znam osoby, które zdradzone przez partnera/partnerkę mszczą się później na innych osobnikach płci przeciwnej (lub tej samej, w zależności od orientacji)... inne zwolnione z pracy, starają się zaszkodzić byłemu zakładowi pracy, itp.
bywa czasem tak, że odczuwam potrzebę zemsty z tym, że samo wymyślanie sposobu zemsty mi już wystarczy - mam poczucie, że się odegrałam, a tak naprawdę nic nikomu nie zrobiłam, tylko wyobraźnię poćwiczyłam
istnieje pogląd, że w naturze musi istnieć równowaga i jeśli komuś naprawdę wyrządzimy zło, to ono kiedyś do nas powróci (niekoniecznie od osoby, którą skrzywdziliśmy)
pytanie na dziś: czy zemsta ma sens? i czy faktycznie może nie być gorzka?
bywa czasem tak, że odczuwam potrzebę zemsty z tym, że samo wymyślanie sposobu zemsty mi już wystarczy - mam poczucie, że się odegrałam, a tak naprawdę nic nikomu nie zrobiłam, tylko wyobraźnię poćwiczyłam

istnieje pogląd, że w naturze musi istnieć równowaga i jeśli komuś naprawdę wyrządzimy zło, to ono kiedyś do nas powróci (niekoniecznie od osoby, którą skrzywdziliśmy)
pytanie na dziś: czy zemsta ma sens? i czy faktycznie może nie być gorzka?
). Z upływem czasu (jak już wymyśliłam co mu zrobię) stwierdziłam, że taki palant nie jest wart nawet mojej zemsty i nie jest wart tego, aby poświęcać czas na myślenie o nim w kategorii zdrady, ani w jakiejkolwiek kategorii. Swoje przebolałam i dałam sobie spokój. To było 10 lat temu. Z tego co wiem, to życie samo się zemściło na nim.

Comment