Oj, granulat w pończoszkach - będą piwka słabo chmielone
Jeden twierdzi z pończochą, inny żeby bez - i bądź tu człowieku mądry. Ale nie ma tego złego, a wręcz same plusy - przerobię obydwa sposoby i wyciągnę wnioski.
Jeden twierdzi z pończochą, inny żeby bez - i bądź tu człowieku mądry. Ale nie ma tego złego, a wręcz same plusy - przerobię obydwa sposoby i wyciągnę wnioski.
Wiadomo, gazu nie ma za wiele (ale i tak więcej niż z ostatniego brewkita po kilku miesiącach leżakowania) a smaki jeszcze nie zbalansowane, ale co ważne - chmielu jest wg mnie idealnie - nie jest dominujący, ale jednak wyraźny, pończochy wcale nie przeszkodziły
Piana gęsta, ale krótko wytrwała, została tylko cienka obrączka, zostawiła u góry 2 kręgi na szkle, potem już czysto. Kolor - piękny bursztyn, lekko mętny. Smak... ot typowe jasne piwo z browaru restauracyjnego. Najbardziej przypomina mi jasne z gdańskiej Brovarnii, bo je mam jeszcze w pamięci. Do tego posmaki świeżutkiego Żywego z Koreba. Zapach - tu nie jestem pewien -c hmiel, słód i jeszcze coś słodkiego, jakby karmel, którego tam jednak nie ma. Ale ten zapach przyjemnie rozszedł się po pokoju. Po otwarciu czuć było też nieco drożdży, ale ten zapaszek szybko się ulotnił. To najmniej drożdżowe z moich piw 
Będę po niego często sięgał wiosną. I aż szkoda, że wyszło go tylko 30 kilka butelek...
że mało a ciesząc się, że dobre, szybciutko robić następne. Sezon lagerowy nie trwa wiecznie.
I więcej przed końcem sezonu już nie zdążę.
Comment