Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • emes
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną
    Zależy, w którą stronę się sturlasz.

    ...
    Turlałeś się swobodnie kiedyś pod górkę, w poprzek lub na ukos od stromizny?

    Leave a comment:


  • żąleną
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu
    W przeciwieństwie do jazdy TIRem przez miasto z nadmierną predkością, wybranie się w góry w klapkach nie stanowi zagrożenia dla nikogo poza ich właścicielem.
    Zależy, w którą stronę się sturlasz.

    Swego czasu wybrałem się na Olimp w zamszakach i szedłem tempem Korzeniowskiego, żeby wyprzedzić wszelkich ewentualnych konkurentów do miejsca w schronisku. Wracałem równie dziarsko, skikając po kamieniach między wspinającymi się żlebem ludźmi. Nadmiaru sympatii w ich wzroku nie zarejestrowałem. Ogólnie miło wspominam ten wypad, ciekawie było oderwać się od plaży i znaleźć w innym, surowym i niemal jesiennie wyglądającym świecie. Tylko warto zarezerwować sobie miejsce w schronisku, zamiast iść na krzywy ryj jak ja. No i but lepszy od zamszaka też wskazany, co prawda nie zleciałem, ale jest kilka miejsc, w których chwytająca podeszwa na pewno nie zaszkodzi.
    Ostatnia zmiana dokonana przez żąleną; 2012-10-23, 13:56.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Całkiem poważnie wyjątkowo zgadzam się w całości z przedmówcą . Nasze zdrowie




    PS. A na nowy sezon (wiosna/lato/jesień) i tak zainwestuję w buty trekkingowe z górnej półki. Na mój własny rachunek...

    Leave a comment:


  • Krzysiu
    replied
    W przeciwieństwie do jazdy TIRem przez miasto z nadmierną predkością, wybranie się w góry w klapkach nie stanowi zagrożenia dla nikogo poza ich właścicielem. A co do płacenia - czas najwyższy zmusić turystów, ze szczególnym uwzględnieniem narciarzy, do płacenia za usługi GOPR. Nie widzę żadnego powodu, dla którego jako podatnik miałbym się do tego dokładać. Każdy ma prawo być idiotą, ale na własny rachunek.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu
    Kązdy ma prawo być idiotą, to podstawowy element wolności osobistej.
    Jasne, podobnie, jak jazda samochodem bez pasów, motocyklem bez kasku, jazda np. TIR-em z prędkością 120 km/h przez miasto, jazda nieoświetlonym rowerem po nocy, a zi innej beczki np. nieszczepienie dzieci i inne takie.
    A kto za to płaci? Pani płaci, pan płaci...
    Krzysiu, powyższy cytat z Twej wypowiedzi to święte słowa są... Napij(-my) się...

    Leave a comment:


  • Krzysiu
    replied
    Uzależnianie wejścia w góry od butów to fetyszyzm, a w najlepszym razie pójście na łatwiznę, graniczącą z wjechaniem wyciągiem. Ludzie tysiące lat łazili po różnych dziwnych miejscach w byle czym, a nawet boso i jakoś cywilizacja się od tego nie rozpadła. Znam chłopaków, bawiących się w Słowian z X w. Łażą w w ręcznie szytych butkach z pojedynczą skórzaną podeszwą i potrafią robić w trudnym terenie długie trasy.

    A poza tym nie wiem, co komu przeszkadza, że ktoś w klapkach łazi. Kązdy ma prawo być idiotą, to podstawowy element wolności osobistej. Ja całe lata chodziłem po górach w trampkach albo zwykłych półbutach, bo były przejściowe trudności w zaopatrzeniu w buty, i jakoś nie przypominam sobie dramatycznych wydarzeń z tym związanych. Mój marszowy rekord, około 50 km, wykonałem właśnie w zwykłych półbutach.

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    Izkamil, generalnie szacun. Jak byłam mała, to moim marzeniem było wzięcie udziału w tego typu zawodach. Od dziecka biegałam po górach...Niestety, teraz to się tylko odbija na moich stawach, a kolana nadają się do wymiany Owocowe galaretki i karkówka jakoś opóźniają widmo bolesnych zastrzyków, ale jedyne co mi pozostaje, to kibicowanie zawodnikom i już tylko stosunkowo lekki trekking.

    Odnośnie odcinka schronisko Pod Szrenicą- Kamieńczyk- szłam w tym roku tym szlakiem po długiej przerwie i tylko dlatego, że pogoda do tego zmusiła ( miał być zjazd ze Szrenicy). Nie wiem czy kiedykolwiek zapomnę to traumatyczne przeżycie.... Od razu przypomniałam sobie, dlaczego nienawidzę tego szlaku i omijam go zawsze szerokim łukiem... Izkamil, jak coś- podchodź tym szlakiem, odpuść schodzenie. Szkoda nóg.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika lzkamil
    Ostatnio zasmakowałem w nowym (może nie do końca) podejściu do gór, czyli w górskich biegach. Nie do końca nowym dlatego że wiele razy miałem sytuacje kiedy musiałem się w górach dostać z punktu A do punktu B w możliwie najkrótszym czasie, więc sportowe bieganie po górach się okazało dla mnie czymś naturalnym
    Jak komuś się chce czytać, to mała relacja którą popełniliśmy z kumpelą z górskiego półmaratonu z Limanowej:


    Początek Maratonu Karkonoskiego (Szklarska - Szrenica - Śnieżka - Szrenica) prowadzi właśnie tym wspominanym przez Was parszywym podejściem ze Szklarskiej na Szrenicę. Może w niedługiej przyszłości tam wystartuję...

    Ze Szklarskiej do Kamieńczyka wydymałem z buta jak miałem 3 albo 4 lata - jedno z najwcześniejszych świadomych wspomnień z dzieciństwa, pamiętam że się szło i szło i szło... ale to już się nadaje do tematu "jaki jestem gość"
    Głęboki szacun, po szybkim czytaniu już mnie wszystko boli...
    Jak swego czasu weszliśmy z Młodym na Śnieżkę (chciał czarnym, żeby się nie ciągnąć w emerycko-spacerowym klimacie) i chwilę odpoczęliśmy, zauważyliśmy grupę nastolatków (ja zauważyłem głównie dziewczęta ) z trenerem, którzy sobie właśnie wbiegli na górę. Wypili jakiś napój i w świetnych nastrojach pobiegli dalej...
    Wspomniałem wtedy, jak w roku bodajże 1989 wróciłem z kilkumiesięcznego pobytu w Szwajcarii i zapragnąłem polskich (?) gór, przyjechałem w listopadzie do Karpacza i wybrałem się na Śnieżkę.
    Opis "ekwipunku" pominę litościwym milczeniem, w trakcie wchodzenia w kopnym śniegu na Śnieżkę zacząłem mocno marznąć i żeby się rozgrzać, pobiegłem... Ech, człek młody był i po kilkumiesięcznej zaprawie w Jurze i Alpach...
    Humor poprawiło mi spotkanie WOP-istów, którym pomogłem wypchnąć UAZ-a z zaspy.
    Kwiz dla młodzieży: co oznaczają powyższe skróty?

    Leave a comment:


  • lzkamil
    replied
    Ostatnio zasmakowałem w nowym (może nie do końca) podejściu do gór, czyli w górskich biegach. Nie do końca nowym dlatego że wiele razy miałem sytuacje kiedy musiałem się w górach dostać z punktu A do punktu B w możliwie najkrótszym czasie, więc sportowe bieganie po górach się okazało dla mnie czymś naturalnym
    Jak komuś się chce czytać, to mała relacja którą popełniliśmy z kumpelą z górskiego półmaratonu z Limanowej:


    Początek Maratonu Karkonoskiego (Szklarska - Szrenica - Śnieżka - Szrenica) prowadzi właśnie tym wspominanym przez Was parszywym podejściem ze Szklarskiej na Szrenicę. Może w niedługiej przyszłości tam wystartuję...

    Ze Szklarskiej do Kamieńczyka wydymałem z buta jak miałem 3 albo 4 lata - jedno z najwcześniejszych świadomych wspomnień z dzieciństwa, pamiętam że się szło i szło i szło... ale to już się nadaje do tematu "jaki jestem gość"

    Leave a comment:


  • iron
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy
    No właśnie. Wejście na wetlińską w porównaniu z Berdem to jest lajcik (ogólnie nie jest tam jakoś specjalnie stromo). Na Bukowe się włazi prawie jak po drabinie, tylko stopnie są szerzej i śliskie . Miałem po drodze ze trzy zawały, ale, jak to często bywa, widoki wynagradzają z nawiązką.

    Zapisałem się do KGP. Książeczka przyszła w poniedziałek i już są dwie pieczątki - Ślęża (pińcetny raz, tym razem niebieskim z Tąpadeł) i Śnieżka (żółty z Kowar i przez Skalny Stół i Czarną Kopę na Ś, zjazd z Kopy krzesłem - czas gonił, a cena zachęciła).
    Fajne jest, że dużą część tych szczytów mamy tu w zasięgu wyjazdu beznoclegowego. Plany są więc ambitne Kilka szczytów trzeba będzie powtórzyć. No i nie wiem jak to będzie z tymi Rysami. Raz, że cholernie daleko i wysoko, a dwa, że mnie nigdy Tatry nie łechtały - mi się tam po prostu nie podoba (nie bić!).
    Rysy polecam od strony słowackiej - mniej ludzi, wejscie o niebo łatwiejsze i do tego "Chata pod Rysmi" nieopodal szczytu

    Wejście po naszej stronie jest dosyć trudne, jak na przeciętnego turystę (żleb z gruzem, spora ekspozycja) a do tego dochodzi masa debili nie majacych wyobraźni - trzeba uważać za siebie i innych...
    Ostatnia zmiana dokonana przez iron; 2012-09-30, 13:56.

    Leave a comment:


  • Gringo
    replied
    Nie no, Tatry są fantastyczne, Zakopane (którego nie lubię) psuje ogólny odbiór Tatr. Z tego powodu, nie byłem nigdy na Giewoncie

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    No właśnie. Wejście na wetlińską w porównaniu z Berdem to jest lajcik (ogólnie nie jest tam jakoś specjalnie stromo). Na Bukowe się włazi prawie jak po drabinie, tylko stopnie są szerzej i śliskie . Miałem po drodze ze trzy zawały, ale, jak to często bywa, widoki wynagradzają z nawiązką.

    Zapisałem się do KGP. Książeczka przyszła w poniedziałek i już są dwie pieczątki - Ślęża (pińcetny raz, tym razem niebieskim z Tąpadeł) i Śnieżka (żółty z Kowar i przez Skalny Stół i Czarną Kopę na Ś, zjazd z Kopy krzesłem - czas gonił, a cena zachęciła).
    Fajne jest, że dużą część tych szczytów mamy tu w zasięgu wyjazdu beznoclegowego. Plany są więc ambitne Kilka szczytów trzeba będzie powtórzyć. No i nie wiem jak to będzie z tymi Rysami. Raz, że cholernie daleko i wysoko, a dwa, że mnie nigdy Tatry nie łechtały - mi się tam po prostu nie podoba (nie bić!).

    Leave a comment:


  • wasyll
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia
    W tym roku w Bieszczadach obserwowałam - głównie panie - w tenisówkach i sandałkach - jak wchodzą na Połoninę Wetlińską - pewnie schodziły na rękach
    Wejście na Wetlińską (od strony Brzegów Górnych) jest chyba najcięższym w całych Bieszczadach, biorąc pod uwagę połoniny. Chociaż nie zdążyłem wejść na Bukowe Berdo i bardzo tego żałuję

    Leave a comment:


  • Marusia
    replied
    Basik, to jest temat "Przy piwie o górach", a nie o chodzeniu po górach, zatem foty jak najbardziej pasują

    A ja jeszcze wrócę do tematu obuwniczego: jeśli chodzi o chodzenie w klapkach, tenisówkach czy sandałkach, to po za możliwością skręcenia kostki wchodzi w grę upierdliwość cienkiej podeszwy, bo przecież głównie chodzi się po kamieniach. Ja nie mam obuwia chroniącego kostkę, ale na dobrej podeszwie, a i tak po wielogodzinnym łażeniu po kamieniach stopy trochę bolą. W tym roku w Bieszczadach obserwowałam - głównie panie - w tenisówkach i sandałkach - jak wchodzą na Połoninę Wetlińską - pewnie schodziły na rękach

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    No to teraz z innej beczki. Piotry uważa, że to się nie kwalifikuje do tego tematu, ale co tam. O górach w końcu będzie....W ostatnią niedzielę spełniliśmy marzenie mojego dziadka- przelot samolotem nad Karkonoszami Tyle stresu- sama sobie- już więcej w życiu nie planuję zafundować, ale ten raz chyba było warto... Dodam, że na wiosnę miałam okazję przelecieć się balonem nad Biebrzą i to przy locie Cessną był pikuś. Zaledwie kilka migawek:
    Attached Files

    Leave a comment:

Related Topics

Collapse

Przetwarzanie...