Wszystkie butelki, które miały po poprzedniej kąpieli jakieś ślady zabrudzeń powędrowały do piwnicy "na wszelki wypadek", czyli na ciężkie czasy kiedy przestaje się warzyć z powodu braku butelek.

Reszte porządnie wyszczotkowałem (tym razem partiami w fermentatorze, żeby nie tracić tyle wody) ze sporym zużyciem płynu do naczyń. Dałem im piro (rozpylaczem za 7zł z ogrodniczego - Majdanowiec - dzięki za super radę!

Dzisiaj jeszcze pójdą na 10 min w 140* i rozlew.
Tymczasem wsadziłem nos do wiaderek:
#1 chyba będzie grejfrutowa

#2 ładnie bąbelkuje, zapach chmielowy już mniej intensywny.
Leave a comment: