Podczas mojej ostatniej bytności w Niemczech wpadła mi w łapki buteleczka "Kaputziner Winter - Weissbier" z ładną zimową etykietką. Jako, że do opisywanego wcześniej "zwykłego" Kaputzinera miałem stosunek taki sobie (dawne, słabo zapamietane doświadczenie na dodatek z puszką) podszedłem do tego piwa z dużą ostrożnością. I jakże miłe zaskoczenie. Piwo zdecydowanie ciemniejsze niż tradycyjne weisenki, z typową dla pszeniczniaków gęstą pianą i charakterystycznym smaczkiem - jednak ma w sobie zdecydowanie coś więcej - jest bardziej wyraziste w smaku, można powiedzieć głębsze i bardziej treściwe. Ślina po nim gęstnieje przez co sam posmak utrzymuje się znacznie dłużej. Piwo na dobrą 4+, ale właśnie zimą, na lato może być ciuteńko za ciężkawe. Pojawiło się już w Polsce - właśnie konsumuje zakupione w Galerii Koneser w Poznaniu - ale ma tu straszną wadę kosztuję aż 7,50.
Z danych "technicznych" z etykiety mozna wyczytać tylko woltaż 5,4 % vol alc. i idealną temp. spożycia 8oC co pokazuje termometr zmieniający ubarwienie (na zielono)
Z danych "technicznych" z etykiety mozna wyczytać tylko woltaż 5,4 % vol alc. i idealną temp. spożycia 8oC co pokazuje termometr zmieniający ubarwienie (na zielono)
Wczoraj wieczorem moje odczucia było dużo bardziej umiarkowane. Ot, taki sobie, bardzo poprawny pszeniczniak i nic więcej. Po wersji zimowej, zapewne bardziej ekstraktywnej (danych brak) spodziewałem się feerii subtelnych smaczków, a tu taka sobie sztampa. Tyle, że kolorek bardzo ładny.
Comment