Witam,
po dłuższym czasie reaktywowałam swoje warzenie i oczywiście na dzień dobry drożdże wyeast koelsch postanowiły się obrazić i odmówić współpracy. Przy rozbijaniu woreczka z pozywką naruszyłam opakowanie ( a jakże!), zrobiłam więc starter z ekstraktu z puchy (oczywiście wrzuiłam je do schłodzonego) i zostawiłam je na noc w spokoju coby się najadły zanim wylądują w pojemniku z brzeczką, a one nic. Zero oznak życia wewnętrznego w moim słoiku... To teraz pytanie za milion : wlać to tałatajstwo do pojemnika, modlić się i sprawdzić co z nimi za tydzień jak przyjadę ze studiów, czy .... ? No właśnie, czy co?
po dłuższym czasie reaktywowałam swoje warzenie i oczywiście na dzień dobry drożdże wyeast koelsch postanowiły się obrazić i odmówić współpracy. Przy rozbijaniu woreczka z pozywką naruszyłam opakowanie ( a jakże!), zrobiłam więc starter z ekstraktu z puchy (oczywiście wrzuiłam je do schłodzonego) i zostawiłam je na noc w spokoju coby się najadły zanim wylądują w pojemniku z brzeczką, a one nic. Zero oznak życia wewnętrznego w moim słoiku... To teraz pytanie za milion : wlać to tałatajstwo do pojemnika, modlić się i sprawdzić co z nimi za tydzień jak przyjadę ze studiów, czy .... ? No właśnie, czy co?
Problem w tym, że wyjeżdżam na studia dzisiaj i nie będę mieć jak dodać tych drożdży do brzeczki do przyszłego piątku. Tak sobie myślę, czy by ich nie wlać do fermentora i nie poczekać na niespodziankę w piątek. I tak chyba nie mam wyjścia... Zawaliłam, bo nie zamówiłam sucharów, na wypadek jakby te nie wystartowały
Comment