Będąc w pewnym małym sklepiku zauważyłem to piwo w wyprzedaży za ok 4,5 PLN. Nazwa mi nieznana, więc dorzuciłem. Miły sprzedawca zaoferował mi, że spuści mi to piwo o złotówkę jak wezmę dwa, bo termin mu się kończy a ma jeszcze trochę tego. Pomyślałem, jaki miły człowiek... W domu czytam etę szukając jakie chmiele w tym piwie zastosowali, bo to:
American Pale Ale. Nie podali (choć znalazłem w necie Marynka, Sybilla, Mosaic i Amarillo). Za to doczytałem, że w składzie jest Acheta Domesticus w wersji suszonej nawet. W pierwszej chwili myślałem, że to może jakiś dziki chmiel, pewnie trawiasty bo grass w tytule. Wytężyłem mocniej wzrok, włożyłem okulary do czytania i łacińska nazwa miała swój polski odpowiednik:
ŚWIERSZCZ DOMOWY!...
Na ecie rzeczywiście jakiś owad, ale wiadomo ety Ale Browaru zdobią albo jakieś patusy, albo insekty czy inne dziwolągi i nie zwracałem uwagi. Żal mi się zrobiło robaczków, których sypnięto do piwa w celu zaspokojenia marketingowych zachcianek browaru lub hipsterskich fantazji klientów. Pomyślałem jednak, że pewnie niejeden pająk czy mucha wylądowała już w wielu otwartych kadziach browarnych do piwa... Teraz wypije to świadomie.
Ekstr 12% (chyba razem z tymi owadami)
Alk. 4,9%
Aromat - nuty chmielowe (lekki cytrus, inne owoce), trochę słodu, drożdże
Piana - średnia, trwalsza z kożuszkiem
Barwa - mętne, ciemniejsze złoto, pływał tam też samotnie jakiś większy (milimetrowy) fragment czegoś (ale czy to część świerszcza domestusa, czy kawałek drożdża lub naskórka piwowara to już trudno odgadnąć). W tym otoczeniu mętnym opadało to tempem smętnym.
Wysycenie - delikatne, musujące jednak
Smak - klasyczne owocowo-cytrusowe tony chmielowe (łagodne), jest słód z muśnięciem słodyczy, trochę drożdży. Goryczka bardzo łagodna. Tu owada już w ogóle nie odnotowałem.
Treściwość - pełne
Poprawna, ale dość kryzysowa w odbiorze apka. Może zbliżający się termin osłabił trochę chmiele. Świerszczyka nie wyczułem. Następnym razem mogliby spróbować uwarzyć coś z dżdżownicą, podobno nadaje piwu ziemistości. Jednorazowa przygoda - dla mnie na pewno, dla browaru pewnie też.
American Pale Ale. Nie podali (choć znalazłem w necie Marynka, Sybilla, Mosaic i Amarillo). Za to doczytałem, że w składzie jest Acheta Domesticus w wersji suszonej nawet. W pierwszej chwili myślałem, że to może jakiś dziki chmiel, pewnie trawiasty bo grass w tytule. Wytężyłem mocniej wzrok, włożyłem okulary do czytania i łacińska nazwa miała swój polski odpowiednik:
ŚWIERSZCZ DOMOWY!...
Na ecie rzeczywiście jakiś owad, ale wiadomo ety Ale Browaru zdobią albo jakieś patusy, albo insekty czy inne dziwolągi i nie zwracałem uwagi. Żal mi się zrobiło robaczków, których sypnięto do piwa w celu zaspokojenia marketingowych zachcianek browaru lub hipsterskich fantazji klientów. Pomyślałem jednak, że pewnie niejeden pająk czy mucha wylądowała już w wielu otwartych kadziach browarnych do piwa... Teraz wypije to świadomie.
Ekstr 12% (chyba razem z tymi owadami)
Alk. 4,9%
Aromat - nuty chmielowe (lekki cytrus, inne owoce), trochę słodu, drożdże
Piana - średnia, trwalsza z kożuszkiem
Barwa - mętne, ciemniejsze złoto, pływał tam też samotnie jakiś większy (milimetrowy) fragment czegoś (ale czy to część świerszcza domestusa, czy kawałek drożdża lub naskórka piwowara to już trudno odgadnąć). W tym otoczeniu mętnym opadało to tempem smętnym.
Wysycenie - delikatne, musujące jednak
Smak - klasyczne owocowo-cytrusowe tony chmielowe (łagodne), jest słód z muśnięciem słodyczy, trochę drożdży. Goryczka bardzo łagodna. Tu owada już w ogóle nie odnotowałem.
Treściwość - pełne
Poprawna, ale dość kryzysowa w odbiorze apka. Może zbliżający się termin osłabił trochę chmiele. Świerszczyka nie wyczułem. Następnym razem mogliby spróbować uwarzyć coś z dżdżownicą, podobno nadaje piwu ziemistości. Jednorazowa przygoda - dla mnie na pewno, dla browaru pewnie też.