Dzisiejszy wieczór spędzam przy muzyce Shannon Wright (i kawie).
Ark,’u co ty taki się melancholijny zrobiłeś. Dawno już nie gościła w moim odtwarzaczu żadna płyta Shannon Wright. A obiecuję sobie, że dzisiaj przypomnę sobie jedną z nich a będzie to "Maps Of Tacit".
Przypadkowo trafiłem na stronę www.gadki.lublin.pl, gdzie zamieszczono m. in. informacje o zespołach folkowych u naszych wschodnich sąsiadów wraz z próbkami ich muzyki. Szczególnie polecam ukraińską Perkałabę. Dobra na poprawę humoru.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika abernacka
Ark,’u co ty taki się melancholijny zrobiłeś.
Ja na melancholię ostatnio słucham płytek Cafe Del Mar.
Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D
Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
Mein Schlesierland, mein Heimatland,
So von Natur, Natur in alter Weise,
Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
Wir sehn uns wieder am Oderstrand.
Siemanko!
"Trochę" mnie tu nie było...sorry.
I - wybaczcie - nie chce mi się czytać 75 stron tego wątku ( tzn.chce mi się ale nie mam czasu ) więc się pewnie powtórzę z kimś ,ale jestem zacofańcem SKOŃCZONYM (mea culpa) , który właśnie odkrywa RADIOHEAD.
Tak....rozumiem . konsternacja.... jak to-odkrywasz? No tak - słyszałem do tej pory.
A teraz SŁUCHAM! I dlatego nie mam czasu.....
Zacząłem od początku i daję sobie dwa dni na jedną płytę - non stop od rana do wieczora.
I jestem przy "OK computer" - i nie chce mi się zmieniać na następną!
Andro z wyspy jednej takiej.
http://www.bahama.uznam.net.pl/
No, trochę. Na szczęście zostawiłeś stary emblemat.
W chwilach spokoju, gdy już dogorywam i otwieram ostatnie piwo wieczoru, lubię sobie włączyć Black Uhuru z płyt "Guess Who's Coming to Dinner" albo "Sinsemilla". Staroświeckie regałowe kołysanie z przełomu lat 70 i 80, jeszcze bez dubowych udziwnień, których nadmiar czasem mi w reggae przeszkadza.
Niedawno słuchałem ich płyty "Wykorzenienie". Fajne to jest. Ogrom ludzi zachwyca się muzyką inspirowaną folklorem krain odległych, a zapomina o naszych polskich korzeniach. Szkoda...
A ja ostatnio do wieczornego piwka miałem nie tylko muzykę, ale i obraz czyli koncert Rage Against The Machine "The Battle Of Mexico City". Po raz kolejny stwierdziłem, że Tom Morello wielkim gitarzystą jest, chociaż tak śmiesznie wierzga lewą nóżką
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Lacriferno
[...]Ogrom ludzi zachwyca się muzyką inspirowaną folklorem krain odległych, a zapomina o naszych polskich korzeniach. Szkoda...
Ja tam zachwycam się nie tylko muzyką inspirowaną folklorem, ale też i folklorem sensu stricto. Ostatnio wałkuję (i serdecznie polecam zarazem) takie pozycje jak:
- Nusrat Fateh Ali Khan - śpiew qawwali czyli muzyka sufich z Pakistanu
- Toumani Diabate - mistrz gry na korze z Mali, ostatnio nagrał fajną płytę z Ali Farka Toure, gitarzystą z Mali, którego wylansował Ry Cooder zanim zajął się dziadkami z Buena Vista Social Club
- Huun Hur Tu - śpiew gardłowy tudzież alikwotowy z Tuwy (to jest czad!)
- Rabih Abu Khalil - gra na oud czyli lutni arabskiej
A jak mam ochotę na coś bardziej konwencjonalnego pod względem instrumentrium to sięgam po Amadou & Mariam albo Habib'a Koite (wszyscy z Mali).
Nusrata znam jest świetny, reszty przyznam się szczerze nie , ale przy pomocy osiołka postaram się szybko nadrobić zaległości .
Ja ze swojej strony polecam Raviego Shankara, szczególnie podpasowały mi płyty z Yehudi Menuhinem i Janem Garbarkiem, oraz płytę Garbarka z muzykami z Pakistanu.
Ostatnio "odkyłem" również ciekawy zespól - Orchestere Baobab - polecam.
Ale numer, też się tym zasłuchuję ostatnio. Toure udowadnia, że blues jest niesamowicie mantryczny - nigdy bym nie pomyślał, że plemiennopodobne zaśpiewy tak pasują do bluesowej maniery. Amadou i Mariam rzeczywiście bardziej konwencjonalne i lekkostrawne, ale z dużą energią.
PS Od dłuższego czasu nurtuje mnie myśl - czy ktoś z was oprócz wrzucania nazw wykonawców sięgnął po coś polecanego przez innych. Mnie się to zdarzyło dotąd dwa razy.
Last edited by żąleną; 01-11-2005, 01:25.
Powód: jktoś
Comment