coraz trudniej czytać bez irytacji... Autor bloga TheBeerVault prowadzi go od lat na niezmiennie wysokim poziomie. Nie sądzę, aby musiał się bawić w jakieś absurdalne zagrania, by sobie jakiekolwiek liczniki podkręcać. Jego jedyną "winą" jest to, że wyraził swoje krytyczne (a de facto też dość umiarkowane) zdanie o polityce lansowania Martina. Podważył tym samym jakiś dogmat, który najwyraźniej wśród niektórych ludzi zajmujących się piwem obowiązuje, a który dotyczy Simona Martina.

              Ale generalnie takie komentarze są podporządkowane lansowaniu jednej podstawowej tezy. Kto krytykuje i polemizuje, jest hejterem. Taką wykładnię nieco wyżej zaproponował Kopyr i jak widzę znalazł naśladowców. Być może są ludzie, którzy chcą dowalić Martinowi, żeby pośrednio dowalić Kopyrowi. Ja się po prostu nie zgadzam z pewnymi rzeczami i nie dam się zagonić do narożnika, bo ktoś mnie będzie szantażował emocjonalnymi wpisami. Jak sądzę takich osób jest więcej.
              Birofile - vlog o piwie
              Birofile na Facebooku

              Comment

              • darek99
                Senior
                • 04-2002
                • 2147

                Hmm, Simon raczej do Was nie zadzwoni
                Czymże jesteś śmierci ! Gdzie jest twój oścień?
                Skoro my istniejemy, śmierć jest nieobecna,
                skoro tylko śmierć się pojawi nas już nie ma.
                Epikur z Samos.

                Comment

                • Marchi
                  Senior
                  • 12-2006
                  • 130

                  Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Browar_Jezyce Wyświetlenie odpowiedzi
                  Nie no, takie rzeczy coraz trudniej czytać bez irytacji... Autor bloga TheBeerVault prowadzi go od lat na niezmiennie wysokim poziomie. Nie sądzę, aby musiał się bawić w jakieś absurdalne zagrania, by sobie jakiekolwiek liczniki podkręcać. Jego jedyną "winą" jest to, że wyraził swoje krytyczne (a de facto też dość umiarkowane) zdanie o polityce lansowania Martina. Podważył tym samym jakiś dogmat, który najwyraźniej wśród niektórych ludzi zajmujących się piwem obowiązuje, a który dotyczy Simona Martina.

                  Ale generalnie takie komentarze są podporządkowane lansowaniu jednej podstawowej tezy. Kto krytykuje i polemizuje, jest hejterem. Taką wykładnię nieco wyżej zaproponował Kopyr i jak widzę znalazł naśladowców. Być może są ludzie, którzy chcą dowalić Martinowi, żeby pośrednio dowalić Kopyrowi. Ja się po prostu nie zgadzam z pewnymi rzeczami i nie dam się zagonić do narożnika, bo ktoś mnie będzie szantażował emocjonalnymi wpisami. Jak sądzę takich osób jest więcej.

                  Nie ma znaczenie ile kto co robi. Polska craftowa branża piwna, może inaczej - ta płaszczyzna, która pozwala jej funkcjonować, która sprawia, że już nie 99% ludzi pijących piwo, a tylko 95%, gdy słyszy IPA, nie kojarzy tego terminu z trunkiem, a dajmy na to wirusem, jest bardzo młoda i nadal słaba. Znawcy są rozpieszczeni, ale popatrzcie sobie na wyniki plebiscytu browar.bizu sprzed 2-3 lat... Zmierzam do tego, że na tym poletku nie ma póki co absolutnie żadnych podstaw do rzucania sobie kłód pod nogi, a wręcz przeciwnie - każda inicjatywa nakręcająca karuzelą powinna być witana z szeroko otwartymi ramionami. Jedynym zjawiskiem, które powinno być ganione to warzenie złego piwa. Jednak tym jakby wszyscy zajmują się mniej (ok, sędziowanie w Żywcu przez S. Martina też było słabe).

                  Autor omawianego artykułu poczuł się urażony tym, że pojawił się ktoś spełniający rolę słabo merytorycznie (zakładam to na potrzeby dyskusji, bo nie wiem jak jest naprawdę) przygotowanej gwiazdy zza granicy, podczas gdy każda branża, której celem jest poszerzanie kręgu odbiorców i zarabianie pieniędzy korzysta z takich postaci.

                  To jest jego zdanie i w pełni je szanuję. Nie podoba mi się jednak to, że napisał artykuł grający na emocjach, wiedząc, że sprowokuje wylew hejtu - musiał to wiedzieć, bo zna branżę. Idąc dalej, co by nie mówić o Kopyrze, jego zasługi dla picia dobrego piwa przez Polaków są bezsprzeczne, sprowadzenia Simona jest kolejną cegiełką, którą dołożył do popularyzacji branży (litry lanego Call Me... na otwarciu Vivy są jednym z przykładów), dlatego prowokowanie ataków na wydarzenia, które w żaden sposób groźne nie są, jest błędem. A że autor będzie prowokował i grał na emocjach wiedziałem po pierwszym akapicie o Normanie Davisie. Autor mógł napisać strcite merytoryczny tekst o tym, że Simon nie powinien sędziować, ale wolał zaatakować na całym froncie. Moim zdaniem to zbędny pokaz jakiegoś elitaryzmu, za którym pewnie część "prawdziwych piwoszy" tęskni, ale cieszmy się, bowiem takie osoby będą spychane na coraz głębszy margines.

                  PS. Zacytowałeś takie fragmenty mojego posta, że naprawdę wygląda to nieładnie.
                  Last edited by Marchi; 03-07-2014, 16:35.

                  Comment

                  • Browar_Jezyce
                    Senior
                    • 10-2010
                    • 131

                    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marchi Wyświetlenie odpowiedzi
                    Nie ma znaczenie ile kto co robi. Polska craftowa branża piwna, może inaczej - ta płaszczyzna, która pozwala jej funkcjonować, która sprawia, że już nie 99% ludzi pijących piwo, a tylko 95%, gdy słyszy IPA, to nie kojarzy tego terminu z trunkiem, a dajmy na to wirusem, jest bardzo młoda i nadal słaba. Znawcy są rozpieszczeni, ale popatrzcie sobie na wyniki plebiscytu browar.bizu sprzed 2-3 lat... Zmierzam do tego, że na tym poletku nie ma póki co absolutnie żadnych podstaw do rzucania sobie kłód pod nogi, a wręcz przeciwnie - każda inicjatywa nakręcająca karuzelą powinna być witana z szeroko otwartymi ramionami. Jedynym zjawiskiem, które powinno być ganione to warzenie złego piwa. Jednak tym jakby wszyscy zajmują się mniej (ok, sędziowanie w Żywcu przez S. Martina też było słabe).

                    Autor omawianego artykułu poczuł się urażony tym, że pojawił się ktoś spełniający rolę słabo merytorycznie (zakładam to na potrzeby dyskusji, bo nie wiem jak jest naprawdę) przygotowanej gwiazdy zza granicy, podczas gdy każda branża, której celem jest poszerzanie kręgu odbiorców i zarabianie pieniędzy korzysta z takich postaci.

                    To jest jego zdanie i w pełni je szanuję. Nie podoba mi się jednak to, że napisał artykuł grający na emocjach, wiedząc, że sprowokuje wylew hejtu - musiał to wiedzieć, bo zna branżę. Idąc dalej, co by nie mówić o Kopyrze, jego zasługi dla picia dobrego piwa przez Polaków są bezsprzeczne, sprowadzenia Simona jest kolejną cegiełką, którą dołożył do popularyzacji branży (litry lanego Call Me... na otwarciu Vivy są jednym z przykładów), dlatego prowokowanie ataków na wydarzenia, które w żaden sposób groźne nie są, jest błędem. A że autor będzie prowokował i grał na emocjach wiedziałem po pierwszym akapicie o Normanie Davisie. Autor mógł napisać strcite merytoryczny tekst o tym, że Simon nie powinien sędziować, ale wolał zaatakować na całym froncie. Moim zdaniem to zbędny pokaz jakiegoś elitaryzmu, za którym pewnie część "prawdziwych piwoszy" tęskni, ale cieszmy się, bowiem takie osoby będą spychane na coraz głębszy margines.

                    PS. Zacytowałeś takie fragmenty mojego posta, że naprawdę wygląda to nieładnie.
                    Uczciwie zrobiłem pomiędzy cytowanymi fragmentami (...), ale jeśli Cię dotknąłem to wybacz - nie było to moim celem.

                    Słusznie piszesz, że warzenie złego piwa powinno być ganione, wydawać by się mogło, że to oczywistość. Ale nikt inny jak Kopyr (który jest nie tylko vlogerem, ale też producentem piwa) stwierdził swego czasu, że wahania jakości i wady w piwach rzemieślniczych są normalne. I że generalnie nie należy narzekać. Gdyby to powiedział ktoś tam pierwszy z brzegu, można by na to machnąć ręką. To jednak mówi człowiek, który dla iluś tysięcy ludzi jest piwnym autorytetem i na którego opinii polegają. Przyznasz chyba, że takie podejście i tolerancja dla słabej jakości raczej naszego craftu nie umacniają.

                    Nie zgadzam się też zupełnie z twierdzeniem, że krytyka wobec lansu Simona Martina jest wyrazem elitaryzmu. Jak dla mnie akurat ElDesmadre's reprezentuje dość konsekwentnie interes konsumenta i daleko mu do elitarności.
                    Birofile - vlog o piwie
                    Birofile na Facebooku

                    Comment

                    • Marchi
                      Senior
                      • 12-2006
                      • 130

                      Jasne. Piwo ma być dobre, a jak ktoś za nie płaci 8,5 zł w sklepie lub 11-12 zł w lokalu, to ma prawo, a wręcz obowiązek oczekiwać solidnego poziomu (jak płaci 3 zł to też zresztą). Nie dalej jak w piątek zgrzytałem zębami kosztując bieżącej warki Pacifica. Kopyr nie powinien mówić takich rzeczy (inna kwestia, że zjawisko "warka warce nierówna" w crafcie rzeczywiście jest obecne, ale powinno mieć pewne granice). Przecież ja nie bronię Kopyra w każdym punkcie, tylko akurat w konfrontacji z artykułem, nad którym toczy się dysput.

                      Wiesz, śmiesznie trochę brzmi słowo "lans" przy tak skromnym rynku jak polska branża piw rzemieślniczych, bo cóż ktoś tu może "ulansować" poza pochwałami lub hejtem na tym czy innym forum, przecież nie wielką kasę... Simon był, pojechał, Pinta uwarzyła świetne moim zdaniem piwo, po co robić o to rwetes? Mnie do zabrania głosu w dyskusji skłoniło jedynie to, że Autor artykułu napisał tekst mało merytoryczny, a nastawiony właśnie na ferment. Lans można by wręcz powiedzieć .

                      Comment

                      • chemmobile
                        Senior
                        • 03-2009
                        • 2168

                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marchi Wyświetlenie odpowiedzi
                        Simon był, pojechał, Pinta uwarzyła świetne moim zdaniem piwo, po co robić o to rwetes?
                        A jak wyrażę swoją negatywną opinię o ofercie programowej telewizji publicznej, to też uznasz to za rwetes i hejt TVP? Nie o Simona i nie o Pintę tu chodzi, a tandetne celebryctwo, które nie ma żadnej wartości dodanej, chyba że za taką uznamy wzrost lansu prowodyra akcji. A co do zasług... wiesz, jeden dzień emisji reklam nowych piw Grupy Żywiec trafia do większej ilości osób niż liczą wszystkie dotychczasowe wejścia na wszystkie polskie blogi piwne.
                        Last edited by chemmobile; 03-07-2014, 17:10.
                        Lwówek Śląski - 800 lat tradycji piwowarskich.
                        Kto piwem szynkuje, dawać ma właściwą miarę, kto to ominie, zapłaci 4 białe grosze kary - lwóweckie prawo piwowarskie AD 1609

                        Comment

                        • Chmielnicki
                          Senior
                          • 07-2012
                          • 324

                          Jednej rzeczy w tym wszystkim wciąż nie potrafię zrozumieć, choć może powinienem, bo stykam się z nią przy wielu okazjach od wielu lat. Nie mam zamiaru pisać o hemoroidach, ani polecać nikomu "maści na ból dupy", ale faktem jest, że większość środowisk niszowych (takich jak "miłośnicy craftu") cierpi nie na kompleks niższości (co sugerują niektórzy, pisząc o "Bolandzie i paciorkach"), ale na kompleks wyższości, poczucie jakiegoś mesjanizmu, egalitaryzmu, uczestnictwa w loży masońskiej, od której wara, bo my tu piwa podchodzimy śmiertelnie poważnie. Ludzie! Warzenie i degustowanie piwa wraz ze wszystkimi przyległościami to powinien być przede wszystkim fun! Dlaczego my się nie potrafimy tak po prostu beztrosko i szczerze cieszyć się (jak ten "absolutely fantastic!" Simon z Walii)? Podchodzić do "rewolucji piwnej" na luzaku, z przymrużeniem oka, jak etykiety z Ale Browaru albo nazwy piw z Pracowni Piwa. Tylko zaraz zaczynają się akademickie dysputy, śmiertelnie poważne tezy i wzbijanie się na wyżyny erystyki. Jak nie o kategoriach i stylach BJCP, to o sędziowaniu na konkursie albo o marketingowym aspekcie pobytu w Polsce Simona Martina i roztrząsaniu, kto na tym coś ugrał, albo - o zgrozo! - zarobił. Przecież to jest tak śmieszna, nadęta bufonada, że ręce i prącia opadają! Kiedyś pisałem duży artykuł do jednego z kolorowych magazynów o środowisku audiofilów. Było dokładnie to samo - wiele czasu minęło zanim udało mi się przebić przez gruby mur nieufności, złośliwości i pogardy ludzi o nadmuchanym ego, którzy patrzą z wyższością na każdego, kto nie ma kabli głośnikowych z dodatkiem złota produkowanego w XVI-wiecznych weneckich mennicach (oczywiście podpartych na specjalnych stojakach, żeby nic nie zniekształcało dźwięku), a już nie daj Boże potrafi czerpać radość ze słuchania muzyki na miniwieży Yamaha Pianocraft, albo na starym zestawie Diora/Tonsil. Tam też taka śmiertelna powaga, licytowanie się na MHz, sypanie z rękawa wykresami ciśnienia akustycznego. Tylko jakoś większość w tym ferworze zapominała, że liczy się przede wszystkim beztroska, niczym nieskrępowana frajda ze słuchania muzyki, czy - jak w tym wypadku - picia dobrego piwa.

                          Comment

                          • Jimmy_jb
                            • 11-2005
                            • 911

                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Chmielnicki Wyświetlenie odpowiedzi
                            Jednej rzeczy w tym wszystkim wciąż nie potrafię zrozumieć, choć może powinienem, bo stykam się z nią przy wielu okazjach od wielu lat. Nie mam zamiaru pisać o hemoroidach, ani polecać nikomu "maści na ból dupy", ale faktem jest, że większość środowisk niszowych (takich jak "miłośnicy craftu") cierpi nie na kompleks niższości (co sugerują niektórzy, pisząc o "Bolandzie i paciorkach"), ale na kompleks wyższości, poczucie jakiegoś mesjanizmu, egalitaryzmu, uczestnictwa w loży masońskiej, od której wara, bo my tu piwa podchodzimy śmiertelnie poważnie. Ludzie! Warzenie i degustowanie piwa wraz ze wszystkimi przyległościami to powinien być przede wszystkim fun! Dlaczego my się nie potrafimy tak po prostu beztrosko i szczerze cieszyć się (jak ten "absolutely fantastic!" Simon z Walii)? Podchodzić do "rewolucji piwnej" na luzaku, z przymrużeniem oka, jak etykiety z Ale Browaru albo nazwy piw z Pracowni Piwa. Tylko zaraz zaczynają się akademickie dysputy, śmiertelnie poważne tezy i wzbijanie się na wyżyny erystyki. Jak nie o kategoriach i stylach BJCP, to o sędziowaniu na konkursie albo o marketingowym aspekcie pobytu w Polsce Simona Martina i roztrząsaniu, kto na tym coś ugrał, albo - o zgrozo! - zarobił. Przecież to jest tak śmieszna, nadęta bufonada, że ręce i prącia opadają! Kiedyś pisałem duży artykuł do jednego z kolorowych magazynów o środowisku audiofilów. Było dokładnie to samo - wiele czasu minęło zanim udało mi się przebić przez gruby mur nieufności, złośliwości i pogardy ludzi o nadmuchanym ego, którzy patrzą z wyższością na każdego, kto nie ma kabli głośnikowych z dodatkiem złota produkowanego w XVI-wiecznych weneckich mennicach (oczywiście podpartych na specjalnych stojakach, żeby nic nie zniekształcało dźwięku), a już nie daj Boże potrafi czerpać radość ze słuchania muzyki na miniwieży Yamaha Pianocraft, albo na starym zestawie Diora/Tonsil. Tam też taka śmiertelna powaga, licytowanie się na MHz, sypanie z rękawa wykresami ciśnienia akustycznego. Tylko jakoś większość w tym ferworze zapominała, że liczy się przede wszystkim beztroska, niczym nieskrępowana frajda ze słuchania muzyki, czy - jak w tym wypadku - picia dobrego piwa.
                            Nie psuj zabawy.
                            Mona Browar Prywatny, Pruszcz Gdański Słoneczna

                            Comment

                            • jacer
                              Senior
                              • 03-2006
                              • 9875

                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Chmielnicki Wyświetlenie odpowiedzi
                              Kiedyś pisałem duży artykuł do jednego z kolorowych magazynów o środowisku audiofilów. Było dokładnie to samo - wiele czasu minęło zanim udało mi się przebić przez gruby mur nieufności, złośliwości i pogardy ludzi o nadmuchanym ego, którzy patrzą z wyższością na każdego, kto nie ma kabli głośnikowych z dodatkiem złota produkowanego w XVI-wiecznych weneckich mennicach (oczywiście podpartych na specjalnych stojakach, żeby nic nie zniekształcało dźwięku), a już nie daj Boże potrafi czerpać radość ze słuchania muzyki na miniwieży Yamaha Pianocraft, albo na starym zestawie Diora/Tonsil. Tam też taka śmiertelna powaga, licytowanie się na MHz, sypanie z rękawa wykresami ciśnienia akustycznego. Tylko jakoś większość w tym ferworze zapominała, że liczy się przede wszystkim beztroska, niczym nieskrępowana frajda ze słuchania muzyki, czy - jak w tym wypadku - picia dobrego piwa.
                              hehehehehe

                              Kiedyś też siedziałem w tym światku. Na przełomie lat 80-90tych nie było mnie stać na DIORĘ ale części elektroniczne można było kupować za grosze. Więc sobie zrobiłem wzmacniacz stereo. Działał, grał, uważam, że całkiem dobrze. Było w domu w końcu stereo.

                              Później za pracę na holenderskim polu kupiłem sobie wieże Philipsa seria 900 (ostatni uczciwie zrobiony sprzęt) - musimy kiedyś pogadać

                              Później gdy w domu miałem internet czytałem te wszystkie fora audiofilii. I te brednie o prądzie, który płynie inaczej gdy ma się złote bezpieczniki, kable kierunkowe, jako elektryk chciałem, żeby to uzasadnili teorią. Kończyło się na bluzgach.

                              W końcu dotarło do mnie, że płyty są ważniejsze niż elektronika. Choć uważam, że to kolumny grają a nie kabelki i CD. A czy trochę gorzej lub lepiej, po cholerę tracić na to czas i pieniądze?

                              A wracając do naszego gościa z wysp i pana młodego blogera i jego zarzutu że zrobili z niego małpkę, to przypomniały mnie się takie trzy sceny:
                              - Beer Temple Amsterdam - informuję barmana, że jestem piwowarem domowym i jakieś tam nagrody zdobyłem, efekt - przez kolejne trzy dni byłem przyjmowany z honorami. Każdy kto podchodził do baru dowiadywał się, że jestem najlepszym polskim piwowarem. hehe głupota. Efekt drugi, barman stawiał mi drogie amerykańskie piwa, o których w Polsce większość mogła sobie pomarzyć, abym mógł sobie je opisać, bo barmana fascynowało,że gość pije piwa i je opisuje na kartce.

                              - po pogrzebie ciotki (jeszcze na cmentarzu) gdy starzy Holendrzy dowiedzieli się, że jestem z Polski, otoczyli mnie wianiuszkiem i zaczeli opowiadać jak to dywizja generała Maczka wyzwalała Bredę. Chcieli mnie ciągnąć na cmentarz abym zobaczył groby Polaków, a na koniec zaczęli mi dziękować za wyzwolenie Bredy tak jak bym to ja ją sam wyzwolił. Gdyby mieli młodsze córki to pewno by wpychali do wyra.

                              - scena trzecia- rejsowy autobus do Polski, po dwóch tygodniach wśród normalnych wesołych ludzi, podjechał autobus. Otworzyły się drzwi i mówię dzień dobry. kierowca za kierownicą: ani be ani me ani pocałuj mnie w dupę. Witamy w Polsce już na amsterdamskim parkingu. Obuch w łeb.

                              Niech każdy zastanowi się do, której grupy chce należeć.
                              Milicki Browar Rynkowy
                              Grupa STYRIAN

                              (1+sqrt5)/2
                              "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
                              "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
                              No Hops, no Glory :)

                              Comment

                              • tristan_tzara
                                Senior
                                • 12-2007
                                • 1038

                                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika jacer Wyświetlenie odpowiedzi
                                hehehehehe

                                Kiedyś też siedziałem w tym światku. Na przełomie lat 80-90tych nie było mnie stać na DIORĘ ale części elektroniczne można było kupować za grosze. Więc sobie zrobiłem wzmacniacz stereo. Działał, grał, uważam, że całkiem dobrze. Było w domu w końcu stereo.

                                Później za pracę na holenderskim polu kupiłem sobie wieże Philipsa seria 900 (ostatni uczciwie zrobiony sprzęt) - musimy kiedyś pogadać

                                Później gdy w domu miałem internet czytałem te wszystkie fora audiofilii. I te brednie o prądzie, który płynie inaczej gdy ma się złote bezpieczniki, kable kierunkowe, jako elektryk chciałem, żeby to uzasadnili teorią. Kończyło się na bluzgach.

                                W końcu dotarło do mnie, że płyty są ważniejsze niż elektronika. Choć uważam, że to kolumny grają a nie kabelki i CD. A czy trochę gorzej lub lepiej, po cholerę tracić na to czas i pieniądze?
                                ciągnąć off top, tutaj strona skupiająca te wszystkie audio idiotyzmy
                                audiovoodoo.org/

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎