Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • Gringo
    replied
    Pierwszy szczyt Korony Ziemi, dla dystyngowanych panów z piwnym brzuszkiem już zaliczony

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik Wyświetlenie odpowiedzi
    Do "małej korony Ziemi" doszła mi Doi Inthanon.
    To oficjalnie najwyższa góra Tajlandii, ma 2565 m npm, wejście na szczyt z parkingu zajmuje jakieś 12 minut .
    ...żeby nie było, dodam, że pasmo Tanen Taunggyi, do którego Doi Inthanon należy, jest uważane za krańcowe, najbardziej na wschód położone pasmo Hi-ma-la-jów!

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Do "małej korony Ziemi" doszła mi Doi Inthanon.
    To oficjalnie najwyższa góra Tajlandii, ma 2565 m npm, wejście na szczyt z parkingu zajmuje jakieś 12 minut .

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Katy86 Wyświetlenie odpowiedzi
    ...odpowiedniego sprzętu i doświadczenia też jeszcze nie mam, pasuje się trochę dokształcić w zabezpieczaniu.
    Wszystkie omawiane przejścia posiadają zabezpieczenia w postaci pewnego chwytu dłońmi na łańcuchach/klamrach.
    O innych mi nie wiadomo, niektórzy dla komfortu psychicznego zakładają kaski, rzadko spotyka się kogoś w uprzęży.

    Leave a comment:


  • Katy86
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik Wyświetlenie odpowiedzi
    Nie nadanżasz .
    Już tłumaczę i objaśniam więc.
    Orla NIE JEST spacerowym szlakiem, którym dla wielu jest szlak na Giewont (może oprócz legendarnych i groźnych łańcuchów...).
    Przepraszam, źle zrozumiałam
    Na Giewont łatwo wyjść, to fakt. Ale sam szczyt nie jest dobrze zabezpieczony. Zawsze mnie ciarki przechodzą, jak widzę te skaczące dzieci i przysłowiowych panów w klapkach

    Leave a comment:


  • Katy86
    replied
    Mnie się marzy kiedyś przejść. Jak dotąd udaje mi się zaliczać tylko poszczególne granie, tuptając różnymi szlakami. No ale, odpowiedniego sprzętu i doświadczenia też jeszcze nie mam, pasuje się trochę dokształcić w zabezpieczaniu.

    Leave a comment:


  • iron
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik Wyświetlenie odpowiedzi
    A, jeszcze mi się przypomniało...
    Nazywanie Grani Rohaczy "słowacką Orlą Percią" jest trochę nieporozumieniem.
    To nie jest łatwy, spacerowy szlak, jak na Giewont , ale - jak mawiają Eskimosi - toute proportion gardée...
    Na Orlej nie byłem i już raczej nie będę.., Na Rohaczach byłem.

    Porównując zdjęcia i filmy z Orlej z tym co pamiętam z Rohaczy to rzeczywiście nie ma co porównywać - na Rohaczach są ze dwa trudniejsze momenty i to bardziej ze wzgledu na ekspozycję niż trudności techniczne - wejscie po łańcuchu na grań (zatory ale mozna ominąć wchodząc po ścianie) i przejście przez wierzchołek połączony z zejściem w kominku..

    To już prędzej do Orlej bym porównał Czerwoną Ławkę - tyle że to relatywnie
    krótki szlak...

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Katy86 Wyświetlenie odpowiedzi
    Od kiedy Orla jest spacerowym szlakiem?
    Nie nadanżasz .
    Już tłumaczę i objaśniam więc.
    Orla NIE JEST spacerowym szlakiem, którym dla wielu jest szlak na Giewont (może oprócz legendarnych i groźnych łańcuchów...).

    Leave a comment:


  • Katy86
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik Wyświetlenie odpowiedzi
    A, jeszcze mi się przypomniało...
    Nazywanie Grani Rohaczy "słowacką Orlą Percią" jest trochę nieporozumieniem.
    To nie jest łatwy, spacerowy szlak, jak na Giewont , ale - jak mawiają Eskimosi - toute proportion gardée...
    Od kiedy Orla jest spacerowym szlakiem?

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    A, jeszcze mi się przypomniało...
    Nazywanie Grani Rohaczy "słowacką Orlą Percią" jest trochę nieporozumieniem.
    To nie jest łatwy, spacerowy szlak, jak na Giewont , ale - jak mawiają Eskimosi - toute proportion gardée...

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Kolejny tydzień tatrzenia za mną.
    Tym razem bardziej po słowackiej, niż po polskiej stronie.
    Tym razem jednak wykonałem mniej niż połowę założeń "szczytowych".
    Głównym powodem był mój... powiedzmy... brak refleksji. Ten brak refleksji ważył ok. 20 kg.
    Z takim tobołem na plecach bardzo ciężko drepcze się kilka godzin pod górę, rozjeżdżają się czasy, plecy i kolana wyją...
    Przyglądałem się Słowakom, którzy z wielkim dystansem chodzą po swoich Tatrach, piknikują, piją nalewki, piwo. Cieszą się Tatrami. I o to chodzi.
    Dlatego zredukowałem plany i założenia, a w zasadzie rozłożyłem je na dłuższy czas. Góry raczej mi nie uciekną...
    Jedna uwaga - mam wrażenie, że szlaki po słowackiej stronie są trochę bardziej zaniedbane i gorzej oznaczone niż po stronie polskiej... .

    Leave a comment:


  • razda13
    replied
    góry i piwo, chyba najlepsza opcja na relaks <3 uwielbiam

    Leave a comment:


  • iron
    replied
    A ja z rozbawieniem wspominam, że kiedyś ile razy była mowa o chodzeniu po górach to odpowiedź Slavoya była jedna - A na ch... tam się pchacie...

    Leave a comment:


  • leona
    replied
    Slavoy, dozgonny szacunek dla Ciebie!

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Gringo Wyświetlenie odpowiedzi
    Slavoy, jak jeszcze żyjesz... ile ci to czasu zajęło ? Jak to logistycznie było rozplanowane ? Coś więcej szczegółów niż tylko chwalenie się
    Logistycznie to wyglądało tak, że trzeba było spakować plecak, założyć buty i przejść 140km po górach wokół Jeleniej Góry zaliczając punkty kontrolne
    Limit czasowy 48h, ja dobiłem w równe 45. Całe Karkonosze w chmurach, ale deszczu niewiele. Później sucho. Krew, pot i łzy oraz przekleństwa, dużo przekleństw - głównie wariacji zdania "Na ch... mi to było"
    Podejście pod Wysoki Kamień, zaczynające się już właściwie w Górzyńcu (gdy ma się w nogach ~120km) oraz zejście z Przedziału rynną pełną gruzu, czyli "dawnym torem saneczkowym" (prawie meta) będą mi się śnić po nocach
    Nieocenionym wsparciem farmaceutycznym jest Sudocrem na stopy - zeszło pół słoiczka i to tego Nurofen w żelu na kolana i łydki oraz spore ilości witamin/minerałów.
    Skutki negatywne to cztery bąble na stopach, obtarcie krzyża od plecaka i chwilowa nienawiść do gór, ale ta powinna mi przejść koło soboty

    Leave a comment:

Przetwarzanie...
X
😀
🥰
🤢
😎
😡
👍
👎