Wiadomość że w Cluj Napoce działają dwa minibrowarki, była wystarczającym powodem aby zaglądnąć tam po kilkunastu latach nieobecności.
Samo miasto jako jedno z niewielu w Rumunii jest godne zwiedzenia i może być celem samym w sobie.
Miasto które jest miejscowym centrem uniwersyteckim, kipi życiem dzięki młodym ludziom, widocznym dosłownie wszędzie.
To też się rzuca w oczy, po wyjechaniu na czwarte piętro miejscowego centrum handlowego, gdzie w 2010 roku urządzono restauracje wraz z minibrowarem.
Niestety dokładniejszych informacji co do tego kto jest producentem aparatury, czy nawet ekstraktu piw, nie uzyskałem.
Wystrój typowo ''galeriowy'', znany z wielu komercyjnych miejsc handlowych, jakich u nas również pod dostatkiem.
Już po wejściu do sali restauracyjnej, gdzie za przeszkloną ścianą widoczna jest cała aparatura browarku, praktycznie wszystkie miejsca zajęte przez grupki młodzieży. ( kiedy tam byłem, trwał jeszcze rok szkolny)
Ciekawą alternatywą którą polecam było wyjście na taras znajdujący się na dachu, z którego są rozległe widoki na miasto i okolice.
Jako że dopiero co przeszła burza, i na górze nie było praktycznie nikogo, to w krótkim czasie zaczęły się zapełniać i te miejsca.
Wydaje mi się, że tym kuszącym magnesem było miejscowe jedzenie, a zwłaszcza zestawy obiadowe, bo wybitnie towarzystwo przyszło sobie pojeść.
W przeciwieństwie do nas.
Oczywiście miejscowe piwo było dla nas największą atrakcją.
W karcie figurowały 4 pozycje.
Bere Gold 4,5-5 % alk
Zwyczajny jasny lager, totalnie wyprany z jakichkolwiek smaków.
Wypić i zapomnieć.
Bere Weissbier.
Tłumaczyć nie trzeba.
Jedyne piwo w formie niefiltrowanej, do szybkiego wypicia i zapomnienia.
Ani to ''bawarczyk'' ani ''belg''....
Bere Dark.
Bardziej rubinowe, z zaznaczonym karmelem w smaku.
Wszystkie w/w piwa w cenie: 4 Lei za 0.25, 7 za 0.4, i 13 za 1 l
Jako że praktycznie Leja przeliczamy do złotówki w stosunku 1/1, to szału nie ma.
Ostatnim piwem które zostawiłem sobie na deser było:
Red Revolution 6% alk.
Piwo ciemne imbirowe, które podawano z kawałkiem skórki pomarańczy pływającej sobie luźno.
Piwo to miało jakiś smak.
Ten imbir nie był bardzo nachalny, co w zestawieniu z piwem ciemnym i jego karmelowym posmakiem tworzyło nawet ciekawą kompozycje.
Nie pamiętam kiedy piłem piwo ciemne imbirowe.
Zazwyczaj to dodatek do piw jasnych.
To piwo kosztowało: 5,8,14 Lei
W użyciu są firmowe szklaneczki.
Podstawek brak.
Co ciekawe w kwestii zamówień u barmana lepiej się dogaduje po węgiersku.
Dla mnie browarek z gatunku wypić i zapomnieć.
Myślałem że będzie jakąś odskocznią od zupełnie nijakich rumuńskich piw, tak się jednak nie stało.
Czynne codziennie w godz. 10.00 - 24.00.
Strona własna: http://klausenburger.ro/#
Kilka fociaków:
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19152
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19155
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19184
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19197
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19202
Samo miasto jako jedno z niewielu w Rumunii jest godne zwiedzenia i może być celem samym w sobie.
Miasto które jest miejscowym centrem uniwersyteckim, kipi życiem dzięki młodym ludziom, widocznym dosłownie wszędzie.
To też się rzuca w oczy, po wyjechaniu na czwarte piętro miejscowego centrum handlowego, gdzie w 2010 roku urządzono restauracje wraz z minibrowarem.
Niestety dokładniejszych informacji co do tego kto jest producentem aparatury, czy nawet ekstraktu piw, nie uzyskałem.
Wystrój typowo ''galeriowy'', znany z wielu komercyjnych miejsc handlowych, jakich u nas również pod dostatkiem.
Już po wejściu do sali restauracyjnej, gdzie za przeszkloną ścianą widoczna jest cała aparatura browarku, praktycznie wszystkie miejsca zajęte przez grupki młodzieży. ( kiedy tam byłem, trwał jeszcze rok szkolny)
Ciekawą alternatywą którą polecam było wyjście na taras znajdujący się na dachu, z którego są rozległe widoki na miasto i okolice.
Jako że dopiero co przeszła burza, i na górze nie było praktycznie nikogo, to w krótkim czasie zaczęły się zapełniać i te miejsca.
Wydaje mi się, że tym kuszącym magnesem było miejscowe jedzenie, a zwłaszcza zestawy obiadowe, bo wybitnie towarzystwo przyszło sobie pojeść.
W przeciwieństwie do nas.
Oczywiście miejscowe piwo było dla nas największą atrakcją.
W karcie figurowały 4 pozycje.
Bere Gold 4,5-5 % alk
Zwyczajny jasny lager, totalnie wyprany z jakichkolwiek smaków.
Wypić i zapomnieć.
Bere Weissbier.
Tłumaczyć nie trzeba.
Jedyne piwo w formie niefiltrowanej, do szybkiego wypicia i zapomnienia.
Ani to ''bawarczyk'' ani ''belg''....
Bere Dark.
Bardziej rubinowe, z zaznaczonym karmelem w smaku.
Wszystkie w/w piwa w cenie: 4 Lei za 0.25, 7 za 0.4, i 13 za 1 l
Jako że praktycznie Leja przeliczamy do złotówki w stosunku 1/1, to szału nie ma.
Ostatnim piwem które zostawiłem sobie na deser było:
Red Revolution 6% alk.
Piwo ciemne imbirowe, które podawano z kawałkiem skórki pomarańczy pływającej sobie luźno.
Piwo to miało jakiś smak.
Ten imbir nie był bardzo nachalny, co w zestawieniu z piwem ciemnym i jego karmelowym posmakiem tworzyło nawet ciekawą kompozycje.
Nie pamiętam kiedy piłem piwo ciemne imbirowe.
Zazwyczaj to dodatek do piw jasnych.
To piwo kosztowało: 5,8,14 Lei
W użyciu są firmowe szklaneczki.
Podstawek brak.
Co ciekawe w kwestii zamówień u barmana lepiej się dogaduje po węgiersku.
Dla mnie browarek z gatunku wypić i zapomnieć.
Myślałem że będzie jakąś odskocznią od zupełnie nijakich rumuńskich piw, tak się jednak nie stało.
Czynne codziennie w godz. 10.00 - 24.00.
Strona własna: http://klausenburger.ro/#
Kilka fociaków:
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19152
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19155
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19184
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19197
http://www.browar.biz/galeria.php?id=19202
. Zjechaliśmy na dół szukając informacji na parterze centrum handlowego, tu również nic. Ale apka Mapy.cz pokazuje, że jesteśmy na miejscu
. Kobiety na kasie w drogerii nic nie wiedziały o "fabrica de bere", na szczęście napatoczył się bardziej zorientowany ochroniarz. Wyprowadził nas z budynku i pokazał windę do której wsiada się z zewnątrz, ta zawiozła nas na to samo piętro co wcześniej ale z drugiej strony. Tu dało się wejść do restauracji, obejrzeliśmy po drodze tanki leżakowe bo pomieszczenie było otwarte, warzelnię tylko przez szybę. Jednak intrygowała nas zupełna pustka, żadnych gości, nikogo na barze. Dopiero chłopak, który wyszedł z zaplecza pokazał nam byśmy poszli schodami na górę. A tam na wspomnianym przez przedpiszców tarasie, dzięki pięknej pogodzie i równie ciekawym widokom, na brak frekwencji nie można było narzekać.
. No cóż, inflacja... Nie dziwne więc, że większość klientów miała na stołach litrowe kufle jako najtańsza opcja cenowa
.
Comment