Wozić Franka z Niemiec, jak masz go w sklepie za rogiem? Trzeba było brać takie weizeny, których nie piłeś. Jest wiele lepszych i ciekawszych weizenów niż Franziskaner.
Wszystko pięknie ale Franek jest reklamowany i 5 centów tańszy od innych. No i ma ładniejszą etykietkę
Wozić Franka z Niemiec, jak masz go w sklepie za rogiem? Trzeba było brać takie weizeny, których nie piłeś. Jest wiele lepszych i ciekawszych weizenów niż Franziskaner.
Piłem jakieś weizeny, których nazw nie pamiętam (chyba m.in. Flensburg?) i żaden z nich mnie nie powalił na kolana, więc wziąłem o wiele tańszego Franziskanera niż u nas w Polsce!
Poza tym moim zdaniem najlepsze pszeniczne, jakie do tej pory miałem okazje degustować to Ciechan, właśnie Franziskaner i Cornelius! Bardzo zawiodłem się na Paulanerze, który moim zdaniem można wypić, ale na pewno nie za taką cenę! Reszta piw bywa wypijalna (no, może jeszcze Okocim daje radę), ale na pewno nie zachwyca.
Flens jest z Szlezwiga i można je tylko traktować jako gatunkową ciekawostkę. To piwo nie posiada klasycznych cech pszenicy.
Paulaner, Franziskanera czy o zgrozo "Okocim Pszeniczny" to nie są wyznaczniki dobrej pszenicy. Będąc w Niemczech, dla czego nie kupiłeś piwa pszenicznego pochodzącego z browaru w Bawarii?
Piłem jakieś weizeny, których nazw nie pamiętam (chyba m.in. Flensburg?) i żaden z nich mnie nie powalił na kolana, więc wziąłem o wiele tańszego Franziskanera niż u nas w Polsce!
Poza tym moim zdaniem najlepsze pszeniczne, jakie do tej pory miałem okazje degustować to Ciechan, właśnie Franziskaner i Cornelius! Bardzo zawiodłem się na Paulanerze, który moim zdaniem można wypić, ale na pewno nie za taką cenę! Reszta piw bywa wypijalna (no, może jeszcze Okocim daje radę), ale na pewno nie zachwyca.
Okocim daje rade? :O Bez przesady! Ciechan jest swietny jak jest swiezy i trafi sie na dobra warke. Z dostepnych w Polsce godne polecenia sa: bawarski Paulaner i ukrainski Obolon Pszeniczne.
"Jedno pivo ne vadi!"
"Kupuje tylko w polskich sklepach!"
Będąc w Niemczech, dla czego nie kupiłeś piwa pszenicznego pochodzącego z browaru w Bawarii?
Odpowiedź przecież masz, bo najlepsze pszeniczne to Ciechan i Cornelius
Ludzie, wy się czasami zastanówcie. Jeśli nie powalają was niemieckie weizeny na kolana, to może nie porównujcie ich do Ciechana czy Corneliusa, które czasami są pijalne, czasami wylewalne. Ale wzorcem są bawarskie pszenice a nie polskie...
Flens jest z Szlezwiga i można je tylko traktować jako gatunkową ciekawostkę. To piwo nie posiada klasycznych cech pszenicy.
Paulaner, Franziskanera czy o zgrozo "Okocim Pszeniczny" to nie są wyznaczniki dobrej pszenicy. Będąc w Niemczech, dla czego nie kupiłeś piwa pszenicznego pochodzącego z browaru w Bawarii?
A Monachium niby gdzie leży? A o ile sobie dobrze przypominam, to Farnziskaner i Paulaner są właśnie stamtąd!
To po pierwsze, a po drugie gdybym uważał, że Obolon i właśnie
Paulaner są najlepszymi piwami pszenicznymi, to chyba bym je wymienił, prawda?
A po trzecie to czy coś pochodzi z Bawarii i "wypada być zachwyconym" i czy nie daj Boże pochwali się coś z innego regionu (Ciechan, Cornelius i o zgrozo Okocim!) to już chyba lekki snobizm. Darek, "Słowacki wielkim poetą był!" pamiętasz to?
Po czwarte wreszcie nie tak łatwo jest znaleźć "prawdziwie bawarską pszenicę, która jest przecież wyznacznikiem", gdy się na niej nie zna (pardon, mea culpa a nawet De profundis clamavi ad Te, Domine) i jest się w Dolnej Saksonii (dla ułatwienia to jakieś 600 może 700 km od Bawarii)
Widzisz kolego pisząc o Bawarskiej Pszenicy mam na myśli pszenice warzone przez browary a nie fabryki. A po drugi nie opowiadaj mi proszę, że w Dolnej Saksonii nie można kupić piw z takich browarów bo jest to nie prawda.
Widzisz kolego pisząc o Bawarskiej Pszenicy mam na myśli pszenice warzone przez browary a nie fabryki. A po drugi nie opowiadaj mi proszę, że w Dolnej Saksonii nie można kupić piw z takich browarów bo jest to nie prawda.
Nie twierdzę, że nie można - jeśli byś czytał ze zrozumieniem, to w ostatnim punkcie masz czarno na białym: "nie tak łatwo jest znaleźć "prawdziwie bawarską pszenicę...", gdy się na niej nie zna".
I finito - nie znam się na tej prawdziwej bawarskiej pszenicy, bo nigdy nie byłem w Bawarii i nie znam tamtejszych lokalnych browarów. A ludzie u których siedziałem ładnych parę dni, właśnie w Dolnej Saksonii, nie piją w ogóle pszeniczniaków, a co za tym idzie: też się na niej nie znają! Wniosek z wniosku: nie miałem skąd czerpać inspiracji.
A Ciechana i Corneliusa znam oraz pewną ilość dostępną również w naszym kraju
Nie twierdzę, że nie można - jeśli byś czytał ze zrozumieniem, to w ostatnim punkcie masz czarno na białym: "nie tak łatwo jest znaleźć "prawdziwie bawarską pszenicę...", gdy się na niej nie zna".
I finito - nie znam się na tej prawdziwej bawarskiej pszenicy, bo nigdy nie byłem w Bawarii i nie znam tamtejszych lokalnych browarów. A ludzie u których siedziałem ładnych parę dni, właśnie w Dolnej Saksonii, nie piją w ogóle pszeniczniaków, a co za tym idzie: też się na niej nie znają! Wniosek z wniosku: nie miałem skąd czerpać inspiracji.
A Ciechana i Corneliusa znam oraz pewną ilość dostępną również w naszym kraju
I takim sposobem dalej się nie będziesz znał. To właśnie na tym polega, że idziesz do Getranku i bierzesz te piwa, których nie piłeś (zakładam, że odróżnisz weizena od pilsa), a nie kistę Franziskanera. Potem w domu na spokojnie degustujesz i już jesteś mądrzejszy o kilkanaście, kilkadziesiąt piw. A tak to niestety swoją szansę poszerzenia horyzontów zmarnowałeś.
Żeby zaś było na temat, piłem Ciechana Pszenicznego nad morzem (data przydatności 10.08.10) i był genialny. Już chciałem napisać peany, że bije na głowę wiele bawarskich pszenic, ale że nie miałem warunków na spokojną analizę, to pomyślałem, ze docenię browar i ocenię przez ARTomat. Zakupiłem po paru dniach piwo z tą samą datą, otwieram, a ono już solidnie kwaśne, o berlinera się już ocierało. Był to czas potwornych upałów. Nie opisałem więc wrażeń.
Wczoraj wypiłem zaś CP z datą 16.08.10 (chyba, bo krzywo wydrukowana) i było strasznie mocno fenolowe, goździk niemal wpadający w apteczny trichlorofenol. Kwaśność wyraźnie zaznaczona, ale nie taka wysoka jak w tym nadmorskim egzemplarzu. Reasumując to jest chyba prawdziwie żywy weizen i prawdziwie żywy Ciechan. Ciekaw jestem co to za drożdże, ale jeśli WB-06 to spadam z krzesła.
Generalnie uważam CP za najlepszego pszeniczniaka w kraju, czemu dałem wyraz wybierając go do Top 10. Nie zawsze jest idealny, ale bywa genialny.
Kopyrze, genialny... jeśli między Odrą a Bugiem to się zgadzam.
Ale cały czas o tym wspominam. Na takie spadki formy nie można sobie pozwolić.
Ja ostatnio trafiłem na kwas i wylałem. Niestety piwa takie są - jak ich najgorsza warka.
Ile byłoby zachwytów tutaj, gdyby takie skoki miał koncernowy pszeniczniak okocimia. Żadna to ambrozja, ale równy napój. Rzadko pijam pszenicę, pszeniczny Ciechan musi być równy, a jak nie nie to po co sobie psuć reputację...
Kopyrze, genialny... jeśli między Odrą a Bugiem to się zgadzam.
Ale cały czas o tym wspominam. Na takie spadki formy nie można sobie pozwolić.
Ja ostatnio trafiłem na kwas i wylałem. Niestety piwa takie są - jak ich najgorsza warka.
Ile byłoby zachwytów tutaj, gdyby takie skoki miał koncernowy pszeniczniak okocimia. Żadna to ambrozja, ale równy napój. Rzadko pijam pszenicę, pszeniczny Ciechan musi być równy, a jak nie nie to po co sobie psuć reputację...
Dupa tam równy. Ja wolę żeby raz był genialny, 3 razy przeciętny, i raz kwas, niż 5 razy przeciętny.
Był genialny w kategoriach międzynarodowych.
Dupa tam równy. Ja wolę żeby raz był genialny, 3 razy przeciętny, i raz kwas, niż 5 razy przeciętny.
Był genialny w kategoriach międzynarodowych.
a czy Twój klient też jest gotowy na taką ruletkę? Przypomina się dyskusja o pewnym zabawnym panu ze Wschowy, o którym wspominałeś. Dla klienta piwo musi być równe. Równe w stanach wysokich.
Inna sprawa, że na jakość tego piwa może mieć wpływ jego przechowywanie w sklepach, czas i efekt upałów itp.
Comment