SEN

[ucho]

Pojechałem na wycieczkę do pewnego miasta. Niby to był Andrychów, ale to nie był taki zwykły Andrychów. Wszystko tam było wspaniałe, ludzie sympatyczni, magiczna atmosfera. Przy sklepie zauważyłem kilka osób wesoło dyskutujących, w tym także skromnie ubranego pana po pięćdziesiątce z butelką Harnasia w ręce, opierającego się o ścianę. Szybko opuściłem sklep i zauważyłem, że dwaj funkcjonariusze bez munduru wydają temu panu mandat za picie. Jeden z nich powiedział mi, że gdyby piwo miało do 3,8% alkoholu, to nie byłoby sprawy. Następnie na moich oczach udał się do sklepu, zakupił butelkę jakiegoś piwa (ciemne, butelka podobna do Magnusa, z napisem „czekoladowe”, 3,8%) i zaczął je pić. Zacząłem protestować, że przepisy są inne, że maksymalnie może być 0,5%, że ja to zgłoszę, że ich nagram. No właśnie, dziwnym trafem telefon i aparat zostały w samochodzie. Ruszyłem szybko po sprzęty. Gdy odnalazłem w końcu samochód, przeraziłem się trochę, bowiem zapomniałem go zamknąć. Nic nie zginęło.

[iron]

Okazało się , że we śnie też jestem sobą
Sniło mi się, że odprowadzałem jakiegoś gościa do drzwi po spotkaniu, spoglądam za okno - leje. Mówię więc z uśmiechem do gościa "Idź już, bo taki fajny deszcz się zmarnuje"

[żąleną]

Słuchajcie, miałem sen. Siedzę sobie i gadam z kimś, rozmowa schodzi na Kopyra.


[ktoś] - To jest ten od luksusowej restaruracji.
[ja] - Aha, a ta Widawa to też jest jego?

[Twilight_Alehouse]

Miałem dzisiaj sen. Czytałem w nim oświadczenie browaru Bartek, że przykro im, iż piwa z Antidotum są kiepsko przyjmowane i że w związku z tym wchodzą w dodatkową współpracę z innym browarem kontraktowym, założonym przez jakiegoś piwowara domowego. Padło nawet jego nazwisko, ale nie zapamiętałem go...

[WojciechT]

Mi niemalże zawsze śnią się zagadki kryminalne lub martwi ludzie. Czemu, jak Wam, nie może śnić mi się w nocy piwo?

[żąleną]

Tego chyba nie przebijecie.

Śniło mi się, że zostałem papieżem. Siadłem przy stoliku, za jakimiś kościelnymi czy watykańskimi murami, z paroma znajomymi, zdjąłem mitrę zrobioną z gazety, postawiłem obok kielicha z piwem, chwyciłem tenże kielich i powiedziałem:

- Ej, ale chyba będzie, tak jak było?

Co się dalej działo, nie pamiętam. Może deformacja (bo reformacja już była).