Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Humor zydowski

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • żąleną
    Sojowe Oddziały Bojowe
    • 01-2002
    • 13239

    No, ten ostatni kawał akurat trochę antysemityzmem zalatuje.

    Comment

    • Mister
      Gość
      • 09-2001
      • 683

      Żółtko udaje się po poradę do znanego specjalisty. Po konsultacji wręcza lekarzowi dwadzieścia złotych.
      — Przepraszam pana, ale należy się więcej.
      — Och, mój Boże, nie wiedziałem i mam przy sobie tylko dwadzieścia złotych.
      — Dobrze, ale na przyszłość niech pan pamięta, że wizyta u mnie kosztuje pięćdziesiąt złotych.
      — Pięćdziesiąt? A mnie mówiono, że trzydzieści.

      Comment

      • Mister
        Gość
        • 09-2001
        • 683

        Dwóch chasydów dyskutowało na temat wielkości swych rabinow. Jeden z nich powiada:
        - Mój rebe to taki cudotwórca, że nie masz pojęcia. Wyobraź sobie, że kiedyś widząc niepoprawność grzeszników, zawołał w czasie kazania w bóżnicy: Panie Boże! Spraw, żeby za karę na głowy tych grzeszników zwaliły się mury bóżnicy. I wtedy wszyscy zaczęli prosić: rebe, jesteśmy grzesznikami, to prawda, ale w bóżnicy jest tyle kobiet i niewinnych dzieci, szkoda przecież ich życia. Rabin dał sie ubłagać. Wzniósł ręce do nieba i zawołał: O Wiekuisty, spraw, żeby się mury nie zwaliły przez wzglad na niewinne kobiety i dzieci. I masz pojęcie, stał się cud i mury się nie zawaliły.

        Comment

        • Mister
          Gość
          • 09-2001
          • 683

          W pewnym miasteczku rabin zwołał zamożniejszych Żydów do synagogi i zwraca się do nich, żeby się złożyli na remont świątyni.
          — Patrzcie, jak nasza światynia wygląda: szyby stłuczone, ściany odrapane, podłoga brudna i zniszczona, gorzej niż w bajzlu...
          Głos z sali:
          — O właśnie...
          — Panie Kon, co to ma znaczyć: „O właśnie..?” — pyta oburzony rabin
          — Przypomniałem sobie, gdzie zostawiłem kalosze..

          Comment

          • Mister
            Gość
            • 09-2001
            • 683

            Nauczyciel wezwał Szwarcmanową do szkoły i mówi do niej:
            — Pani Szwarcmanowa ten pani Mosze, to strasznie brudny jest...
            — Jaki on brudny? Sama go myłam.
            Nauczyciel wziął chusteczke, skropił woda kolońską i przetarł nią szyję Moszka. Chusteczka zrobiła sie szara od brudu.
            — No i co, pani Szwarcmanowa?
            — Ba, chimicznie!....

            Comment

            • Mister
              Gość
              • 09-2001
              • 683

              Pewien pobozny i ubogi Zyd wracal w szabat z synagogi. Idzie lasem, az tu
              patrzy a na ziemi lezy portfel wypchany pieniedzmi. Zasepil sie, bo jakze tu
              sie schylac i podnosic cos w szabat? Zaczal modlic sie goraco o rade...
              - I dobry Stworca nachylil sie nad moja niedola - opowiada kilka dni pozniej w
              szynku. - Stal sie cud! Wszedzie dookola trwal szabat, ale tam gdzie lezal
              portfel - czwartek!!!

              Comment

              • Mister
                Gość
                • 09-2001
                • 683

                Łabędź i Kon wybrali się do Paryża. Zaopatrzyli się w samouczki i postanowili rozmawiać ze sobą tylko po francusku. Wieczorem w hotelu Łabędź puka do pokoju Kona:
                — Qui est la? — pyta Kon.
                — Je!
                — Te?
                — Me!
                — Możesz wejść, Łabędź

                Comment

                • Mister
                  Gość
                  • 09-2001
                  • 683

                  Chaim po zjedzeniu sutego obiadu w koszernej restauracji, zwraca się do właściciela lokalu: Powinien pan koniecznie obniżyć ceny potraw! Po pierwsze, pańskie jadło to paskudztwo, które wogóle nie nadaje się do spożycia. A po drugie porcyjki są o wiele za małe!

                  Comment

                  • Mister
                    Gość
                    • 09-2001
                    • 683

                    - Rozenbaumowie wreszcie doszli do porozumienia.
                    - Co ich pogodziło?
                    - Zdecydowali się na rozwód.

                    Comment

                    • Mister
                      Gość
                      • 09-2001
                      • 683

                      Po wydarzeniach marcowych 68 roku sporo osób narodowości żydowskiej zastanawiało się czy zostać w Polsce, czy wyjechać. W tym czasie dwóch wielkich przyjaciół Icek i Mosze też stanęło przed tym dylematem. W efekcie Icek wyjechał do Izraela a Mosze z nadziejami na lepsze jutro został.
                      Po kilku latach do Mośka przyszedł list z Bliskiego Wschodu.
                      „Mosiek — pisał przyjaciel — nawet nie wiesz jak świetnie tu się żyje. Jest dosłownie wszystko. Mam świetną pracę, nowe mieszkanie, dorobiłem się motocykla. Jest mi naprawdę bardzo dobrze. Napisz co u Ciebie.”
                      Niewiele myśląc Mosze złapał kartkę papieru i odpisał :
                      „Drogi Icku, mi tutaj też jest dobrze. Powiem więcej, jest mi k..wa tak dobrze, że dobrze mi tak.”

                      Comment

                      • Mister
                        Gość
                        • 09-2001
                        • 683

                        Chasyd, wsłuchany w pojekiwania cadyka, modląc się podnosi głos coraz wyżej.
                        - Słuchaj - szepce mu do ucha najbliższy sąsiad - nie wrzeszcz tak na Pana Boga! Po dobroci wskórasz więcej...

                        Comment

                        • Shlangbaum
                          Senior
                          • 03-2005
                          • 5828

                          Rabe do żony:
                          -Jak jedno z nas kiedyś umrze, to ja się przniosę na wieś.

                          Krakowski Konkurs Piw Domowych !

                          Comment

                          • Mister
                            Gość
                            • 09-2001
                            • 683

                            Kandydat do stanu małżeńskiego pyta szadchena:
                            -Czy dziewczyna jest ładna
                            -Ładna i bogata.
                            -Ile setek rubli ma w posagu?
                            -Tyle, ile lat.
                            -A ile ma lat?
                            -Dwadzieścia.
                            -Wie pan, panie Majer, ona jest dla mnie trochę za młoda.

                            Comment

                            • Mister
                              Gość
                              • 09-2001
                              • 683

                              Pewien młody człowiek, nie grzeszący mądrością, miał się ożenić. Sprawa została umówiona między rodzicami państwa młodych i swatem. Niebawem miało nastąpić pierwsze spotkanie narzeczonych. Ojciec chłopaka postanowił udzielić mu kilku rad, jak ma się zachować w czasie pierwszej rozmowy z narzeczoną:
                              -Synu - rzekł - to będzie twoja pierwsza rozmowa. Powinieneś więc zrobić wszystko aby wywrzeć jak największe wrażenie na twojej narzeczonej. Powinieneś więc zacząć rozmowę o miłości. Potem zahacz o rodzinę, a wreszcie spróbuj trochę pofilozofować.
                              Chłopak kiwnął głową ze zrozumieniem i ruszył do domu swej wybranki. Rodzice jej zostawili młodych samych. Wtedy narzeczony pomny ojcowskich nauk zaczął konwersację:
                              -Słuchaj, czy ty lubisz makaron?
                              Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem i powiedziała, że tak.
                              Po chwili ciszy młody, trzymając się rad ojcowskich, zapytał:
                              -Czy ty masz brata?
                              -Nie, nie mam - odpowiedziała dziewczyna.
                              Chłopiec znalazł się w kropce. Stosownie do rad ojcowskich poruszył już dwa pierwsze problemy. Teraz przystąpił do trzeciego, do filozofowania.
                              -Słuchaj, a czy gdybyś ty miała brata, to czy lubiłby on makaron?

                              Comment

                              • Mister
                                Gość
                                • 09-2001
                                • 683

                                Dawid Potoker, właściciel restauracji i domu zajezdnego w galicyjskim miasteczku garnizonowym, ma żonę wielkiej urody. Pewnego dnia zastaje ją w łóżku z młodym porucznikiem. Oficer w negliżu daje przez okno susa, ale życzliwi sąsiedzi zdążyli to zauważyć.
                                Nazajutrz padają pytania w bożnicy, kiedy zamierza rozwieść się z żoną.
                                -Rozwieść się?! Czyście zwariowali?
                                -Przecież przyłapałeś ją w sypialni z oficerem!
                                -No to co z tego? Jeśli ona podobała się oficerowi ... to mnie się ma przez to przestać podobać?!...

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎