no na świeżym (nie mylić z niepasteryzowanym) powietrzu
, a Anthrax jakoś nas ani grzeje, ani ziębi.
Świetna setllista, utwory z ostatniej płyty doskonale pasowały do wcześniejszych. Panowie mają już może swoje lata na karku, ale sprawnością techniczną biją na głowę wielu młodszych. Image Kinga mnie nie śmieszy, dobrze że gość na pomysł na siebie 
Technikami nie byli i nie będą ale energia moim zdaniem bije. Urzekł mnie Belladona latający z pióropuszem. Fajne nawiązanie do koncertów sprzed 20 lat, kiedy to był stały element przy Indians i które to koncerty oglądałem na vhs do zatarcia wizji.
Szkoda, że Araya jest po świeżej operacji i miał stabilizatory w szyi, bo słychać było, że jakby nie dawał wokalnie tyle co zazwyczaj. Niemniej zagrali kawał dobrej muzyki i nie marudzę, że nie było klasyki jak Season in the abbys czy Hell awaits.
Nie chodzi o dach, tylko o balkon - taki inside joke
Chcieliśmy tam wrócić po zmroku, ale było za późno, bo wcześniej musieliśmy ratować siebie (no, głównie Docenta) i reputację Ahumby przed złośliwymi sąsiadami i policją - no wiem, że wejście na dach przez złamaną barierkę nie jest do końca w porządku, ale za to jaka satysfakcja - patrzenie na ten tłum tak z góry

Comment