Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Gringo
    Senior
    • 07-2007
    • 2151

    No własnie, ale zawsze można sobie dointerpretować że wejście na szczyt musi być od strony czeskiej.

    Comment

    • Pancernik
      Senior
      • 09-2005
      • 9733

      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik Wyświetlenie odpowiedzi
      Pancerniku, jeżeli się zdecydujesz, bardzo proszę o relację I najlepiej do tego jakieś zdjęcia
      Się melduję więc.
      W miniony poniedziałek był czas wymarszu z Wołosatego na Tarnicę, powrót tą samą trasą. Żeby zdążyć na zwiedzanie zapory w Solinie od środka, musieliśmy wyjść wcześnie. Tuż przed nami ruszyła grupa (autokar ) młodzieży, chyba starszych gimnazjalistów, prowadzona przez GOPR-owca. Akurat wróciła zima, sam dojazd rankiem do Wołosatego na letnich oponach był emocjonujący...
      Na miejscu, na dole, śnieg po kolana, temperatura ok. zera, lekkie rozmarzanie. Do wyjścia na siodło pod Tarnicą jakoś daliśmy radę, grupa trochę nam przedeptała śnieg, tam spotkaliśmy wracającą młodzież. Opiekunowie stwierdzili "dalej jest obora" i odpuścili. My poszliśmy jeszcze dalej, ale we mgle/zadymce, która zamarzała na nas i na zlodowaciałym śniegu, jakieś max. 10 minut od szczytu, też odpuściliśmy... Nie tyle z zimna, co z braku widoczności - nie było widać następnej tyczki oznaczającej szlak.
      Pogoda nas pokonała, wrócimy na Tarnicę, gdy już żmije i niedźwiedzie obudzą się ze snu zimowego .
      Tę samą grupę spotkaliśmy przez zaporze - GOPR-owiec stwierdził, że ze względu na (delikatnie mówiąc) nietypową odzież gimnazjalistów i dość ekstremalną pogodę, nie dali rady...
      Zdjęć spod szczytu nie mam, bałem się wyjąć aparat z plecaka...

      Comment

      • piotry
        Oj tam, oj tam !
        • 08-2005
        • 761

        My z basik byliśmy jakieś dwa tygodnie temu w Karkonoszach. Jeden dzień aby zobaczyć jak tam zima trzyma. No i trzymała, a pogoda piękna była:

        W Labskiej Boudzie do wypicia czarny i jasny Bud oraz kolekcja pszenicy a Meisel'a.
        Last edited by Marusia; 07-04-2012, 15:45. Powód: usunięcie linki na prośbę autora postu.

        Comment

        • zgroza
          Senior
          • 03-2008
          • 3597

          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik Wyświetlenie odpowiedzi
          Się melduję więc.
          Żeby zdążyć na zwiedzanie zapory w Solinie od środka, musieliśmy wyjść wcześnie.
          Zdążyliście? Warto było wchodzić do zapory?

          Ja się wybieram do Górzanki na Wielkanoc, na mały rekonesans (po raz pierwszy tam) w Bieszczadach. Mam tam nieco ponad 100 km to trzeba korzystać.
          Lotna ekspozytura browaru

          Też Was kocham.

          Comment

          • Pancernik
            Senior
            • 09-2005
            • 9733

            Właśnie przez zaporę była ta cała napinka czasowa. Musieliśmy wyjechać z Ustrzyk Dolnych o 7-ej rano, jadąc na letnich już oponach do Wołosatego wiedziałem, że nie mogę wpaść w poślizg, bo już mi tak zostanie...
            Droga powrotna już OK, zrobiło się znacznie cieplej, wszystko odmarzło. Do zapory jechałem z Wołosatego dość "dynamicznie", kilkakrotnie telefonując, czy aby zdążymy i żeby na nas poczekali...
            Ze zwiedzaniem jest o tyle kiszka, że zwiedza się w grupie jedynie, a poza sezonem (czyli do maja) można się tylko do grupy podłączyć (od maja grupy "montowane" są co godzina). Grupa, która nas przytuliła, wchodziła o 14.00.
            Samo zwiedzanie to najpierw chyba 10 minut filmu o tym, jak Irek Bieleninik zwiedzał zaporę (fragment programu TVN Turbo "Jak to ruszyć"), dość ciekawy. Potem ok. 15-20 minut spaceru z przewodnikiem we wnętrzu tamy, obowiązuje zakaz fotografowania (dosłyszałem to dopiero wychodząc... ).
            Moim zdaniem, samo wnętrze ciekawe, choć liczyłem na znacznie więcej. Nie wiem, czy teraz bym także dopasowywał cały pobyt do terminu wejścia do tamy, zwłaszcza, że gdy zeszliśmy na dół z Tarnicy, naszym oczom ukazał się przepiękny, wolny od chmur i mgły krzyż na szczycie Tarnicy... Gdybyśmy wstali, jak biali ludzie, o 8-ej, zjedli śniadanie i wyjechali tak, aby w Wołosatem być o 10-ej, byłoby pięknie... Ale - gdyby szafa miała sznurek, to byłaby windą...

            Comment

            • Basik
              Senior
              • 06-2006
              • 1308

              Macie jakieś górskie plany na dłuugi weekend?
              My wstępnie planujemy trasę Babia-Pilsko (tylko jeszcze nie wiemy czy nocleg w Korbielowie czy gdzieś po drodze pod namiotem)-Rysianka. Na stronie Rysianki są aktualne zdjęcia gór, oby taka pogoda utrzymała się do długiego weekendu

              Comment

              • Basik
                Senior
                • 06-2006
                • 1308

                Przyszedł czas, żeby się pochwalić w końcu naszym majowym weekendem.

                W sobotę wyjechaliśmy z Wrocławia do Korbielowa i wdrapaliśmy się do schroniska na Markowych Szczawinach. Wycieczka była trochę nerwowa, bo oznakowanie szlaków w Beskidzie jest fatalne i niechcący znaleźliśmy się na dłuższym szlaku niż planowaliśmy.
                W dodatku, co akurat na szczęście przewidzieliśmy, w górnych partiach gór leżał jeszcze śnieg, który utrudniał szybki marsz. Do schroniska dotarliśmy około 18-19. Szczęście w nieszczęściu okazało się, że jest wolny pokój (niestety, jakaś para nie dała rady tego dnia dojść do schroniska, ktoś zasłabł, ściągał ich GOPR).
                Schroniska na Markowych nie uważamy za takie złe, jak zwykło się słyszeć. Jest faktycznie nowocześniejsze, ale całkiem ładnie urządzone, obsługa jest miła, smaczne jedzenie (my akurat wzięliśmy żurek). Nie byliśmy w starym schronisku, które z pewnością miało więcej uroku i klimatu ( czego faktycznie tu brakuje). Ale generalnie nie jest źle. Na drugi dzień w planach mieliśmy Babią, ale zbyt wiele z tych planów nie wyszło. Na zboczach zalegają jeszcze grube warstwy śniegu, zapadnięcie się mogło okazać się przynajmniej bardzo nieprzyjemne. W dodatku tego dnia przeraźliwie wiało, w zasadzie momentami zdmuchiwało nas ze szlaku, zatem trzeba było zmodyfikować plan wycieczki. Poszliśmy przez Małą Babią (która i tak dała nam się we znaki), Głuchaczki ( z wizytą w Bacówce Vicoria K, której jednak na nocleg nikomu nie polecam) i dalej starym czarnym szlakiem do granicznego i do Korbielowa. Trasa masakryczna. Nie wiem już ile godzin byliśmy w drodze, ale chyba ok 20 km, to zrobiliśmy lekko. W dodatku, z plecakami-ja ok 14 kg a Piotry jeszcze więcej. Nocleg wypadł w Korbielowie, który dopiero budzi się do sezonu letniego. Na drugi dzień przy pięknej, słonecznej pogodzie, wdrapaliśmy się na Pilsko. Po drodze znów masa śniegu. Ten na szczęście, był trochę inaczej ułożony niż na Babiej i raczej pomagał niż utrudniał wejście, a zejście, to już w ogóle było błyskawiczne. Na samym szczycie już sucho, a widoki przepiękne...
                Co nam trochę zepsuło nastrój, to wizyta w hotelu na Miziowej. Jak "kucharz" już nawet mikrofali nie potrafi obsłużyć i odgrzać pierogów, to dla nas to jest porażka na całego.
                Generalnie, to było nasze trzecie podejście do tamtej części Beskidu i tym razem, na szczęście udane. Musimy jednak wrócić na Babią.
                Co nas zaskoczyło, to że tamtejszy PTTK w ogóle nie dba o oznaczenie szlaków. Nie ma informacji, że jakieś stare zostały zamknięte i widnieją one ponoć nawet na nowych mapach. W dodatku gdy zaczyna się iść starym szlakiem, to jeszcze z początku są jakieś oznaczenia, które dopiero po jakimś czasie giną, bo zostały zdrapane albo zamalowane. Tak więc, jeżeli ktoś się tam wybiera, a nie zna dobrze okolic, to naprawdę musi uważać.

                Comment

                • Pancernik
                  Senior
                  • 09-2005
                  • 9733

                  Kurka-blaszka, trza będzie na te oznaczenia na Babią uważać...
                  Tygodniowe plany na lipiec - zakończyć KGP "w temacie" Sudetów, tzn. wejść na Rudawiec, Kowadło i Biskupią Kopę, przejechać w Beskidy, wejść na Skrzyczne, Czupel, Babią Górę (chyba z Przełęczy Krowiarki/Lipnickiej), Mogielicę i Lubomir. Uff...
                  Po drodze różne atrakcje, w tym m.in. browary w Chrząstawie, Gliwicach, Bielsku i Żywcu .

                  Comment

                  • leona
                    PremiumUżytkownik
                    • 07-2009
                    • 5853

                    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik Wyświetlenie odpowiedzi
                    [...]
                    Co nas zaskoczyło, to że tamtejszy PTTK w ogóle nie dba o oznaczenie szlaków. Nie ma informacji, że jakieś stare zostały zamknięte i widnieją one ponoć nawet na nowych mapach. W dodatku gdy zaczyna się iść starym szlakiem, to jeszcze z początku są jakieś oznaczenia, które dopiero po jakimś czasie giną, bo zostały zdrapane albo zamalowane. Tak więc, jeżeli ktoś się tam wybiera, a nie zna dobrze okolic, to naprawdę musi uważać.
                    To, że PTTK nie dba o szlaki to jedno - sam słyszałem panią prezes jednego z zasłużonych, beskidzkich oddziałów, bredzącą o tym, że utrzymanie i remont szlaków powinny opłacać samorządy (czyt. "państwo").
                    Druga strona medalu to wydawnictwa. Wystarczy wejść do dobrze zaopatrzonej księgarni kartograficznej i widać dokładnie, że za wydawanie map może wziąć się każda łamaga.

                    Comment

                    • piotry
                      Oj tam, oj tam !
                      • 08-2005
                      • 761

                      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik Wyświetlenie odpowiedzi
                      [...]
                      W sobotę wyjechaliśmy z Wrocławia do Korbielowa i wdrapaliśmy się do schroniska na Markowych Szczawinach. [...]

                      Sprostowanie:
                      Z Wrocławia do Zawoi. Do Korbielowa szliśmy na drugi dzień z Markowych.

                      Comment

                      • Basik
                        Senior
                        • 06-2006
                        • 1308

                        A bo się pośpieszyłam....Tak to jest, jak człowiek robi 5 rzeczy jednocześnie
                        Dzięki za korektę

                        Comment

                        • Basik
                          Senior
                          • 06-2006
                          • 1308

                          Leona, czekam na krótki reportaż z wycieczki w Karkonosze Leży jeszcze trochę śniegu?
                          I podaj proszę jeszcze nazwę schroniska, o którym rozmawialiśmy na FDP.

                          Comment

                          • leona
                            PremiumUżytkownik
                            • 07-2009
                            • 5853

                            Się robi.
                            Poszliśmy z Karpacza czerwonym szlakiem. Nadal jest zamknięty od schroniska "Nad Łomniczką" z powodu śniegu (wersja z kasy KPN). W rzeczywistości śnieg zalega tuż pod grzbietem, mniej więcej od miejsca gdzie jest symboliczny cmentarz ofiar gór. Widoki były spore ale w chwili kiedy weszliśmy w okolice Domu Śląskiego, Śnieżka zasnuła się chmurami, w sam raz najwyższe kilkanaście metrów. Ze szczytu widać było dobrze do odległości mierzonej tym przekaźnikiem na czeskiej stronie.
                            Potem standardowe zejście w dół czarnym szlakiem przez Biały Jar. Całość zajęła nam ok. 6 godzin (z lanym Krakonosem na Śnieżce) co po noclegu z duchami uznaliśmy za czas wyśmienity

                            EDIT: oczywiście zapraszam do Gorczańskiej Chaty gorczanska.pl
                            Last edited by leona; 15-05-2012, 21:50.

                            Comment

                            • Basik
                              Senior
                              • 06-2006
                              • 1308

                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika leona Wyświetlenie odpowiedzi
                              Się robi.
                              Ze szczytu widać było dobrze do odległości mierzonej tym przekaźnikiem na czeskiej stronie.
                              A wiesz, że ten przekaźnik, to Czarna Hora...i na niej można się napić właśnie tego piwa ?

                              Comment

                              • Basik
                                Senior
                                • 06-2006
                                • 1308

                                Długi weekend i kolejna górska wycieczka. Jednak ze względu na to, że ostatnio zbuntował mi się kręgosłup, tym razem postanowiliśmy spędzić ten wypad na luzie.
                                Przetransportowaliśmy się w świąteczny czwartek do Harrahova. Tam obiadek i piweczko w browarze przy szklarni. Piweczko, jak zwykle pyszne, a obiadek....kotlet w cieście piwnym- bajka.
                                Z Harrahowa, w rewelacyjnych humorach wgramoliliśmy się do Voseckiej Boudy. Mieliśmy wykupiony w niej nocleg z dwoma posiłkami, w tym kolacją. O śniadaniu nie ma co mówić, bo to standard, ale kolacja...Czekał na nas rewelacyjny kapuśniak, świeże, pyszne knedliki z gulaszem, a żeby tego było mało, to jeszcze szarlotka na deser. A samo schronisko, chociaż wydaje się ponure i jakoś nigdy nie budziło mojej sympatii, okazało się świetne. Jest bardzo zadbane i nieskazitelnie czyste. Zrobiliśmy nawet "test białej rękawiczki" na ramce obrazu oraz karniszach - ani jednego pyłku. Zaznaczę dla porządku, że leją tu Gambrinusa. Niestety, zbyt mocno gazowany i masłowy.

                                W piątek z Voseckiej ruszyliśmy przez Łabską Boudę (leją Svjiany) do Dvoracków. Udało nam się, bo tylko dla nas nie chciano otwierać schroniska, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg i w tej samej cenie zaproponowano nam nocleg w hotelu. Postanowiliśmy nie protestować i jak się okazało- słusznie. Mieliśmy nawet lodówkę w pokoju, co akurat było potrzebne, bo nieśliśmy piwo z Harrahova oraz domowe dla jednego schroniska, ale o tym później.

                                Schronisko z bardzo niemiłą jednak obsługą ( tzn. miłą - dla Niemców, co nam się potwierdziło w tym miejscu już drugi raz- jakiś w ogóle ewenement w tej chwili w tamtych stronach). Piwo- Budweiser 10-kwas (zwróciliśmy uwagę- dzięki pomocy Darkad i nie policzyli przynajmniej). Jak to w hotelu brak klimatu, zatem po meczu poszliśmy spać.

                                W sobotę ruszyliśmy szlakiem przez Vbratową Boudę do Łabskiej Boudy, gdzie dołączyli do nas moi rodzice i dalej z nimi do Martinowej Boudy. Zaznaczę, że trasa jest przepiękna. Roztacza się z niej widok na sporą część czeskich Karkonoszy. Po drodze masa bunkrów, które robią niesamowite wrażenie. W Martinowej klasycznie wzmocniliśmy się diabelskim krvesajem i ruszyliśmy do Bradlerovych Boud. Parę lat temu, właśnie w weekend, gdy złamałam nogę, Piotr wyprosił o domowe piwo, które przyuważył w tej boudzie w lodówce. Okazało się kwasem, ale szef schroniska otrzymał je od kogoś, więc mógł o tym nie wiedzieć. Naszym celem od tamtego czasu, było przekazanie naszego piwa w ramach podziękowania. No cóż, spóźniliśmy się. Piwo przynieśliśmy, ale w Bradlerovych od jakiegoś czasu jest nowy właściciel. Leją Kozela- prawie niepijalny i Pilsnera Urquella (tym razem nie piliśmy, ale kiedyś, gdy już u nas nie dało się pić tego piwa- tam było przepyszne). Lekko smutni, zahaczając tylko na chwilę o niedźwiedzią boudę, zeszliśmy do Szpindla. A w niedzielę powrót, nową dla nas trasą, tj. przełomem Łaby. Dosyć długie podejście, jak na Karkonosze i sporo asfaltu, ale naprawdę ładny szlak. Chwila odpoczynku w Łabskiej, obiad w Voseckiej, trasa na polską stronę i..... na dobre złapał nas deszcz, który próbował nas dorwać przez wszystkie trzy dni, ale jakoś zawsze szedł trochę bokiem, albo nadchodził, gdy już byliśmy bezpieczni w schronisku. Niestety, przez tę pogodę nie udało się wrócić przez Szrenicę- chcieliśmy uciec z gór wyciągiem. Pozostało zejście przez Halę Szrenicką. Dobra wiadomość jest taka, że w schronisku w końcu jakieś niesamowite remonty, zła- trasa nadal tak kiepska i wyłożona kamieniami, jak za czasów, gdy chodziłam nią w podstawówce. Szybko przypomnieliśmy sobie, czemu odwiedzamy Karkonosze w zasadzie jedynie od strony Karpacza.....

                                Teraz planujemy wycieczkę w Izery, gdzie już też dawno nas nie było...

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X
                                😀
                                🥰
                                🤢
                                😎
                                😡
                                👍
                                👎