Nic specjalnego. Ot wypić i zapomnieć. Nic niby nie przeszkadzało ale i nic nie zachęcało.
"Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"
Bardzo dobre red ale zepsute wędzonką
Słodowy, niezbyt wytrawny, nie wykrzywiający goryczką, z bardzo ładnym kolorem. Wędzonka delikatna i przyjemna, w połowie szklanki już ledwie wyczuwalna.
Mimo, że bardzo lubię wędzonki oraz irlandzkie i szkockie ale to Czerwony Kapelusz mnie nie przekonał.
Bardzo fajny eksperyment ale już pora na kolejny
Trochę się zawiodłem. Oczekiwałem czegoś karmelowo-pełnego, z nutą dymu z ogniska i słodką bazą przy stosunkowo niskiej goryczce w tle. Jak dla mnie to piwo jest za ciężkie, za długo pozostawia na języku fenolowy film od wędzonki, a przy tych odczuciach w ustach goryczka sprawia wrażenie uderzenia tępym narzędziem - lekkim co prawda, ale i tak to mało przyjemne.
Spróbuję za jakieś 2 tygodnie, o ile jeszcze będzie dostępne - może potrzebuje trochę więcej czasu w leżaku. Oraz ewentualnie następnej warki, choć powściagliwe recenzje i skromny popyt raczej nie wskazują na to, by temat miał być kontynuowany.
Kolor: rubinowy, bardzo ładny [5] Piana: piana to bolączka Artezana, lekkie ecru z wiśniowym odcieniem, drobna, leciutka, opada szybko do wspomnienia o pianie [2] Zapach: prawie niewyczuwalny, to co czuję nie bardzo mi pasuje - karmelkowo landrynkowy zapach [3] Smak: dość pełne i treściwe, w smaku podobnie jak i w zapachu karmelkowo-landrynkowy posmak oraz lekkie suszone śliwki, dopiero kilka dni po degustacji dowiedziałem się skąd te suszone śliwki - piwo jest wędzonką więc wszystko jasne [3.5] Wysycenie: tu w odróżnienia do innych piw browaru, miałem wrażenie lekkiego niedogazowania [4.5] Opakowanie: oceniam tylko knajpę, bo podane w firmowym knajpianym szkle i na waflu KIK [3] Uwagi: Piwo złe nie jest ale rewelacyjne też nie, nawet nie te suszone śliwki mi przeszkadzały co, za zbyt mocno wyczuwalny landrynkowo-śliski posmak
Ostatnia zmiana dokonana przez becik; 2013-08-25, 13:44.
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
Kolor: Rubinowy, dość klarowny. [5] Piana: Nawet zaraz po nalaniu skromna pod względem obfitości, o drobnopęcherzykowatej konsystencji. Pod koniec zanika do zera. [3] Zapach: Mało intensywny. Jest owocowość, potem wchodzi wędzonka, a na końcu trochę karmelu. [3.5] Smak: Wyczuwalna lekka wędzonka ale poza tym niewiele w tym piwie się dzieje. Smak jest dość płaski, z lekko cierpkawym posmakiem. Treściwość umiarkowana. [3] Wysycenie: Średnie. [3.5] Opakowanie: Mówili, że Czerwony Kapelusz jest zawsze podejrzany ale ja się skusiłem. Mieli jednak rację :P [4] Uwagi: Zbyt mało wyraziste, wręcz nudne piwo. Do jednorazowego spróbowania, nie moja bajka, mimo że wędzonki lubię.
No to ja jakiś dziwny jestem. To piwo mi zasmakowało, a chwalone Babie Lato nie. Może to kwestia wypitych wcześniej piw, a może nie? Po wymęczeniu małego kufelka Babiego Lata z przyjemnością przepłukałem po niem gardło również małym Czerownym Kapeluszem. Taka słaba wędzoność mi odpowiada.
Mnie Babie zupełnie nie podeszło, tak gryzło w ozór, że poza żywicą żadnych smaków nie poczułem (a żarcie na ostro lubię…), ledwo zmęczyłem ćwiartkie.
Za to Kapelusz (poszedł na pierwszy ogień) bardzo fajny – rześki, owocowy (truskawki, jabłka) zapach, w smaku początek też owocowy, potem przyjemna goryczka, trochę słodowych i karmelowych posmaków, wreszcie lekka wędzonka na finiszu. Jeśli to jest nudne, no to sorry…
Mi też całkiem smakowało , choć więcej niż dwa pod rząd raczej bym nie wypił. Babiego Lata niestety nie miałem okazji spróbować (nad czym ubolewam), więc porównywać nie będę. W ogóle jaki coming out!
Mi również to piwo bardzo smakowało, wędzenie drewnem jabłoni dodało dużo do smaku. Sesyjne ono nie jest, ale 0,3/0,5l raz na jakiś czas wypiję z przyjemnością.
Jak dla mnie nic specjalnego. Połączenie wędzonki z owocowymi, słodkimi posmakami górnej fermentacji nie kompnuje się w jedną całość i wychodzi jakiś piwny mix, dosyć chaotyczny.
Cóż w męczącym nieco już zalewie pseudonowości za naście złotych sztuka w sklepie, może zaoferować ten Artezan?
Ten opisany jako Hazy West Coast IPA, o niegłęboko wgryzającej się w umysł nazwie Case Solved wydał z siebie niezłą pijalność i bardzo elegancką zaokrągloną winogronową...
Wysypu hejzi ipek ciąg dalszy. Tym razem z Artezana - z chmielami Talus i Motueka.
Parametry 5 abv, 12 ekstr.
Słód jęczmienny, owisany i płatki pszenne, owsiane.
Pucha 0,5l z etykietą z kolorowymi wstęgami symbolizującymi zmaganie się człowieka ze wszechświatem....
Irish red ale. Z trzech piw z tego browaru, według mnie to jest najlepsze. Nazwa zapewne nawiązuje do słynnego kata z Biecza.
Smak: wyrazista goryczka, lekkie nuty ziołowe i słodowe. Smaczne.
Zapach: ok, słodowy plus jakby ziemisty.
Barwa: herbaciana.
Piana: drobnoziarnista,...
"Thiolized West Coast IPA", chmiele to Amarillo i Idaho 7
15% ekstr., 6,3% alk.
Piwo kupiłem, bo chmielone było dodatkowo przy zacieraniu (mash hopping), co ma uwalniać aromatyczne tiole a dodatkowo napisano na ecie, że użyto "drożdży podkreśląjących...
Comment