Już ponad 2 lata mija od czasu gdy pojawiły się nowe browary, czy to kontraktowe czy nie (Pinta, Ale Browar, Artezan, Widawa, Szałpiw, Antidotum). Nowe browary próbują całkowitymi nowościami smakowymi zjednać całą masę nowych klientów. Czy jednak tak naprawdę jest czym? Ponad 40 nowych piw, z których każde ma być nowe, szokujące, wyjątkowe, oryginalne, inne.
Tak naprawdę to z tego wszystkiego zgromadziłem 6-7 piw, które są naprawdę dobre, super, zawsze po nie sięgam, a reszta? Reszta to przeciętność którą ledwo czasem można wypić. Którą określa się jako super wyjątkowe piwo, a tak naprawdę są ledwie pijalne. Sporo osób idąc za modą zachwyca się nimi, płaci za nie ponad 10 zł za butelkę czy szklankę 0.5l z beczki, a tak naprawdę płaci tylko za nazwę, browar, miejsce ale na pewno nie za smak. Chcąc być "modnym" zachwyca się nad czymś co normalnie jest tak naprawdę ledwie pijalne/do wypicia/do wypicia i zapomnienia. Tym bardziej, ze sporo warek jest bardzo nierównych
Tak szczerze ile z tych piw jest wyjątkowych? Są w większości tak samo wyjątkowe jak początkowe "sukcesy" Edi-ego. Są smaczne, bo są inne, mimo, że są wygazowane, czasami puste, kwaśnawe, niedorobione czy po prostu tak naprawdę mało smaczne. U mnie problem w tym, ze nie nazywam moim zdaniem bebły, super piwem o oryginalnym stylu. Nie potrafię się takimi produktami zachwycać i nie będę mimo, ze inni widzą w nich extra-rzadkie-super-zajebiste style.
Ostatnio zauważyłem u siebie, że wolę jednak wypić Łomżę, Czarnków czy Ciechana prosto z butelki bo mi smakują i są lepsze niż większość wynalazków razem wziętych. Czy zwykły pils, który ma być tylko (bądź aż) smacznym pilsem, jest zbyt dużym wyzwaniem dla tych browarów, że muszą produkować np wity, srity i bóg wie co jeszcze?
W 80% tego co spróbowałem, ponownie po te piwa nie sięgnę, bo tak naprawdę nie ma po co, wole zwykłego (przez innych nazywanego bezsmakowym - pilsa) niż jakiegoś cudaka, którego więcej niż jedną sztukę wypić się nie da.
Tak naprawdę to z tego wszystkiego zgromadziłem 6-7 piw, które są naprawdę dobre, super, zawsze po nie sięgam, a reszta? Reszta to przeciętność którą ledwo czasem można wypić. Którą określa się jako super wyjątkowe piwo, a tak naprawdę są ledwie pijalne. Sporo osób idąc za modą zachwyca się nimi, płaci za nie ponad 10 zł za butelkę czy szklankę 0.5l z beczki, a tak naprawdę płaci tylko za nazwę, browar, miejsce ale na pewno nie za smak. Chcąc być "modnym" zachwyca się nad czymś co normalnie jest tak naprawdę ledwie pijalne/do wypicia/do wypicia i zapomnienia. Tym bardziej, ze sporo warek jest bardzo nierównych
Tak szczerze ile z tych piw jest wyjątkowych? Są w większości tak samo wyjątkowe jak początkowe "sukcesy" Edi-ego. Są smaczne, bo są inne, mimo, że są wygazowane, czasami puste, kwaśnawe, niedorobione czy po prostu tak naprawdę mało smaczne. U mnie problem w tym, ze nie nazywam moim zdaniem bebły, super piwem o oryginalnym stylu. Nie potrafię się takimi produktami zachwycać i nie będę mimo, ze inni widzą w nich extra-rzadkie-super-zajebiste style.
Ostatnio zauważyłem u siebie, że wolę jednak wypić Łomżę, Czarnków czy Ciechana prosto z butelki bo mi smakują i są lepsze niż większość wynalazków razem wziętych. Czy zwykły pils, który ma być tylko (bądź aż) smacznym pilsem, jest zbyt dużym wyzwaniem dla tych browarów, że muszą produkować np wity, srity i bóg wie co jeszcze?
W 80% tego co spróbowałem, ponownie po te piwa nie sięgnę, bo tak naprawdę nie ma po co, wole zwykłego (przez innych nazywanego bezsmakowym - pilsa) niż jakiegoś cudaka, którego więcej niż jedną sztukę wypić się nie da.
Comment