Nowo otwarty mikrus w bardzo małej wiosce o nazwie Obora. Zapewne budynki w którym się znajduje też były oborą w jakimś dawnym gospodarstwie rolnym. Na miejscu piwo można zakupić praktycznie cały czas, właściciele zapewne tam mieszkają. Zakupy tylko na wynos w 1,5l pet-ach. Wejście do browaru to lewe drzwi.
Dostępne były 10-ka jasna, nie kupowałem. 1,5l to dla mnie za dużo jak na 10-kę.
11-ka jasna, poprawne piwo, ale mało treściwe i dosyć wodniste( 20Kc). Może będzie coraz lepiej.
Trzecie piwo to Summer IPA, 1.5l to też dla mnie za dużo, nie zakupione.
Dostępne były 10-ka jasna, nie kupowałem. 1,5l to dla mnie za dużo jak na 10-kę.
11-ka jasna, poprawne piwo, ale mało treściwe i dosyć wodniste( 20Kc). Może będzie coraz lepiej.
Trzecie piwo to Summer IPA, 1.5l to też dla mnie za dużo, nie zakupione.
. Z autobusu jest do browaru jakieś 200 m, przechodzimy koło stawu oraz przez niewielką dolinkę z dwoma potokami i już za nią na wzniesieniu widać białe podłużne, parterowe budynki ze spadzistymi dachami wśród drzew i wypielęgnowanych trawników. Podchodzimy od podwórza i od razu widać, że jesteśmy u celu - otwarte bramy budynku zapraszają.
. Za częścią ze stołami, w głębi dużej sali, można zobaczyć kolekcję starych narzędzi rolniczych, także drewniane konne wozy. Jednak jest tu także miejsce na funkcje związane z produkcją piwa - pod przeciwległą ścianą umieszczono agregaty cieplne, myjki/napełniarki kegów, śrutownik wyposażony w podajnik łańcuchowo tależykowy przesyłający ześrutowany słód do warzelni za ścianą. Jako że słód dostarczany jest w wielkich worach o pojemności 1 t, nad śrutownikiem funkcjonuje podnośnik z blokiem umożliwiający ich podniesienie i w odpowiednich dawkach zsypywanie słodu.
. Opowiedział, że pracuje tu cała rodzina co z resztą dało się zauważyć. Małżonka przyjeżdżającym klientom wydawała faktury oraz piwa w butelkach i kegach, córka jej pomagała i co i raz wyjeżdżała elektrycznym samochodem z beczkami (widocznie do okolicznych klientów), druga napełniała PET-y, a babcia przy stole datowała etykiety-zawieszki i umieszczała je na szyjkach butelek. Tylko mały wnuczek jak na razie nie miał przydzielonej żadnej funkcji zajmując się w kojcu swoimi zabawkami
Miejscówkę odwiedzimy ponownie żeby chwilę na miejscu popiwkować.
Comment