Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • Marusia
    replied
    Przekraczanie własnych granic to jest. Ja się w tym roku nie załapałam, bo byłam zbyt mocno zaziębiona, ale i tak chodziłam po górach w ramach solidaryzowania się z naszymi maratończykami W przyszłym roku chcę iść, ale muszę popracować nad swoim tempem, bo nawet, jeśli dam radę, to wątpliwe, czy się w zadanym czasie zmieszczę przy moim obecnym, żółwim człapaniu. Może coś polecicie na takie ćwiczenie kondycji?

    Leave a comment:


  • leona
    replied
    W weekend spotkałem gościa który regularnie robi Kierat, kilka tygodni wcześniej w jakimś schronisku ktoś opowiadał o podobnym wyzwaniu, w każdej dziesiątce tzw. górskich znajomych jest co najmniej jeden, który z rozrzewnieniem wspomina jak po 60 kilometrach czy kilkunastu godzinach ze skarpet wyżymał żywą krew...
    Ciekaw jestem o co chodzi? To nie jest aby tak jak z bliskim nam "byle doje..ć chmielu"? Wszystko musi być na naprężonej linie, na krawędzi, po bandzie? Pytanie nie jest zaczepne, raczej filozoficzne i najbardziej skierowane do kolegów i koleżanek bliżej 40tki niż 20tki

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika JAckson
    W przyszłym roku znowu planuję 140:-D.
    Wciąga, nie? Przełażąc przez bagno na Przedziale, z niewybrednymi słowami na ustach obiecywałem sobie, że to pierwszy i ostatni raz. W chwili obecnej myślę o CO NAJMNIEJ pierwszej połowie
    Z zasłyszanych na szlaku rozmów wynika, że jest wielu, którzy mają za sobą już kilka "ostatnich razów"

    Leave a comment:


  • JAckson
    replied
    Przy okazji gratulacje i w tym miejscu dla Koleżanki i Kolegów Basik, Slavoya, Piotrego i Darka. Do następnego...

    Leave a comment:


  • JAckson
    replied
    Dzięki za gratulacje. Gdybym wiedział że jest też 70, to pewnie na ten dystans bym się zapisał. A tak padło na 140. Połowa zaliczona :-) Niestety przesadziłem z tempem w Karkonoszach A pogoda dodatkowo wymeczyla.
    W przyszłym roku znowu planuję 140:-D. Trening rozpoczęty...

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Krótki reportaż z Przejścia: (od ok. 10 minuty)
    Regionalny Tygodnik Nowiny Jeleniogórskie w wersji on-line, najnowsze wiadomości z regionu (Jelenia Góra, Bolesławiec, Lwówek Śląski, Lubań, Zgorzelec, Kamienna Góra, Złotoryja)

    Leave a comment:


  • iron
    replied
    Ja pewnie też już nic takiego nie zrobię, szacunek też mam co już napisałem.

    Slavoy - rozumiem, że to był sprawdzian przed samym sobą - ja też miałem w górach swoje sprawdziany przed samym sobą i nawet nikt mi ręki nie uścisnął i żadnego certyfikatu nie dał Góry każdy odkrywa na swój sposób i nikomu nic do tego, choć każdy może mieć własne zdanie na ten temat.

    Bo to nie jest ważne - ważna jest satysfakcja i spełnienie - i o to chodzi. wszystkich uczestników tej dla mnie nieco dziwnej, ale budzącej szacunek imprezy.

    P.S. Byłem dziwnie pewien, że dasz radę - mimo niesprzyjającej aury...

    Leave a comment:


  • leona
    replied
    Gratulacje i szacunek dla czelendżowców. I spora łyżka zazdrości, że ja już czegoś podobnego nie zrobię

    Leave a comment:


  • wasyll
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika belfer102
    Czy już zaliczyłeś tą trasę lub podobną?
    Daj proszę jakąś relację - niech sobie chociaż powspominam twoje trasy...

    PS Dzisiaj w Tatrach zapowiadano pierwsze wrześniowe opady śniegu.
    Jakoś mi umknęła relacja z wypraw, nie wiem dlaczego Zatem mówiąc w skrócie było krótko, ale ciekawie...

    Planowalismy być 6-8 noclegów, skończyło się na pięciu, z czego dwa dni spędziliśmy w Zakopanem - jeden dzień luzu (Gubałówka, Krokiew, aquapark, etc), jeden dzień ze względu na ciągłe opady deszczu.

    Wszystkie trasy, jakie udało nam się zreazlizować rozpoczynały się w Zakopanem i tam też się skończyły, schroniska odpuściliśmy.

    dzień 1. Kiry - Ciemniak - Małołączniak - Gronik.

    Fajna, na prawdę widokowa trasa z ciekawym, aczkolwiek męczącym podejściem pod Ciemniak (prawie 4h pod górę!). Zejście niebieskim, stromym szlakiem do Gronika, przednia zabawa

    dzień 2. Dolina Jaworzynki - Przełęcz między Kopami - Kasprowy Wierch - Czerwone Wierchy do Kondrackiej Kopy - Giewont - Hala Kondracka - Kuźnice.

    Jedna z najdłuższych tras, jaką w ogóle przeszedłem w górach, około 10-11h, ale było sporo przerw. Pogoda sprzyjała więc i było na co popatrzeć Same Czerwone Wierchy to bardzo fajna trasa, urozmaicona z kilkoma stromiznami.
    Wejście na Giewont miało byc pierwszym spotkaniem z łańcuchami, ale te były wcześniej w wersji mini (zejście z Małołączniaka). Mimo to poszło gładko i ekscytująco, a apetyt rośnie w miarę jedzenia...

    dzień 3. Doliną Roztoki przez Siklawę do Doliny Pięciu Stawów. Stamtąd niebieskim przez Świstówkę do Morskiego Oka. Następnie wejście na Czarny Staw pod Rysami i powrót asfaltem do Palenicy. Właśnie podczas tego powrotu zlało nas doszczętnie, tak że w butach chlupało, a nawet w miejscu gdzie światło nie dochodzi można było czuć, że jest mokro

    To był dzień ostatni w Tatrach, co prawda zostaliśmy na kolejny, ale buty nie dały za wygraną i schły jeszcze we Wrocławiu. Ogólnie było fajnie, ale krótko. Nie udało nam się zrealizować żadnej trasy ze schroniskiem, no ale mam nadzieję, że one nie uciekną. Za rok chyba wracamy

    Przy okazji dzięki wszystkim za porady w co się bawić, a czego unikać, na prawdę wzieliśmy to pod uwagę i być może dzięki temu wróciliśmy zadowoleni.

    Pozdrawiam!!

    Leave a comment:


  • darekd
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika iron
    Bohaterowie są najwyraźniej zmęczeni i się nie chwalą...
    Gratulacje dla Basika, Piotrego i Slavoya za zapięcie połowy kotliny...
    Zapewne gratulacje też dla Darka, ale mordoksiążka o tym milczy
    A dla Jacksona gratulacje za ambicję, ze wskazaniem, że czasem lepiej jest jeść małą łyżką

    I tak wszyscy jesteście Wielcy - Szacun.

    P.S. Ja jednak i tak nie rozumiem takich akcji - dla mnie chodzenie po górach ma/miało być przede wszystkim przyjemnością (czasem okraszoną wyrzutem adrenaliny) a nie zawodami, czy jak by to nazwać - challangem - ale co kto lubi - SZCZERE GRATULACJE!!!
    Nie piszę, bo uzupełniałem recenzje na browar.bizie

    Dzięki za wycieczkę dla Basika i Piotrego

    Jacksonowi należą się gratulacje nie tylko za ambicję. Przeszedł cięższą połowę trasy w cięższych warunkach Poza tym cel, który daje 100% pewności że zostanie osiągnięty nie jest specjalnie atrakcyjny.

    Atmosfera tak jak napisał Slavoy bardzo fajna.

    Osobiście nie podchodziłem do tego wynikowo-sportowo, jeśli z kimś prowadziłem rywalizację to jedynie i ewentualnie z samym sobą, choć nawet i nie to. Dla mnie był dobry reset od codziennych spraw oraz problemów i udało się; żadne zawody, żadnego planowania i dlatego specjalnie podziękowania dla Slavoya. Bez jego przygotowania logistycznego zgubiłbym się gdzieś w pierwszej mgle, a tak moja rola ograniczała się do robienia zmian od czasu do czasu

    Nie wiem czy będę za rok, jeśli podejmę decyzję, to pewnie w ostatniej chwili

    ps. chodzi mi po głowie górski marsz piwny, gdzie oprócz kilometrów liczyłoby się jeszcze zaliczenie piwnych miejsc. Pogranicze polsko-czeskie zdaje się dawać spore możliwości do tego typu eskapad...

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Darekd też dotarł - cały czas szliśmy we dwóch razem. Udało nam się to zrobić w nieco ponad 20 godzin (Basia z Piotrkiem doszli ok 2 godziny szybciej) . Kryzysy były, ale i tak dużo mniejsze, niż się spodziewałem. Podejście pod Wysoki Kamień, 500m przewyższenia gdy byliśmy już po 13 godzinach marszu, wypruło z nas flaki, ale dłuższa chwila odpoczynku wystarczyła, by rześko iść dalej. Najbardziej dał nam w d... ostatni odcinek za Jakuszycami - najpierw totalne bagno (w dużym deszczu) na Przedziale, gdzie już tylko zwracaliśmy uwagę, by nie wpaść w wodę po pas, bo buty i spodnie zalane już były kompletnie, a następnie dłuugie dość ostre zejście dawnym torem saneczkowym po kamieniach pomiędzy płynącym potokiem.
    Iron, to była przyjemność! "Czeleńdż" tu był przede wszystkim ze sobą. Sprawdzenie własnych możliwości. Na kończących czekał jedynie uścisk dłoni i symboliczny certyfikat.
    My, "połówkowcy", i tak mieliśmy miodowo. Ekipa idąca 140 zaliczyła dwie totalne ulewy w Karkonoszach.
    Atmosfera i organizacja imprezy była świetna. Na każdym punkcie kontrolnym wody i ciastek w opór - połowa batonów i kiełby, które zabrałem, dotarła na metę. W Górzyńcu ognisko, żarcie, kawa, herbata, świetna atmosfera wśród zjebanych, ale uśmiechniętych ludzi - cudo!
    Nieco ciężko mi się dziś wstaje w krzesła, ale teraz, po przemyśleniu, wiem jedno - w przyszłym roku też zrobię pół, ale to pierwsze, przez Karkonosze i Rudawy Janowickie, a jak kondycja da, to dalej

    JAckon, szacun za to, że po tej rzeźni w Karkach dotarłeś do Kapelli! Makaron na Różance dobry był?

    Nasza trasa zarejestrowana przez TrekBuddy w komórce mej:

    Zliczył za mało. Za to Endomondo zliczyło ponad 80km... I wierz tu elektronice.
    Strona imprezy:

    Leave a comment:


  • iron
    replied
    Bohaterowie są najwyraźniej zmęczeni i się nie chwalą...
    Gratulacje dla Basika, Piotrego i Slavoya za zapięcie połowy kotliny...
    Zapewne gratulacje też dla Darka, ale mordoksiążka o tym milczy
    A dla Jacksona gratulacje za ambicję, ze wskazaniem, że czasem lepiej jest jeść małą łyżką

    I tak wszyscy jesteście Wielcy - Szacun.

    P.S. Ja jednak i tak nie rozumiem takich akcji - dla mnie chodzenie po górach ma/miało być przede wszystkim przyjemnością (czasem okraszoną wyrzutem adrenaliny) a nie zawodami, czy jak by to nazwać - challangem - ale co kto lubi - SZCZERE GRATULACJE!!!
    Ostatnia zmiana dokonana przez iron; 2014-09-23, 00:10.

    Leave a comment:


  • JAckson
    replied
    Murowaniec już od kilku lat tak ma. Ponoć kierują się przepisami p.pożar. W sumie znając sprawę pobliskiej Betlejemki jestem w stanie uwierzyć, że obawiają się kontroli różnych służb.

    Leave a comment:


  • wasyll
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika belfer102
    Moje propozycje i uwagi zamieściłem o wiele wcześniej ale ciekawą propozycją na "pierwszy raz" po naszej stronie Tatr jest także łażenie od schroniska do schroniska - nocleg masz zagwarantowany - muszą Cię przyjąć nawet na podłodze.
    I tu zaczynają się jaja! Dzwoniłem do Murowańca, oczywiście miejsc nie ma, zatem informuję - w takim razie zostaje nam podłoga... Otóż nie! Pani mówi, że u nich podłogi nie ma, a jak się chce nocleg to oni codziennie mają udostepniane 40 miejsc noclegowych 'z dnia na dzień'. Tzn. ja to widzę tak. Zakładając, że mają 60 miejsc łącznie, to 20 jest już zajęte, a o 40 trzeba się bić każdego nowego dnia.
    Mówię do Pani - dobra, rano zadzwonię i zarezerwuję. I co? Nie ma takiej opcji, trzeba osobiście się zgłosić. No ręce opadają. Tym samym bojkotuję Murowaniec, pach!

    Pancernik, trasy wrzucę podczas weekendu, teraz za dużo rzeczy na głowie, a mapa jest mi konieczna żeby Ci odpisać.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika wasyll
    Tatry Zachodnie to główny cel naszej wyprawy. Najpierw mamy wyznaczone 4 trasy bez noclegu w górach z powrotem do Zakopanego, jeśli będzie pogoda to rozważamy przejście od Wołowca po Siwy Zwornik.
    Wrzucaj te trasy, bo ja już zaczynam kombinować przedseryjny prototyp planu akcji "Tatry 2015" z naciskiem na Tatry Zachodnie .
    Też najchętniej kombinowałbym ograniczenie noclegów w schroniskach, bo rezerwowanie pół roku wcześniej to rosyjska (pardon! ) ruletka, a spania na glebie wolałbym uniknąć...

    Leave a comment:

Related Topics

Collapse

Przetwarzanie...