Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • iron
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia
    To fakt - prawdopodobnie gorzej się schodziło, niż by się wchodziło
    Schodzenie zawsze jest gorsze, nie tylko w górach...

    Tak na zdrowy rozum - czy przyjemniejszy jest początek imprezy, czy jej koniec - czytaj the day after

    Leave a comment:


  • Marusia
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika jacekwerner
    podejście bardzo strome, ale nie takie znów długie
    To fakt - prawdopodobnie gorzej się schodziło, niż by się wchodziło

    Leave a comment:


  • jacekwerner
    replied
    W ubiegłym roku w sierpniu też zaliczyłem Waligórę ( oczywiście od strony Andrzejówki ) - podejście bardzo strome, ale nie takie znów długie, razem z żoną spokojnie daliśmy radę. Co ciekawe, podobnie jak Pancernik tego samego dnia wcześniej zaliczyliśmy Chełmiec ( to był spacerek ). Po zejściu do Andrzejówki lany ciemny skalak 13-tka smakował wybornie .

    Leave a comment:


  • JAckson
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy

    A poważnie - widziałeś gdzieś ostrzejsze PIESZE podejście bez dodatkowych np. łańcuchów, a w dodatku na przewyższeniu ponad 100m.?
    Ja widziałem kilka

    Cały urok omawianej traski jest w tym, że wali prosto pod górę bez specjalnych zakosów po obsuwających się kamykach. Ale było gites

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy
    No ale ozzzzochozi?
    Rozumiem, że z Andrzejówki wbiegłeś na Waligórę w podskokach, pogwizdując i ani razu się nie zatrzymując na oddech? No bracie, twardy jesteś! Szkoda, że nikt ci nie uwierzy.

    A poważnie - widziałeś gdzieś ostrzejsze PIESZE podejście bez dodatkowych np. łańcuchów, a w dodatku na przewyższeniu ponad 100m.?
    Odpowiadam na pytanie pierwsze - nie twierdzę, że wbiegłem gwiżdżąc, po prostu nie uważam tego podejścia za jakieś bardzo hardkorowe .
    Odpowiadam na pytanie drugie - nie widziałem, a przynajmniej nie kojarzę , choć ludziska mówią, że z KGP to Lackowa daje popalić...

    Bez nerw , moi drodzy pikozlatacze, ja jedynie zareagowałem, że slavoy napisał, że "wejście tamtędy to już byłby hardkor".
    Łatwe nie było - człowiek przypomina sobie, że przodkowie byli czwororęczni - ale skoro wszedł dziesięciolatek...
    Na Wasze pocieszenie dodam, że - ponieważ robiłem za drajwera - mimo, że po zejściu do schroniska język uciekł mi... wiadomo, gdzie - piwo zakupiłem jedynie na wynos.

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
    No bardzo Cię proszę, mister...
    No ale ozzzzochozi?
    Rozumiem, że z Andrzejówki wbiegłeś na Waligórę w podskokach, pogwizdując i ani razu się nie zatrzymując na oddech? No bracie, twardy jesteś! Szkoda, że nikt ci nie uwierzy.

    A poważnie - widziałeś gdzieś ostrzejsze PIESZE podejście bez dodatkowych np. łańcuchów, a w dodatku na przewyższeniu ponad 100m.?
    Ostatnia zmiana dokonana przez slavoy; 2012-11-13, 13:27.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Nie zaprzeczę. A nawet potwierdzę . Wchodząc, zastanawiałem się cały czas, jak będzie wyglądało zejście...

    Leave a comment:


  • Marusia
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
    No bardzo Cię proszę, mister...
    W zeszłym roku moje osobiste dziecko (wtedy 10-letnie) wśmignęło w deszczu w tę i z powrotem (z powrotem szybciej ) razem ze mną na Waligórę, a wcześniej tego samego dnia byliśmy na Chełmcu...
    Przecież Slav nie pisze, że było ciężko - śmignęliśmy spacerkiem bez napinki. Zejście z Waligóry do Andrzejówki jest bardzo strome - przecież nie zaprzeczysz.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy
    W ten łykend doszły dwa szczyty KGP. W sobotę Waligóra - z Sokołowska dość łagodnie żółtym na szczyt i zejście do Andrzejówki. I bardzo dobrze, że w tą stronę, bo zejście tamtędy do lekkich nie należy, a wejście to już byłby hardkor. Na mój gust, to stromiej bez zabezpieczeń chyba się nie da.
    No bardzo Cię proszę, mister...
    W zeszłym roku moje osobiste dziecko (wtedy 10-letnie) wśmignęło w deszczu w tę i z powrotem (z powrotem szybciej ) razem ze mną na Waligórę, a wcześniej tego samego dnia byliśmy na Chełmcu...

    Leave a comment:


  • fidoangel
    replied
    I dobrze, że na Zlocioniuniek nie pojechałem bo bym zdechł od tego łażenia po górach.

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    W ten łykend doszły dwa szczyty KGP. W sobotę Waligóra - z Sokołowska dość łagodnie żółtym na szczyt i zejście do Andrzejówki. I bardzo dobrze, że w tą stronę, bo zejście tamtędy do lekkich nie należy, a wejście to już byłby hardkor. Na mój gust, to stromiej bez zabezpieczeń chyba się nie da.
    I w niedzielę Wielka Sowa po raz któryśtam. Standardowo z Baru Pod Przełęczą w Rzeczce i zejście łukiem przez Kozie Siodło i schronisko Sowa. W sam raz na zbicie pikozlotowego kaca

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Jako urodzony (i nie tylko) Lodzermensch znam nieźle Arturówek z przyległościami.
    Wiele osób nie wierzy, że to wszystko jest w obrębie dużego przemysłowego miasta .
    Czytając tę relację zaczynam mieć skurcze łydek , czas zacząć ćwiczyć na sucho przed nartowaniem .

    Leave a comment:


  • lzkamil
    replied
    Pancernik, Basik - dzięki za zrozumienie wariactwa Karkonoskiego pewnie w przyszłym roku nie pobiegnę jeśli się zdecyduję na Chudego Wawrzyńca który jest tydzień później.
    Niedawno pobiegłem taką pseudogórską połówkę w moim rodzinnym mieście w zimowych warunkach, jak ktoś nie ma dosyć mojej pisaniny to pszebardzo...

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika belfer102
    Jedziesz na wycieczkę zorganizowaną to jesteś ubezpieczony. Indywidualnie też się możesz ubezpieczyć.
    Tak i nie. Jako uczestnik wyjazdu zbiorowego, najczęściej masz ubezpieczenie kosztów leczenia (rzadziej) i następstw nieszczęśliwych wypadków (częściej).
    Sumy ubezpieczenia są niewielkie, w znikomym stopniu odpowiadają poniesionej szkodzie na osobie (o ile to w ogóle można wycenić).
    Po drugie, chyba chodziło nam o koszty, ponoszone przez GOPR/TOPR podczas akcji ratowniczej, a to jest ubezpieczone w śladowej ilości... jeśli w ogóle (mam na myśli zdarzenia na terytorium RP).

    Przepraszam za zwekslowanie tematu na "Przy piwie o ubezpieczeniach" . To się już więcej nie powtórzy

    Leave a comment:


  • żąleną
    replied
    Nie, bo nie wybrałem się nigdy w góry w klapkach. Ale wszystko przede mną.

    Leave a comment:

Related Topics

Collapse

Przetwarzanie...