To ja też się wypowiem, a co. Podziękowania dla tych co trzymali za nas kciuki w trakcie przejścia. Dzięki za gratulacje. Odnośnie samego przejścia nie mam wiele więcej do dodania niż napisał Slav. Szło się, mimo błocka i nocy- z bananem na ustach. Faktycznie też ostatni odcinek chyba każdemu dał popalić. Na forum Przejścia ktoś ładnie określił go "wisienką na torcie". Mnie zdziwiło, jak można nie spać tyle godzin, iść i nie czuć senności (pewnie adrenalinka). Z drugiej strony, jak można nagle opaść z sił po tylu godzinach na podejściu, które uważałam za proste (Wysoki Kamień). I jak szybko można się zregenerować (po Kamieniu robiliśmy najlepsze nasze czasówki na tej trasie). Przejście wciąga. Na piętach wprawdzie ledwo staję, ale staramy się ruszać i mam wielki apetyt powtórzyć je za rok. Chciałabym kiedyś zrobić te 140. Już rozglądam się za innymi butami (Jackson- jednak coś takiego, jak Ty miałeś). Plecak też trzeba będzie zmienić. Mój 60L Karimor Coguar jest najwygodniejszym plecakiem na świecie, ale sam w sobie jest ciężki i to właśnie on był przyczyną mojego dołka na Wysokim Kamieniu (kręgosłup).
Leona, a odpowiadając na Twoje pytanie -po co to itd. Akurat w moim przypadku, to chyba taki charakter. Byłam kiedyś w klasie sportowej (pływałam) i przekraczanie wysiłkowych możliwości mam we krwi. Od dziecka uwielbiałam też ścigać się po górach, czym często wkurzałam opiekunów. No a przy takim Przejściu można się faktycznie sprawdzić i wyżyć
Ogłoszenie
Collapse
No announcement yet.
Przy piwie o górach
Collapse
X
-
Stary wynalazek to jest, średniowieczny. Powszechnie znany pod nazwą "pemikan", z powieści indiańskich. Co jakiś czas robi się modny, np. w czasach napoleońskich robił furorę jako sposób zaopatrzenia wojska w prowiant.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia Wyświetlenie odpowiedzi... muszę popracować nad swoim tempem, bo nawet, jeśli dam radę, to wątpliwe, czy się w zadanym czasie zmieszczę przy moim obecnym, żółwim człapaniu. Może coś polecicie na takie ćwiczenie kondycji?
Leave a comment:
-
-
Zapewne jeszcze lepsza (ale droższa) byłaby suszona wołowina - lekka, zajmuje mało miejsca a powoli się żuje.
Ale jak by się sprawdzała w górach to nie wiem - jak ja się włóczyłem, to jeszcze takich wynalazków u nas nie było...
Leave a comment:
-
-
Nieprawda. Ja wziąłem ostatnio surową wędzoną. Fajnie się żuje i krzepy dodaje
PS
Już siebie widzę wsuwającego korzonki na trasie. Musiał bym chyba ciągnąć wózek
Leave a comment:
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną Wyświetlenie odpowiedziNo... A teraz myśl pan, myśl pan mocno. I patrz na słowa pudło, wyszczuplał, wyładniał, kondycha, czasy... I myśl, i myśl mocno...
A w trasę, Panie, tylko ka-ba-no-sy!!!
Leave a comment:
-
-
Acha, w przyszły czwartek jedziemy z kolesiami w Tatry. Jakby ktoś przechodził z tragarzami to możemy się gdzieś powłóczyć.
Leave a comment:
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną Wyświetlenie odpowiedziNo... A teraz myśl pan, myśl pan mocno. I patrz na słowa pudło, wyszczuplał, wyładniał, kondycha, czasy... I myśl, i myśl mocno...
Leave a comment:
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik Wyświetlenie odpowiedziEfektem negatywnym ubocznym jest, że przestał jeść mięso...
Leave a comment:
-
-
Nordyk łokink, psze Pani.
Mój serdeczny przyjaciel, poważny człowiek, szpakowaty, dorosłe dzieci, dwa miesiące temu oblewaliśmy jego "półokrągłe" urodziny - chłop oczadział na punkcie "nart biegowych bez nart".
Regularnie jeździ na ogólnopolskie zawody, staje w nich na pudle, wyszczuplał i w ogóle wyładniał . Kondycha mu się poprawiła, jak popatrzyłem na jego czasy, letkie zwątpienie mię opadło...
Fakt, że zasuwa po płaskim raczej i "na lekko".
Efektem negatywnym ubocznym jest, że przestał jeść mięso...
Leave a comment:
-
-
Przekraczanie własnych granic to jest. Ja się w tym roku nie załapałam, bo byłam zbyt mocno zaziębiona, ale i tak chodziłam po górach w ramach solidaryzowania się z naszymi maratończykami W przyszłym roku chcę iść, ale muszę popracować nad swoim tempem, bo nawet, jeśli dam radę, to wątpliwe, czy się w zadanym czasie zmieszczę przy moim obecnym, żółwim człapaniu. Może coś polecicie na takie ćwiczenie kondycji?
Leave a comment:
-
-
W weekend spotkałem gościa który regularnie robi Kierat, kilka tygodni wcześniej w jakimś schronisku ktoś opowiadał o podobnym wyzwaniu, w każdej dziesiątce tzw. górskich znajomych jest co najmniej jeden, który z rozrzewnieniem wspomina jak po 60 kilometrach czy kilkunastu godzinach ze skarpet wyżymał żywą krew...
Ciekaw jestem o co chodzi? To nie jest aby tak jak z bliskim nam "byle doje..ć chmielu"? Wszystko musi być na naprężonej linie, na krawędzi, po bandzie? Pytanie nie jest zaczepne, raczej filozoficzne i najbardziej skierowane do kolegów i koleżanek bliżej 40tki niż 20tki
Leave a comment:
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika JAckson Wyświetlenie odpowiedziW przyszłym roku znowu planuję 140:-D.
Z zasłyszanych na szlaku rozmów wynika, że jest wielu, którzy mają za sobą już kilka "ostatnich razów"
Leave a comment:
-
-
Przy okazji gratulacje i w tym miejscu dla Koleżanki i Kolegów Basik, Slavoya, Piotrego i Darka. Do następnego...
Leave a comment:
-
-
Dzięki za gratulacje. Gdybym wiedział że jest też 70, to pewnie na ten dystans bym się zapisał. A tak padło na 140. Połowa zaliczona :-) Niestety przesadziłem z tempem w Karkonoszach A pogoda dodatkowo wymeczyla.
W przyszłym roku znowu planuję 140:-D. Trening rozpoczęty...
Leave a comment:
-
Leave a comment: