Chojnice to duży węzeł kolejowy, gdzie zbiegają się linie kolejowe z sześciu kierunków, co ciekawe żadna z nich nie jest zelektryfikowana.
W połowie roku miasto znalazło się na piwnej mapie Polski. Działalność rozpoczął browar restauracyjny Gościniec.
Browar mieści się w restauracji o tej samej nazwie, oferującej również miejsca noclegowe.
Obiekt działał już wcześniej, a teraz wzbogacił się o browar.
Mankamentem jest lokalizacja na obrzeżach miasta. Odległość 4 km od dworca pokonaliśmy taksówką, za którą zapłaciliśmy 17 zł.
Po przekroczeniu progu w przedsionku przywitały nas puste szklane kotły warzelne, a za nimi podświetlony napis "Browar".
Po przeciwnej stronie za szybą lśniły się tanki fermentacyjne.
Dalej wchodzimy do restauracji i od razu uderza w nas megalomania, oraz swąd spalenizny i innych zużytych frytur wpadający z kuchni i oblepiający całą restaurację.
Restauracja ma ciekawy wystrój tak jak w staropolskiej gospodzie.
Dużo ciężkiego drewna, wielkie żyrandole, masywne stoły i krzesła.
Nad barem antresola z dodatkowymi stolikami.
Przy barze stoi wóz z sianem a na sianie stoją kegi. Bardzo dziwne połączenie artystyczne.
W okiennicach kolorowe firany, na ścianach ozdoby - łowieckie trofea.
Przy okazji wizytacji WC można odnaleźć znajdujące się obok pomieszczenie z tankami leżakowymi.
Jak wcześniej wspomniałem lokal bije megalomanią. Restauracja na kilkaset osób obsługuje garstkę gości.
Oprócz nas dwóch przez trzy godziny przewinęła się jedna rodzina, oraz dwóch tirowców, którzy zjedli golonkę na fakturę.
Na pewno nie sprzyja temu lokalizacja obiektu, ale zdaje się są też inne powody.
W lokalu nie ma żadnej wentylacji. Wszystkie zapachy przyjemne i nieprzyjemne z kuchni wpadały do restauracji i skutecznie przesiąknęły w naszą garderobą.
Nastrój psuła też muzyka - ciężki murzyński rap, puszczany przez młodocianą obsługę pod swoje gusta, a nijak nie pasującą do charakteru i wystroju restauracji.
Do wyboru są 4 rodzaje piwa w stałej ofercie:
- Pszeniczne
- Chojnicki Lager
- Pils
- Marcowe.
Wszystkie w jednej cenie: 7,50 / 9,00 / 17,50 zł za pojemności 0,3 / 0,5 / 1 litr.
Każde z nich jest poprawne, ale bez górnolotności.
Piwa podawane są w firmowym, dedykowanym szkle.
Podstawki mają, ale nie używają. Leżą przy barze, lecz nie są podawane do stolików.
Kuchnia warta uwagi. Są zupy, przekąski, ryby z pobliskiego gospodarstwa, dania mięsne i regionalne.
Przystawki w cenie 6 - 26 zł, zupy 12 - 16 zł, ryby 29 - 34 zł, dania mięsne 28 - 59 zł.
Ja wybrałem żurek Kaszubski (na zdjęciu z piwem Pils), oraz pierogi Kaszuba z farszem z ziemniaków i boczku, okraszone cebulką za 23 zł.
Restauracja czynna codziennie od 12:00 do 22:00 (piątki i soboty do 23:00, niedziela do 20:00)
W połowie roku miasto znalazło się na piwnej mapie Polski. Działalność rozpoczął browar restauracyjny Gościniec.
Browar mieści się w restauracji o tej samej nazwie, oferującej również miejsca noclegowe.
Obiekt działał już wcześniej, a teraz wzbogacił się o browar.
Mankamentem jest lokalizacja na obrzeżach miasta. Odległość 4 km od dworca pokonaliśmy taksówką, za którą zapłaciliśmy 17 zł.
Po przekroczeniu progu w przedsionku przywitały nas puste szklane kotły warzelne, a za nimi podświetlony napis "Browar".
Po przeciwnej stronie za szybą lśniły się tanki fermentacyjne.
Dalej wchodzimy do restauracji i od razu uderza w nas megalomania, oraz swąd spalenizny i innych zużytych frytur wpadający z kuchni i oblepiający całą restaurację.
Restauracja ma ciekawy wystrój tak jak w staropolskiej gospodzie.
Dużo ciężkiego drewna, wielkie żyrandole, masywne stoły i krzesła.
Nad barem antresola z dodatkowymi stolikami.
Przy barze stoi wóz z sianem a na sianie stoją kegi. Bardzo dziwne połączenie artystyczne.
W okiennicach kolorowe firany, na ścianach ozdoby - łowieckie trofea.
Przy okazji wizytacji WC można odnaleźć znajdujące się obok pomieszczenie z tankami leżakowymi.
Jak wcześniej wspomniałem lokal bije megalomanią. Restauracja na kilkaset osób obsługuje garstkę gości.
Oprócz nas dwóch przez trzy godziny przewinęła się jedna rodzina, oraz dwóch tirowców, którzy zjedli golonkę na fakturę.
Na pewno nie sprzyja temu lokalizacja obiektu, ale zdaje się są też inne powody.
W lokalu nie ma żadnej wentylacji. Wszystkie zapachy przyjemne i nieprzyjemne z kuchni wpadały do restauracji i skutecznie przesiąknęły w naszą garderobą.
Nastrój psuła też muzyka - ciężki murzyński rap, puszczany przez młodocianą obsługę pod swoje gusta, a nijak nie pasującą do charakteru i wystroju restauracji.
Do wyboru są 4 rodzaje piwa w stałej ofercie:
- Pszeniczne
- Chojnicki Lager
- Pils
- Marcowe.
Wszystkie w jednej cenie: 7,50 / 9,00 / 17,50 zł za pojemności 0,3 / 0,5 / 1 litr.
Każde z nich jest poprawne, ale bez górnolotności.
Piwa podawane są w firmowym, dedykowanym szkle.
Podstawki mają, ale nie używają. Leżą przy barze, lecz nie są podawane do stolików.
Kuchnia warta uwagi. Są zupy, przekąski, ryby z pobliskiego gospodarstwa, dania mięsne i regionalne.
Przystawki w cenie 6 - 26 zł, zupy 12 - 16 zł, ryby 29 - 34 zł, dania mięsne 28 - 59 zł.
Ja wybrałem żurek Kaszubski (na zdjęciu z piwem Pils), oraz pierogi Kaszuba z farszem z ziemniaków i boczku, okraszone cebulką za 23 zł.
Restauracja czynna codziennie od 12:00 do 22:00 (piątki i soboty do 23:00, niedziela do 20:00)
), przybyliśmy do Chojnic 13.02.2022 wprost ze Starego Sącza. Skoro ostatnia okazja, a IC nie lubi podróżujących pasażerów, postanowiliśmy BW wykorzystać na maxa, zjeżdżając w ciągu 2,5 dnia Polskę od gór do morza i przebywając za 81 zł niemal 2000 km
.
. Wnętrze jest nawet przyjemne choć wyposażenie dość niespójne stylowo (np. fantazyjne rokokowe żyrandole niezbyt pasują do drewnianych krokwi). Najprzyjemniej siedzi się na końcu sali po prawej stronie gdzie jest za rogiem niby mniejsza salka (choć niczym nie oddzielona), którą Pebejot uwiecznił na fotce nr 4 powyżej. Tak jak wspomniał, niestety doskwiera brak wentylacji, wszystko z kuchni czuć na ogromnej przecież sali, a okien nie dało się otworzyć.

Comment