Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • zgroza
    replied
    Naturalnie Frydlant jest w planach

    Leave a comment:


  • darekd
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zgroza
    Wybieramy się w długi weekend (10/11) w góry Izerskie. Na razie plan jest taki, żeby z Bilego Potoku pod Smrkiem przejść do Chatki Górzystów, a następnego dnia do Szklarskiej przez Wysoką Kopę (dusza zaliczaka rwie na KGP). Czy ktoś z browarbizowiczów będzie w rejonie w tym czasie? Czy po drodze są jakieś warte polecenia lokale?
    Ja niestety nie będę i nie doradzę konkretnych lokali. Polecam iść przez Jizerkę /miejscowość/ i potem drewnianym mostem przez granicę - w jedną stronę chatka Górzystów, w drugą Orle. Bardzo malownicza trasa.

    Coś tu pisałem:



    pogode sprawdzisz na:



    Przed do Białego Potoku możesz wpaść do Frydlantu:
    http://www.pivovar-frydlant.com/

    Dobrej pogody!

    Leave a comment:


  • zgroza
    replied
    Wybieramy się w długi weekend (10/11) w góry Izerskie. Na razie plan jest taki, żeby z Bilego Potoku pod Smrkiem przejść do Chatki Górzystów, a następnego dnia do Szklarskiej przez Wysoką Kopę (dusza zaliczaka rwie na KGP). Czy ktoś z browarbizowiczów będzie w rejonie w tym czasie? Czy po drodze są jakieś warte polecenia lokale?

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Ja tam sobie nie wyobrażam przy moich gabarytach pchać się w trudny teren (szczególnie na zejściach) w butach bez usztywnionej kostki. Zbyt wiele razy uratowało mnie to przed urazami. Poza tym dobrze zaimpregnowane buciory zachowują się jak kalosze, z tym, że "oddychają". Podczas Przejścia mokre stopy miałem dopiero na głębokim Przedziale, gdzie woda po prostu wlała mi się za cholewki. A tak - gruba warstwa cudokremu i wiśta wio!
    Ostatnia zmiana dokonana przez slavoy; 2014-09-27, 15:53.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Wbrew pozorom (nie ważyłem, ważył internet) plecaki Karrimora ciężkie nie są.
    Ja mam Bobcata, chyba jakoś 55-65l, a porównywalny (ładniejszy, bo pomarańczowy ) model Deutera waży ponad kilogram więcej .
    O butach podejściowych gadaliśmy z fteo na zlocie. One są OK, pod warunkiem, że idziesz "na lekko" (jak fteo mówiła "jak pańcia, z torebką" ), ale jak masz na garbie kilkanaście kilo klamotów (woda, żarcie - to waży najwięcej), to takie laczki mogą nie wystarczyć...

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    To ja też się wypowiem, a co. Podziękowania dla tych co trzymali za nas kciuki w trakcie przejścia. Dzięki za gratulacje. Odnośnie samego przejścia nie mam wiele więcej do dodania niż napisał Slav. Szło się, mimo błocka i nocy- z bananem na ustach. Faktycznie też ostatni odcinek chyba każdemu dał popalić. Na forum Przejścia ktoś ładnie określił go "wisienką na torcie". Mnie zdziwiło, jak można nie spać tyle godzin, iść i nie czuć senności (pewnie adrenalinka). Z drugiej strony, jak można nagle opaść z sił po tylu godzinach na podejściu, które uważałam za proste (Wysoki Kamień). I jak szybko można się zregenerować (po Kamieniu robiliśmy najlepsze nasze czasówki na tej trasie). Przejście wciąga. Na piętach wprawdzie ledwo staję, ale staramy się ruszać i mam wielki apetyt powtórzyć je za rok. Chciałabym kiedyś zrobić te 140. Już rozglądam się za innymi butami (Jackson- jednak coś takiego, jak Ty miałeś). Plecak też trzeba będzie zmienić. Mój 60L Karimor Coguar jest najwygodniejszym plecakiem na świecie, ale sam w sobie jest ciężki i to właśnie on był przyczyną mojego dołka na Wysokim Kamieniu (kręgosłup).

    Leona, a odpowiadając na Twoje pytanie -po co to itd. Akurat w moim przypadku, to chyba taki charakter. Byłam kiedyś w klasie sportowej (pływałam) i przekraczanie wysiłkowych możliwości mam we krwi. Od dziecka uwielbiałam też ścigać się po górach, czym często wkurzałam opiekunów. No a przy takim Przejściu można się faktycznie sprawdzić i wyżyć
    Ostatnia zmiana dokonana przez Basik; 2014-09-27, 10:42.

    Leave a comment:


  • Krzysiu
    replied
    Stary wynalazek to jest, średniowieczny. Powszechnie znany pod nazwą "pemikan", z powieści indiańskich. Co jakiś czas robi się modny, np. w czasach napoleońskich robił furorę jako sposób zaopatrzenia wojska w prowiant.

    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia
    ... muszę popracować nad swoim tempem, bo nawet, jeśli dam radę, to wątpliwe, czy się w zadanym czasie zmieszczę przy moim obecnym, żółwim człapaniu. Może coś polecicie na takie ćwiczenie kondycji?
    To zależy, czy nie ma przeciwskazań organicznych, np. problemów z krążeniem czy stawami. Ja, żebym się skichał, to nie pójdę już ani szybko, ani daleko. A przesadzać nie można, o czym świadczą coraz liczniejsze ostatnio zejścia na zawodach.

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    Sprawdzałem to. Sprawdza się
    To pisałem ja piotry

    Leave a comment:


  • iron
    replied
    Zapewne jeszcze lepsza (ale droższa) byłaby suszona wołowina - lekka, zajmuje mało miejsca a powoli się żuje.
    Ale jak by się sprawdzała w górach to nie wiem - jak ja się włóczyłem, to jeszcze takich wynalazków u nas nie było...

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Nieprawda. Ja wziąłem ostatnio surową wędzoną. Fajnie się żuje i krzepy dodaje

    PS
    Już siebie widzę wsuwającego korzonki na trasie. Musiał bym chyba ciągnąć wózek

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną
    No... A teraz myśl pan, myśl pan mocno. I patrz na słowa pudło, wyszczuplał, wyładniał, kondycha, czasy... I myśl, i myśl mocno...
    I tak zdecydowanie wolę jego córkę... Na szczęście dla wszystkich zainteresowanych moje kosmate myśli są bezprzedmiotowe, panna wyjeżdża studiować do UK .

    A w trasę, Panie, tylko ka-ba-no-sy!!!

    Leave a comment:


  • JAckson
    replied
    Acha, w przyszły czwartek jedziemy z kolesiami w Tatry. Jakby ktoś przechodził z tragarzami to możemy się gdzieś powłóczyć.

    Leave a comment:


  • JAckson
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną
    No... A teraz myśl pan, myśl pan mocno. I patrz na słowa pudło, wyszczuplał, wyładniał, kondycha, czasy... I myśl, i myśl mocno...
    Moim błędem było niezabranie mięsa w trasę, więc myśl Żą, myśl :-P

    Leave a comment:


  • żąleną
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
    Efektem negatywnym ubocznym jest, że przestał jeść mięso...
    No... A teraz myśl pan, myśl pan mocno. I patrz na słowa pudło, wyszczuplał, wyładniał, kondycha, czasy... I myśl, i myśl mocno...

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Nordyk łokink, psze Pani.
    Mój serdeczny przyjaciel, poważny człowiek, szpakowaty, dorosłe dzieci, dwa miesiące temu oblewaliśmy jego "półokrągłe" urodziny - chłop oczadział na punkcie "nart biegowych bez nart".
    Regularnie jeździ na ogólnopolskie zawody, staje w nich na pudle, wyszczuplał i w ogóle wyładniał . Kondycha mu się poprawiła, jak popatrzyłem na jego czasy, letkie zwątpienie mię opadło...
    Fakt, że zasuwa po płaskim raczej i "na lekko".
    Efektem negatywnym ubocznym jest, że przestał jeść mięso...

    Leave a comment:

Related Topics

Collapse

Przetwarzanie...