Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • Pancernik
    replied
    Kolejny tydzień tatrzenia za mną.
    Tym razem bardziej po słowackiej, niż po polskiej stronie.
    Tym razem jednak wykonałem mniej niż połowę założeń "szczytowych".
    Głównym powodem był mój... powiedzmy... brak refleksji. Ten brak refleksji ważył ok. 20 kg.
    Z takim tobołem na plecach bardzo ciężko drepcze się kilka godzin pod górę, rozjeżdżają się czasy, plecy i kolana wyją...
    Przyglądałem się Słowakom, którzy z wielkim dystansem chodzą po swoich Tatrach, piknikują, piją nalewki, piwo. Cieszą się Tatrami. I o to chodzi.
    Dlatego zredukowałem plany i założenia, a w zasadzie rozłożyłem je na dłuższy czas. Góry raczej mi nie uciekną...
    Jedna uwaga - mam wrażenie, że szlaki po słowackiej stronie są trochę bardziej zaniedbane i gorzej oznaczone niż po stronie polskiej... .

    Leave a comment:


  • razda13
    replied
    góry i piwo, chyba najlepsza opcja na relaks <3 uwielbiam

    Leave a comment:


  • iron
    replied
    A ja z rozbawieniem wspominam, że kiedyś ile razy była mowa o chodzeniu po górach to odpowiedź Slavoya była jedna - A na ch... tam się pchacie...

    Leave a comment:


  • leona
    replied
    Slavoy, dozgonny szacunek dla Ciebie!

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Gringo
    Slavoy, jak jeszcze żyjesz... ile ci to czasu zajęło ? Jak to logistycznie było rozplanowane ? Coś więcej szczegółów niż tylko chwalenie się
    Logistycznie to wyglądało tak, że trzeba było spakować plecak, założyć buty i przejść 140km po górach wokół Jeleniej Góry zaliczając punkty kontrolne
    Limit czasowy 48h, ja dobiłem w równe 45. Całe Karkonosze w chmurach, ale deszczu niewiele. Później sucho. Krew, pot i łzy oraz przekleństwa, dużo przekleństw - głównie wariacji zdania "Na ch... mi to było"
    Podejście pod Wysoki Kamień, zaczynające się już właściwie w Górzyńcu (gdy ma się w nogach ~120km) oraz zejście z Przedziału rynną pełną gruzu, czyli "dawnym torem saneczkowym" (prawie meta) będą mi się śnić po nocach
    Nieocenionym wsparciem farmaceutycznym jest Sudocrem na stopy - zeszło pół słoiczka i to tego Nurofen w żelu na kolana i łydki oraz spore ilości witamin/minerałów.
    Skutki negatywne to cztery bąble na stopach, obtarcie krzyża od plecaka i chwilowa nienawiść do gór, ale ta powinna mi przejść koło soboty
    https://przejsciekotliny.org/new/

    Leave a comment:


  • darekd
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy
    A ja się tak nieskromnie pochwalę...

    PS
    Chwilowo nie mogę się ruszać, ale na piwo wołają. Jak żyć?

    Slavoy, z rozrzewnieniem wspominam wypite Paulanery podczas naszej "półpętli" podczas jednej z wcześniejszych edycji tej imprezy. Teraz bałbym się czy dotrzymam Ci kroku. Deklaruję jednak chęć wspólnego wyruszenia w jakąś traskę! Wielkie gratulacje

    Leave a comment:


  • Gringo
    replied
    Slavoy, jak jeszcze żyjesz... ile ci to czasu zajęło ? Jak to logistycznie było rozplanowane ? Coś więcej szczegółów niż tylko chwalenie się

    Leave a comment:


  • jacekwerner
    replied
    Gratulacje, gratulacje - za rok pewnie powtórka, choć ( jak znam życie ) na razie jest : k***a nigdy więcej

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Slavoy, głęboki ukłon .
    Czy ktoś z koleżeństwa też się przespacerował?
    A poza tym, jak nie masz siły się ruszać, to niech Marusia poda Ci piwo ze słomką. I z sokiem .

    Leave a comment:


  • Gringo
    replied
    Fajna sprawa, gratuluję. Ale postawa i mina naprawdę wymowna i adekwatna do wysiłku

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    A ja się tak nieskromnie pochwalę...

    PS
    Chwilowo nie mogę się ruszać, ale na piwo wołają. Jak żyć?
    Attached Files

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Uprzejmie donoszę, że prosto ze Zlotu udałem się w Tatry Wysokie.
    Efektem dość intensywnych dni czterech jest finalizacja "odhaczania" wszystkich polskich elementów niniejszej listy: www.bielsko.ptt.org.pl/turystyczna-korona-tatr/
    Konkretnie to: Wrota Chałubińskiego, Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem, no i wyrypa na Rysy z Polski na Słowację, niechcąco skomplikowana przez jakiś słowacki wyścig kolarski...
    Jedna istotna sugestia dla szanownych koleżanek i kolegów - nie idźcie w góry z człowiekiem, który biega maratony... .

    Leave a comment:


  • dadek
    replied
    My planowaliśmy mniej więcej tak jak Ty, jednak na szczęście poradzono nam by to olać, tym bardziej że cały czas coś się tam z wierzchu kopciło. Wybraliśmy przejazd koleją wąskotorową jeżdżącą z Riposto (od głównej linii) dookoła Etny do Catanii (około 70 km) z prawie 2 godzinną przerwą w Randazzo po drugiej stronie wulkanu. Widoki przepiękne, jedzie się najpierw przez winnice, potem przez zastygłe lawiniska gdzie tor musiał być przekładamy z powodu zalania lawą. No i Etna obejrzana że wszystkich stron a potem zjazd znów nad morze i zwiedzanie Catanii .
    Ostatnia zmiana dokonana przez dadek; 2018-07-26, 15:29.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika dadek
    Hehe, chyba nie zrobiłeś rozpoznania przed tą wyprawą
    Zrobiłeś... zrobiłeś...
    Opowiem Ci na Zlocie, tak po trzecim-czwartym kufelku .

    Leave a comment:


  • dadek
    replied
    Hehe, chyba nie zrobiłeś rozpoznania przed tą wyprawą

    Leave a comment:

Related Topics

Collapse

Przetwarzanie...