Warpigs jest wspólnym przedsięwzięciem duńskiego Mikkeller oraz amerykańskigo Three Floyds. Ten browar restauracyjny znajduje się w bardzo modnej dzielnicy Vesterbro, w samym sercu "Meat packing district" czyli dawnego targu mięsnego. I to widać zarówno w surowym wystroju knajpy, jak i w menu. A miejsce to jest poza piwem znane z bardzo dobrej kuchni, której podstawą jest mięso, a zielenina jest ograniczona do niezbędnego minimum. Tak właściwie to prawie jej nie ma. A kawałki lekko ociekające tłuszczem wyglądają bardzo smakowicie. Szkoda, że budżet nie pozwolił na konsumpcję, tylko na napoje...
W knajpie dostępna jest spora kolekcja piw w butelkach oraz 22 krany. Ja miałem okazje wypić dwie IPA'y, jasną i ciemną - Shewolf będącą kolaboracją Warpigs, Half Acre i Three Floyds oraz Big Black Bicycle. Oba bardzo dobre, aż szkoda że musiałem się ograniczyć tylko do tych dwóch. Ceny to od 60 dkk za 0,4l wzwyż (oba pite przeze mnie kosztowały 70). Mocniejsze i droższe piwa sprzedawane tylko w mniejszych (chyba 0,25) porcjach za cenę niebezpiecznie zbliżającą się do 80 koron.
Bardzo fajne miejsce warte odwiedzenia, drogie - jak wszystko tutaj, ale na pewno wartościowe pod względem piwnym.
Strona internetowa: http://warpigs.dk/
Twarzoksiążka: https://www.facebook.com/warpigsbrewpub/
W knajpie dostępna jest spora kolekcja piw w butelkach oraz 22 krany. Ja miałem okazje wypić dwie IPA'y, jasną i ciemną - Shewolf będącą kolaboracją Warpigs, Half Acre i Three Floyds oraz Big Black Bicycle. Oba bardzo dobre, aż szkoda że musiałem się ograniczyć tylko do tych dwóch. Ceny to od 60 dkk za 0,4l wzwyż (oba pite przeze mnie kosztowały 70). Mocniejsze i droższe piwa sprzedawane tylko w mniejszych (chyba 0,25) porcjach za cenę niebezpiecznie zbliżającą się do 80 koron.
Bardzo fajne miejsce warte odwiedzenia, drogie - jak wszystko tutaj, ale na pewno wartościowe pod względem piwnym.
Strona internetowa: http://warpigs.dk/
Twarzoksiążka: https://www.facebook.com/warpigsbrewpub/
nawet do 1-2 w nocy co w Danii nie jest codziennością.
. Oczywiście prawie nikt nie chciał siedzieć wewnątrz bo słońce przygrzewało, a za szybami robiła się lekka sauna, szczególnie że na kuchni mięsiwa też musiały swoje wypocić. Obowiązuje samoobsługa, ludzie wchodzili więc tylko do baru i po żarcie. Jak pisał abelincoln, to prawdziwa jatka - z niesmakiem spojrzałem na te kawały pieczonych, ociekających tłuszczem gnatów, żeber, golonek i innych części różnych zwierząt
. Niestety bar z piwem jest tuż koło lady z padliną, odczekać trzeba było swoje, a ludzie starali się zamówić żarcie i piwa za jednym zamachem, przez co z tackami tłustych ochłapów stali tuż obok.
. 22 krany z przekrojem gatunków, 20 było miejscowych + 2 z Mikellera (właściwie nie za bardzo łapię czyją własnością jest ten browar i jaka jest tu rola Mikellera?). Spróbowałem:
. Co dziwne było tańsze od Brut IPA bo kosztowało 68 dkk.
Comment