łoczywiście w engielskim języku. Hmmm ale do Polskich browarów raczej w narodowym slangu.
. Żeby tylko tam nie pomyśleli, że przy takiej obfitości nie będą w stanie nas zadowolić
, ale szybciej pojął in English.
) Pan na hali (szumna nazwa) powiedział że nie ma czasu na takie bzdurki, a z resztą po cholerę to komu? i.t.p. Co do półproduktów, to ospowiedź brzmiała że "wszystko jest fakturowane i nic, ale to nic, nie da się odpalić". Jęczałem, błagałem, ale to nic nie pomogło. Taką samą odpwiedź usłyszałem od drugiego kolesia. Po chmiel wysyłali mnie do Lublina. Na szczęście zakupiłem kilka piwek i trza będzie odmaczać. Ktoś reflektuje?

Comment