W październiku, w celu uatrakcyjnienia Zlotu Mięczaków, zamówiłam w Spiżu oprowadzenie po browarze.
W sobotę zatem o 15.00 zawitaliśmy do Spiża. Poszukałam kierownika restauracji, do którego miałam się zgłosić.
Okazało się, że kierownik o niczym nie wie - nie przekazano mu - ale oczywiście, nie ma problemu - zaraz nas oprowadzi.
Jako rzekł, tak zrobił. Podszepnęłam mu, żeby się za bardzo nie rozczulał nad opisem, gdzie się co robi, bo tu dużo piwowarów domowych jest, ale się okazało, że niepotrzebnie, bo pan i tak nic nie wiedział, a piwowara ani jego pomocników nie było. W związku z tym moje plany rozpytania się choćby o słód i drożdże zostały zniweczone.
Oczywiście zapomnijmy o jakiejkolwiek degustacji, której akurat nie żałuję, bo piwo niestety ostatnio tam jest wybitnie paskudne - kto pił w ciągu ostatniego pół roku to potwierdzi.
Generalnie wyszliśmy zniesmaczeni - potraktowano nas, jakbyśmy wpadli niespodziewanie prosto z ulicy na wycieczkę po browarze, w którym akurat nikogo nie ma, oczywiście czuję się też osobiście urażona, bo wszak ja tę wycieczkę w Spiżu umawiałam.
Generalnie jest to potwierdzenie dawno zauważonego lekceważenia klientów - Spiż jest jeden, browarów restauracyjnych w Polsce trzy, zatem czują się kompletnie niezagrożeni i mają gdzieś klientelę - bo to, że ich piwo ostatnio jest niedobre, to i tak możemy stwierdzić tylko my - pozostali klienci po prostu będą myśleć, że tak smakuje piwo z browarów restauracyjnych
W sobotę zatem o 15.00 zawitaliśmy do Spiża. Poszukałam kierownika restauracji, do którego miałam się zgłosić.
Okazało się, że kierownik o niczym nie wie - nie przekazano mu - ale oczywiście, nie ma problemu - zaraz nas oprowadzi.
Jako rzekł, tak zrobił. Podszepnęłam mu, żeby się za bardzo nie rozczulał nad opisem, gdzie się co robi, bo tu dużo piwowarów domowych jest, ale się okazało, że niepotrzebnie, bo pan i tak nic nie wiedział, a piwowara ani jego pomocników nie było. W związku z tym moje plany rozpytania się choćby o słód i drożdże zostały zniweczone.
Oczywiście zapomnijmy o jakiejkolwiek degustacji, której akurat nie żałuję, bo piwo niestety ostatnio tam jest wybitnie paskudne - kto pił w ciągu ostatniego pół roku to potwierdzi.
Generalnie wyszliśmy zniesmaczeni - potraktowano nas, jakbyśmy wpadli niespodziewanie prosto z ulicy na wycieczkę po browarze, w którym akurat nikogo nie ma, oczywiście czuję się też osobiście urażona, bo wszak ja tę wycieczkę w Spiżu umawiałam.
Generalnie jest to potwierdzenie dawno zauważonego lekceważenia klientów - Spiż jest jeden, browarów restauracyjnych w Polsce trzy, zatem czują się kompletnie niezagrożeni i mają gdzieś klientelę - bo to, że ich piwo ostatnio jest niedobre, to i tak możemy stwierdzić tylko my - pozostali klienci po prostu będą myśleć, że tak smakuje piwo z browarów restauracyjnych
Próbowaliśmy zasugerować że pewnie są tu jakieś zaworki do testowych upustów ale nie zadziałało
utwierdzają mnie w przekonaniu że nie wielkość , umiejscowienie , przynależnośc do jakiejś grupy producenckiej itp czynniki decydują o smaku piwa oraz o wrażeniach wywieranych na spożywającym.
Z tym, ze ja od dłuższego czasu naprawdę już tam nie piwkuję. Ostatni raz jakoś nie wiem po co poszliśmy tam ja i Slavoy w lecie - patrzę ci ja, a tu piwo o smaku imbirowym stoi w karcie. No to dawaj, zamówilim. I co dostaliśmy? Piwo jasne z syropem korzennym dolanym na koncu
. Oczywiście że nie mam zamiaru kontynuować wątku. Przeczytałem wszystko i wyciągnąłem wnioski , które tylko potwierdzaja moje własne , wcześniejsze opinie. Zdaje sobie sprawę gdzie i w jakich czasach żyjemy , więc tylko współczuję z powodu zszarpanych nerwów podczas tej wycieczki.
Comment