Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Humor zydowski

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Mister
    Gość
    • 09-2001
    • 683

    Kon pyta Łabędzia:
    -Kiedy ty wypoczywasz w ciągu dnia?
    -Po obiedzie ona zawsze sypia godzinkę albo półtorej.
    -Co za ona?
    -No, moja żona!
    -Ale ja pytam, kiedy ty wypoczywasz, a nie twoja żona...
    -No właśnie. Gdy ona śpi, to ja wypoczywam.

    Comment

    • Mister
      Gość
      • 09-2001
      • 683

      Stary szadchen zaproponował młodemu człowiekowi małżeństwo z bardzo brzydką dziewczyną. Młody człowiek, który ją znał, popatrzył na swata jak na wariata.
      -Co pan, kpisz ze mnie, czy co?
      -Ja kpię? Ja to myślę zupełnie serio. Jakie masz zastrzeżenia?
      -Co znaczy jakie? Ona jest ślepa.
      -To jest wada? Mój drogi, to jest wielka zaleta. Będziesz mógł robić co ci się żywnie podoba, a ona nie będzie tego widziała.
      -Ale przecież ona jest niemowa.
      -Jak kobieta jest niemowa, to jest wielkie szczęście. Nie będzie się mogła z tobą kłócić. Nie usłyszysz od niej marnego słowa. Nie usłyszysz od niej marnego słowa.
      -Na dodatek ona jest głucha.
      -Czy może być lepiej? Będziesz mógł o niej wszystko mówić, ona tego nie usłyszy.
      -Na dodatek ona jest kulawa.
      -Też coś, to będziesz mógł latać za dziewczętami, a ona nie będzie mogła cię dogonić.
      -A to, że ona jest krościata, to się nie liczy?
      -Kochany, ty byś chciał, żeby dziewczyna miała same zalety?

      Comment

      • Mister
        Gość
        • 09-2001
        • 683

        Hersz przychodzi do rabina:
        -Rebe, czy w Sądny Dzień Żyd może się położyć z kobietą do łóżka?
        -Może tylko z własną żoną.
        -Dlaczego?
        -Bo w Talmudzie jest napisane, że w Sądny Dzień Żyd nie ma prawa mieć przyjemności!

        Comment

        • Mister
          Gość
          • 09-2001
          • 683

          Mosze przychodzi do domu i od porgu Salcia mówi:
          - Mośku, słyszałeś nowinę?
          - Jaką?
          - Berni przestał palić, ten nałogowy palacz co wypalał 3 paczki dziennie przestał.
          - Niemożliwe!
          - A jednak, widzisz on ma w sobie to czego Ci barkuje, silną wolę.
          - Łee tam, jeden odosobniony przykład...
          - Poczekaj nie skończyłam jeszcze.
          - Więc?
          - Twój przyjaciel Morty, ten alkoholik, wiesz który?
          - No wiem, co z nim?
          - Przestał pić, widzisz, on też ma to czego Ci brakuje, silną wolę!
          - I co myślisz ze ja jej nie mam?
          - Nie masz.
          - A własnie że mam!
          - W takim razie udowodnij.
          - Dobrze, od dziś, bede spał w stołowym, i nie zbliżę się do żadnej kobiety.
          - Dobrze, zobaczymy jak długo wytrzymasz Mośku...
          Mosiek jak obiecał, spał w stołowym i nawet nie pomyslał przez tydzień o ani jednej kobiecie.
          Aż którejś nocy w drzwiach od stołowego stanęła Salcia w samej bieliznie trzymając w ręku swoją poduszkę:
          Mosiek się wybudza i pyta?
          - A ty czego chcesz?
          - Mosku, wiesz Berni znów zaczał palić...

          Comment

          • Mister
            Gość
            • 09-2001
            • 683

            Osiemdziesięcioletni Szmerel żeni się z młodziuteńką Deborą, która po upływie niedługiego czasu zachodzi w ciążę.
            Pełen wątpliwości udaje się do cadyka:
            -Rabbi, jak to możliwe?
            -Ja ci wytłumaczę: po afrykańskiej pustyni przechadza się jegomość z otwartym parasolem nad głową. Nagle atakuje go lew. Nasz spacerowicz szybko zamyka parasol i zamierza się nim na bestię, która pada martwa.
            -Rabbi, jak to możliwe?
            -Za plecami jegomościa stał myśliwy i jednocześnie wystrzelił.

            Comment

            • Mister
              Gość
              • 09-2001
              • 683

              Żyd wysłał swojego syna na studia do Ameryki. Po kilku latach pobytu syn wraca i tak oto rozmawiają:

              — Synu, a gdzie twoja broda?
              — Tate, w Ameryce nikt nie nosi brody. Zgoliłem ją.
              — Ale przestrzegałeś szabasu?
              — Tate, w Ameryce w szabas wszyscy idą do pracy.
              — Mam nadzieję, że spożywałeś tylko koszerne jedzenie?
              — Tate, w Ameryce bardzo ciężko o koszerne jedzenie.
              — Och synu! Powiedz mi tylko jeszcze jedną rzecz. Nadal jesteś obrzezany? Prawda?!

              Comment

              • Mister
                Gość
                • 09-2001
                • 683

                Rabin wchodzi do sklepu miesnego, pokazuje na szynke i mowi
                - poprosze pol kilo tej ryby
                - ale szanowny panie to jest szynka wieprzowa - odpowiada zdziwiony rzeznik
                - a czy ja sie pana pytam jak ta ryba sie nazywa?

                Comment

                • Mister
                  Gość
                  • 09-2001
                  • 683

                  Ksiądz i Rabin jadą pociagiem. Ksiądz mówi:
                  - Opowiem wam Rabinie historię o tym jak Żyd poszedł do Nieba. Św. Piotr bardzo
                  nie chciał go tam wpuścić ale Żyd pokazał mu coś za plecami, Św. Piotr się
                  odwrócił, a Żyd szybko wszedł do Nieba.
                  W Niebie podniósł się straszny lament - Co tu robi Żyd! Trzeba się go stąd
                  pozbyć i to szybko! W końcu Św. Piotr wpadł na pomysł - wyszedł przed Bramy
                  Niebieskie i zaczął wołać: "HANDEL! HANDEL! HANDEL!". Żyd szybko wybiegł, a Św.
                  Piotr myk do środka i zamknął Bramę.
                  Na to Rabin:
                  - A zna Ksiądz dalszy ciąg tej historii?
                  - Nie.
                  - To ja wam opowiem - rzekł Rabin. - Jak juz Żyd wyszedł to ktoś zauważył, że
                  teraz Niebo należy ponownie wyświęcić, bo się zdesakralizowało.
                  - A no i to i słusznie - powiedział Ksiądz.
                  - Tak, ale trzy dni szukali, ale w Niebie żadnego Księdza nie znaleźli!

                  Comment

                  • Mister
                    Gość
                    • 09-2001
                    • 683

                    -Słuchaj Żółtko, czy ty wiesz, że ten Łabędź, gdy ciebie nie ma w domu, przychodzi do twojej Rebeki?
                    -A czy ty wiesz, że kiedy on przychodzi do mojej Rebeki to daje jej 10 złotych, a gdy ja w tym czasie idę do jego Helci, to nie daję jej ani złotówki?

                    Comment

                    • Mister
                      Gość
                      • 09-2001
                      • 683

                      Okres międzywojenny. Północ. Ulica Bielańska. Kon spotyka Łabędzia.
                      - Co robisz tutaj o tej porze?
                      - Wracam od bankiera Aprikozenkranca. Jego córka zaręczyła się. Z tej okazji wydał wspaniałe przyjęcie. Jakie menu!!! Jaka zastawa!!! Nakrycia jakie - samo srebro, a łyżeczki deserowe ze szczerego złota!!!
                      - Pokaż!!!!



                      Jeden chłop kupował raz u Łabędzia trzewiki.
                      Przymierza je, ale widzi że ma oba lewe. Leci prędko do Żyda i mówi:
                      - Jezusie Nazaretański, przecież wyście mi sprzedali dwa lewe!
                      A Łabędz na niego z gębą:
                      - Czy wy chłopi jacyś nienormalni?! Przed chwilą był tu taki inny i wrzeszczał że mu dwa prawe sprzedałem.

                      Comment

                      • Mister
                        Gość
                        • 09-2001
                        • 683

                        AUTO I EIERWEISS

                        W życiu na ogół zawsze miałem szczęście. I w rodzinie, i w interesie powodziło mi się wcale nieźle. Żona z małymi wyjątkami, była mi zawsze wierna, bo jak przez 18 lat zdradziła mnie tylko dwa razy, to to nie jest dużo. Raz z jednym muzykantem, a drugi raz ze Stowarzyszeniem Kupców i Rękodzielników, gdzie ja jestem pice-wreses. (z dumą) Wielka instytucja, paręset kilkadziesiąt samych członków, nie licząc zarządu. W interesie także było niźle. I nawet kiedy ostatnio okradli mi sklep, to tyż miałem szczęście, bo akurat poprzedniego dnia obniżyłem ceny o 30% więc, nie tak dużo straciłem. Państwo muszą znać tę firmę na Nowolipkach: "Żółtko i Eierweiss", adres telegraficzny: "Jajko". Eierweiss - to ja, a Żółtkowyjechał. Wraca za rok i cztery miesiące. Nie, nie do Brześcia. Nim się zajęło takie Mokotowie Ratunkowe. Co znaczy za co? On był autor. On pisał fantastyczne książki w rodzaju Walasa, tylko że to byli książki handlowe naszej firmy. Złodziej, ale bardzo porządny człowiek. I mądry człowiek! On na przykład wymyślił sposób darmowej korespondencji, bez nalepiania marek. I wszystkie listy dochodziły i nikt nic nie dopłacał. W jaki sposób? Zwyczajnie, On wszystkie listy kierował do siebie samego, a z drugiej strony koperty, jako wysyłającego, podawał nazwisko tego człowieka, do którego pisał. To poczta zwracała tamtemu list, jako niofrankowany. I takich ludzi się u nas trzyma w więzieniu. Stra... "szne" już nie mogę wymówić, taki jestem oburzony. Inna rzecz, że jak Żółtko zabrali, to białko odżyło. Ja sam rządziłem, ja sam zarabiałem i mnie się zaczęło lepiej powodzić. A powodzenie obowiązuje. Umeblowanie Ludwik XIV ja zmieniłem na numer większe, na Ludwik XV, latem ja już miałem zamiar jechać do Eks-le-Bęc, tylko zasiedziałem się w Miedzeszynie, ja już kupiłem sobie jedwabną śpiżamę w Gold England (a propos, ja do dziś dnia nie wiem, czy to się nosi na nocnej koszuli czy pod?), słowem zacząłem prowadzić nowe, wytworne życie, coś a la Moryc Chevalieri. I kiedyś mówię do żony: "Regina! Jak się zapatrujesz, żeby kupić auto?" I oto od tej chwili kiedy padło to lekkomyślne zapytanie minęło już cztery miesiące - i od czterech miesięcy ja mam auto, a właściwie auto ma mnie i od czterech miesięcy ja nie spałem, ja nie jadłem, ja nie byłem w sklepie, ja w ogóle przestałem żyć! Może państwo myślą, że ja jeżdżę tym autem? Tyż nie. Moja żona jeździ? Nie. To kto nim jeździ? Grzegorzewski. A kto to jest Grzegorzewski. Zaraz.

                        On przyszedł kiedyś do sklepu i mówi: "Grzegorzewski jestem". Dobrze. "Eierweiss. Czym mogę służyć?" - "Słyszałem, że Pan kupuje Piperlaka (bo ja mam Piperlaka! Świetna marka!), więc chciałem przystać na szofera". Pokazuje mi świadectwa, z hrabiami jeździł, z cesarzami jeździł, Waldemarsową woził, kto tylko jest - to on woził. To go wziąłem. I nazajutrz ranoon zajechał Piperlakiem przed mój sklep. Regina już czekała, dzieci już czekały. "No panie Grzegorzewski, mówię, jedziemy". Wtedy Grzegorzwski uśmiechnął się i rzekł "Dziś, panie Eierweiss, nie pojadziem, bo mi korbowód suwaka tłucze w karter". - Kto, panie Grzegorzewski? - "Korbowód suwaka" - A dlaczego on tłucze, panie Grzegorzewski? - "Bo to bezzaworowy silnik Knighta, to się suwak zatarł i uszy mu się obrywają". Aha, powiedziałem. To może pan przyprawi te uszy? Dzieci tak chcą pojechać! W tym miejscu Grzegorzewski znów uśmiechnął siępobłażliwie i poprosił o 150 złotych z powodu karbowód suwaka tłucze w karter. Po tygodniu kochany pan Grzegorzewski znów zajechał pod sklep, z przyprawionymi uszami suwaka i karbowiaka, dzieci i żona już czekały, wsiadamy - i prosimy jechać w Aleje. Państwo znają drogę z Nowolipki do Aleje? Więc na rogu Przejazd i Bielańskiej myśmy się zatrzymali. - Co jest, panie Grzegorzewski? "Panewka się wytopiła..." - To co zrobić? - "Niech państwo biorą taksówkę". Tośmy wzięli taksówkę. I tak jest od czterech miesięcy! To kulung nie w porządku, to bolec nie sztymuje, to mamka nie łapie, to kicha nawala, a tu jest grajcownica, a tam jest nagar! A dzieci płaczą i ja ich wożę taksówką, albo leżę z Grzegorzewskim w garażu pod moim Piperlakiem i na mnie kapią różne świństwa, a on mi tłumaczy! On mi tłumaczy, że trzecia szczotka na kolektorze nie działa, że się świeca zaoliwiła, że karburator się zapchał, że akumulator się wypiperlaczył, że błoto ma magneto, że grzybek ma ślimaka, że ślimak ma suwaka! I płacę już czwarty miesiąc: Piperlakowi raty, Grzegorzewskiemu pensję, garażowi za kaburowiaki, a taksówkom za kursy!

                        Comment

                        • Mister
                          Gość
                          • 09-2001
                          • 683

                          Idzie Żółtko ulicą szukając zakładuz egramistrzowskiego. Nagle patrzy: sporej wielkości budynek z wywieszonym ogromnym zegarem w witrynie. Wchodzi, podchodzi do faceta stojącego za ladą i mówi:
                          - Dzień dobry.
                          - Dzień dobry.
                          - Chciałbym zreperować zegarek.
                          - A co mnie to obchodzi?
                          - To nie jest zakład zegarmistrzowski?
                          - Nie. To jest burdel.
                          - To czemu pan wywiesił zegar w witrynie?
                          - A co miałem wywiesić?


                          PS
                          Mister od jutra na wakacjach ( Karpacz)

                          Comment

                          • Mister
                            Gość
                            • 09-2001
                            • 683

                            Czterech Żydów spotyka się na giełdzie w Kijowie. Po przywitaniu rozpoczynają się przechwalać:
                            - Ja wczoraj rozmawiałem z policmajstrem.
                            - Policmajster... policmajster! Też mi dygnitarz! - lekceważąco krzywi się drugi - Ja gościłem naczelnika powiatu.
                            - Co tam naczelnik powiatu! - mówi trzeci - Ja byłem w gabinecie rzeczywistego radcy stanu.
                            - To wszystko nic! - powiada czwarty - Ja dzisiaj rano rozmawiałem z samym gubernatorem, grafem Ignatiewem.
                            Trzej pozostali słuchacze nie mogą wyjść z podziwu:
                            - Aj, aj, aj! Z samym grafem Ignatiewem! I co on ci powiedział?
                            - A co miał powiedzieć? "Paszoł won, jewrej!"

                            Comment

                            • Mister
                              Gość
                              • 09-2001
                              • 683

                              Nowo ochrzczony bankier Rozenblum zaręczył syna z córką neofity Kona.
                              - Zawsze życzyłem sobie takiego zięcia - zwraca się Kon do przyjaciół -
                              Sympatycznego chrześcijańskiego młodzieńca z dobrej żydowskiej rodziny

                              Comment

                              • Mister
                                Gość
                                • 09-2001
                                • 683

                                Do cadyka przyjechał pewien chasyd i żali się, że interesy idą źle. Ale, ponieważ ludzie jeszcze nie znają opłakanego stanu jego interesów, więc córka jego może jeszcze zrobić dobrą partię. Właśnie swatają jej młodego człowieka z dobrej zamożnej rodziny, ma on jednak jeden mały feler: jest trochę niedowiarkiem.
                                - Ani mi się waż oddać córkę takiemu! - krzyczy rabin
                                - Lepiej oddaj ją szewcowi lub furmanowi, ale niedowiarkowi nigdy!
                                - Rabbi - powiada chasyd w pokorze - moja córka też ma mały feler.
                                - Jaki?
                                - Ona jest tak jakby trochę... w ciąży

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎