Przejdźmy do naszego świata pozostawiając ten słodko-gorzki epizod za nami ...
Ostatnio sporo z was zdobywa koronę gór polskich. jako że lubię być anty to zaczynam się interesować Koroną Gór Inwerso - zdobycie wszystkich najniższych szczytów z każdego pasma w Polsce. niestety nie znalazłem spisu. Czy ktoś z was może słyszał aby robiono kiedyś taki "wyczyn"?
Jeśli nie to zacznę poszukiwania najniższych szczytów i ewentualnie szlaków na nie
Dla niektórych może jest banalne ale nikt nie wyraził tego lepiej:
Góry wysokie, co im z Wami walczyć każe?
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
Odpadnie stu lecz następni pójdą dalej
Tylko czasem zamyślenie, tylko czasem zamyślenie.
Żeby było fair: p*****lenie mega-bzdur uskuteczniali dziewczęta i chłopcy nie tylko z TVN24, ale w zasadzie ze wszystkich programów tzw. informacyjnych.
Nie rozumiem tylko tych doświadczonych himalaistów, z dorobkiem i nazwiskami, że dawali się wbić w dresy z logo sponsora i firmowali przed kamerami swymi twarzami ten cyrk.
To, że nie wróci, to dla średnio kumatego miłośnika gór było już wiadome we wtorek po południu, a na pewno po informacji, że dwóch po ataku szczytowym nie wróciło do tzw. IV obozu...
Tym bardziej mnie wkurzały relacje TVN24 podsycające emocje, bo były wbrew zdrowemu rozsadkowi i nawet eksperci zaproszeni przez stację nie chcieli (byli pod presją irracjonalnej, infantylnej, medialnej presji profanów) przyznać, że jest już po zawodach...
Jak zaczęło się TVNowskie bicie piany, Oni dawno już byli po lepszej stronie gór...
A juz dywagacje - co można zrobić, może posłać śmigłowce, kto może ich uratować...
Szkoda, ale cóż - był to Ich wybór, a jak ktoś się interesuje górami, to wie, że zdobywanie ośmiotysięczników (zwłaszcza zimą) to jazda po bandzie, czyli żyłowanie możliwości organizmu do granic wytrzymałości, więc nie ma mowy o żadnym marginesie bezpieczeństwa...
Ostatnia zmiana dokonana przez iron; 2013-03-09, 00:54.
Pytanie mam do Forumowiczów szanownych. Brał ktoś z Was udział w takiej imprezie- Przejście dookoła Kotliny Jeleniogórskiej im.Daniela Ważyńskiego i Mateusza Hryncewicza? Albo czy ktokolwiek o tym słyszał i planuje się sprawdzić we wrześniu?
A poważnie - widziałeś gdzieś ostrzejsze PIESZE podejście bez dodatkowych np. łańcuchów, a w dodatku na przewyższeniu ponad 100m.?
Ja widziałem. Retezat w Rumunii, od Cabana Pietrele do jakiegoś jeziora (chyba Lac Galesu). Szedłem tamtędy raz ok. 10 lat temu i do tej pory pamiętam. Zaraz przy schronisku zaczynało się gwałtowne zejście w dół jakieś 150 metrów, potem hop przez strumyczek i ostro w górę, znowu ok. 150 m. Warunki lekko błotniste. Tak mi to dało w kość i zajęło tyle czasu, że zaraz potem wróciłbym do schroniska, gdyby nie przerażenie, że znowu musiałbym iść w dół i w górę... Miałem wtedy ambitne plany, a doszedłem tylko do jakiejś krzyżówki szlaków i wróciłem inną drogą. Miałem paskudną mapę i nie widać na niej było takich detali.
Nie zdążyłem edytować:
P.S. Na początku zawsze jest więcej adrenaliny, zapału, czegokolwiek, a potem trzeba zejść i to przy ogólnym zmęczeniu...
Nie zapomnę schodzenia w Wysokich Tatrach słowackich które wlekło się w nieskończoność, łydki napier...ły, wszystkie adrenalinogenne momenty już dawno były za nami, a zostało jeszcze od cholery deniwelacji - w drugą stronę, mimo, że męcząco, szło sie po atrakcje/adrenalinę/cokolwiek, a wracając zostawał już tylko rozsądek...
Tu widzę pewien plus dodatni "drajwerowania" - schodząc, masz motywację, marząc o zimnym piwie "tam na dole", które wprowadzisz do organizmu, jak już zejdziesz i dojedziesz do "bazy" .
PS. Myślałem, że to, co w ostatnią sobotę przeżywała moja żona po powrocie z firmowej imprezy to był kacor, a to była... DENIWELACJA!!!
Nie zdążyłem edytować:
P.S. Na początku zawsze jest więcej adrenaliny, zapału, czegokolwiek, a potem trzeba zejść i to przy ogólnym zmęczeniu...
Nie zapomnę schodzenia w Wysokich Tatrach słowackich które wlekło się w nieskończoność, łydki napier...ły, wszystkie adrenalinogenne momenty już dawno były za nami, a zostało jeszcze od cholery deniwelacji - w drugą stronę, mimo, że męcząco, szło sie po atrakcje/adrenalinę/cokolwiek, a wracając zostawał już tylko rozsądek...
Ostatnia zmiana dokonana przez iron; 2012-11-14, 01:43.
W 53. numerze Piwowara, magazynu dla domowych piwowarów, znajdziemy solidną dawkę inspiracji, wiedzy i humoru. W wywiadzie numeru bohater zdradza, jak z hobby można zrobić pełen etat, a dział stylów skupia się na klasykach w nowym wydaniu: rzemieślniczych lagerach, pilsach i recepturze, która...
Wielki mam problem z tym piwem (w tytule wątku). Otóż w Potštejnie, gdzie Clock ma już dobrych parę lat swój browar jego właściciele zakupili historyczną fabrykę Fenetra i tam warzą nowe piwa pod nową marką. Chodzi o piwa kojarzące się z Belgią - saisony, spontaniczna fermentacja, itd....
Zastanawiałem się długo cóż mógłbym napisać o browarkach w których próbowałem piwa, ale ich nie widziałem od wewnątrz co mi się rzadko zdarza.
Ale coś napisać trzeba, nie zawsze musi być kawior, jak brzmiał tytuł pewnego filmu.
Leave a comment: