Przy piwie o filmie

[PanOptikon]

,,Tron : Dziedzictwo".

Film jedną nogą powinien być w "fajnych" (czyli gniotach), drugą w rzeczywiście fajnych.
Kilka razy miałem wrażenie, że scenariusz do tego filmu pisało jakieś dziecko. Kiepska fabuła, drewniane aktorstwo, ale jeśli film potraktuje się jako koncert dobrej muzyki przy dobrych efektach 3D (trzeba raczej oglądać to w Imaxie3D, żeby to docenić), to można wyjść z tego przedstawienia, tak jak ja, zadowolonym. Oglądanie tego filmu w 2D chyba nie ma sensu, sama muzyka na tle tylu mankamentów chyba nie obroni tego filmu.

Właśnie ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiedzialny jest duet Daft Punk, jest największym atutem. Słucha się jej znakomicie, także w oderwaniu od obrazu.

Wspomniany przez Slavoya "Moon" nie podszedł mi. Trochę przekombinowany, nudnawy, efekt - kilka razy przymnknąłem oko....

Także tu muzyka robi wielkie wrażenie. Stworzył ją Clint Mansell, znany głównie z motywu z "Requiem dla snu. Współpracuje zresztą stale z Aronofskym, także w najnowszym, "Czarnym łabędziu". Nie miałem jeszcze okazji, ale tym bardziej nie mogę się doczekać.

[wasyll]

Wiesz, ja tak żartowałam z tą starością, film nie przedstawia żadnych interesujących, ponadczasowych treści, czego wymaga się zazwyczaj od tzw. "dzieła" i to wszystko - zdania nie zmienię, a drugi raz tego badziewia nie zamierzam oglądać, żeby zerknąć na nie Twoim spojrzeniem.

A kto powiedział, że musi przedstawiać ponadczasowe treści? Obecnie powstaje co raz więcej filmów biograficznych i jak sama nazwa mówi, są one oparte na czyjejś biografii, więc osoba, która się podjęła tego tematu powinna, jak najbardziej trzymać się realiów. A tym, że ktoś ten film okrzyknął dziełem nie powinno się w ogóle sugerować, bo tak naprawdę większość filmów, która wchodzi do kin i jest reklamowana, uznawana jest przez speców reklamowych za wyjątkowe etc. Po co? Wiadomo, dla kasy. No i pozostaje jeszcze sprawa nominacji do oscara. Pomimo, że film mi się podobał to jednak nie przypiął bym go do grona ubiegających się o statuetkę.

[Seta]

... pozostaje jeszcze sprawa nominacji do oscara. Pomimo, że film mi się podobał to jednak nie przypiął bym go do grona ubiegających się o statuetkę.

A co powiesz o nominacjach dla: 127 godzin, Wszystko w porządku lub Do szpiku kości? Wymieniam tylko te z kategorii "Najlepszy film". Incepcja też dla wielu będzie dyskusyjna.
Powiem tak - mam nadzieję, że Social Network nie wygra tej kategorii. Ale na nominację jak najbardziej zasługuje.
Mam nadzieję, że wygra Czarny Łabędź; ewentualnie Jak zostać królem lub Prawdziwe męstwo.

[żąleną]

A ja polecam "Ciekawskiego George'a" i "Świat małej księżniczki". Inne bajki na Mini Mini i Baby First to jakaś fabularno-komputerowa masakra.

[wasyll]

A co powiesz o nominacjach dla: 127 godzin, Wszystko w porządku lub Do szpiku kości? Wymieniam tylko te z kategorii "Najlepszy film". Incepcja też dla wielu będzie dyskusyjna.
Powiem tak - mam nadzieję, że Social Network nie wygra tej kategorii. Ale na nominację jak najbardziej zasługuje.
Mam nadzieję, że wygra Czarny Łabędź; ewentualnie Jak zostać królem lub Prawdziwe męstwo.

Akurat jeśli chodzi o pierwsze trzy filmy, które wymieniłeś to się nie wypowiem, bo ich jeszcze nie oglądałem. Mam je jednak w najbliższych planach, więc postaram się Ci odpowiedzieć na to pytanie.
A propo Jak zostać królem to wolałbym aby statuetki nie dostał, za to Czarny Łabędź jak najbardziej.

[Marusia]

Podobne "rozliczenie" w podobnym środowisku - Piraci z krzemowej doliny

Setik, nie odpowiedziałeś, czy oglądałeś powyższy film? Po nim Social Network jest treściowo mocno wtórne.

[Seta]

Nie, Maruś . Nie oglądałem.
Baaardzo często (zwłaszcza) amerykańskie filmy korzystają z inspiracji innym kinem. I co z tego? Często wychodzi z tego guano, ale niekoniecznie (moim zdaniem) w przypadku SN.
Tolkien, Szekspir czy bracia Grimm wykorzystywali podania ludowe. I co z tego? Skoro potrafili opowiedzieć je w ciekawy, często mistrzowski sposób, wnosząc nowe przesłania lub treści.
Połowa arcydzieł filmowych opiera się na literaturze. I co z tego? Książka to książka, a film to film. Inne rzeczy są ważne przy ich ocenie.

[Seta]

Akurat jeśli chodzi o pierwsze trzy filmy, które wymieniłeś to się nie wypowiem, bo ich jeszcze nie oglądałem.

Też ich nie oglądałem. Prawdę mówiąc w ogóle mnie nie ciągną. Czytałem recenzje, sprawdzałem ocenę moich "gustopodobnych". I zdanie sobie wyrobiłem. Jak będę w TV to może z nudów obejrzę. Do kina na nie się nie wybieram.

[garfunkel]

A ja polecam "Ciekawskiego George'a" i "Świat małej księżniczki". Inne bajki na Mini Mini i Baby First to jakaś fabularno-komputerowa masakra.

"Ciekawski George" to jeden z ulubionych filmów mojego synka, do utożsamiania się włącznie.

[Seta]

Ja tam wolę Małą Księżniczkę. Rozczula mnie...

[becik]

Do szpiku kości

oryg. Winters Bone - widziałem, ciężki dramat psychologiczny, trochę mnie wymęczył ale chyba nie polecałem go tu nikomu. To, że jest do czegoś nominowany - zaskoczył mnie

[Marusia]

Czytałem recenzje, sprawdzałem ocenę moich "gustopodobnych". I zdanie sobie wyrobiłem.

hehe, mógłbyś się zdziwić - ja mam gustopodobnego Slavoya, ale czasem, baaardzo rzadko, trafiam na minę i polecam mu film, który mu się nie podoba

[Seta]

"Gustopodobni" na FilmWebie, to ludzie których oceny filmów pokrywają się w min 74%(?). Mam ich koło setki. Z żadnym nie muszę się zgadzać za każdym razem, ale średnia wielu ocen daje już pewien obraz. Dotąd się na tym narzędziu nie zawiodłem.
Np. 127 godzin: "Średnia ocena 7 gustopodobnych: 7.43", a dla Łabędzia: "Średnia ocena 38 gustopodobnych: 8.71". To różnica jak między filmem dobrym i genialnym.

[wasyll]

Z żadnym nie muszę się zgadzać za każdym razem, ale średnia wielu ocen daje już pewien obraz.

A nóż - widelec pozytywie się zaskoczysz

[emes]

Sugerowanie się jakimiś statystykami "gustopodnymi" trochę wypacza indywidualny i niezależny osąd filmu