Przy piwie o górach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

  • Krzysiu
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy
    ...Właśnie. Mi się to właśnie m.in. dlatego podoba, bo "muszę" zajechać w miejsca (pasma), które normalnie się pomija, albo o nich nawet nie wie. Bo inaczej raczej nie wpadł bym na to, by pchać się w takie miejsca jak Kłodzka Góra, pozaszlakowa Wysoka Kopa, o wyprawie w "nikczemne" Świętokrzyskie nie wspominając...
    Zależy, co kto lubi. Ja Korony nie zrobię nigdy, bo olewam programowo pasma beskidzkie. Ale w Sudetach zaliczyłem chyba wszystkie szczyty koronne, a także całą masę róznych "nieciekawych" miejsc, do których nie docierają turyści - bo takie mam hobby, żeby łazić tm, gdzie turystów nie ma, a omijać te miejsca, które "trzeba zaliczyć".

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik
    "Kilkoma" Wycieczka około 50 osób, które zablokowały nam dostęp do jadła i picia w Chatce Górzystów i którą trzeba było wyprzedzać na przyśpieszeniu, żeby być przed nimi przynajmniej na Wysokim Kamieniu
    Bardziej miałem na myśli te miłe kobity, który wbiły się z nami na Kopę, niż ten cały peleton.
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika leona
    Jeszcze jakiś czas temu robienie jakiejkolwiek Korony wydawało mi się absurdem albo żartem. Z czasem człowiek tetryczeje i potrzebuje podobnych wyzwań. Jeszcze rok, dwa marnowania czasu i pierdzenia w stołek i ja do ZDOBYWCÓW dołączę
    Bo ZDOBYWCA to brzmi dumnie
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
    Ale to fakt, jest to jakaś motywacja czy inna mobilizacja - może nie tyle, żeby się na starość ruszyć w góry, ale żeby ruszyć się w góry nietypowe - czy kiedyś przyszłoby mi do głowy, żeby się wdrapywać na Lackową?
    Właśnie. Mi się to właśnie m.in. dlatego podoba, bo "muszę" zajechać w miejsca (pasma), które normalnie się pomija, albo o nich nawet nie wie. Bo inaczej raczej nie wpadł bym na to, by pchać się w takie miejsca jak Kłodzka Góra, pozaszlakowa Wysoka Kopa, o wyprawie w "nikczemne" Świętokrzyskie nie wspominając.
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
    Pewnym problemem przy "sfokusowaniu się" na KGP jest omijanie czasem ciekawych szlaków opodal.
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik
    I właśnie to mnie w KGP drażni. Mus zdobycia jakiejś górki, która niekoniecznie jest warta długiej podróży. Bo KGP, to w moim odczuciu, głównie wyczyn logistyczny.
    No absolutnie się z tymi wypowiedziami nie zgadzam. Co ma piernik do wiatraka? Na odfajkowanie KGP czas jest właściwie nieograniczony. Nic nie stoi na przeszkodzie zaliczania gór przy okazji rozleglejszych wycieczek. Skakanie jedynie ze szczytu na szczyt (z pasma w pasmo) jest faktycznie lekko bez sensu. Przykład Basiu miałaś w weekend - przeleźliśmy circa 40km i zaliczyłem tylko Wysoką Kopę, a przecież w tym czasie mógłbym na luzie kopnąć się na Skopiec i Skalnik.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu
    A co z tym wspólnego ma Komenda Główna Policji?
    Policja nad wszystkim czuwa .

    Leave a comment:


  • Krzysiu
    replied
    A co z tym wspólnego ma Komenda Główna Policji?

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Ale w tym roku udało mi się przemycić i "dokleić" do Tarnicy jeszcze Caryńską, Wetlińską, obie Rawki i Krzemieniec.
    A za rok na Rysy chciałbym pójść przez D5SP, zanocować pod MOkiem i zejść na drugą stronę. Żeby było trochę ciekawiej.
    A jak pogoda pozwoli, to jeszcze jedno, dodatkowe, w miarę nieprzerzeźbione wyjście w Tatry zrobić...

    A wyczynem logistycznym to jest połączenie: KGP, ciekawostek typu zamki-bunkry-kopalnie, basenów krytych, parków linowych i... browarów restauracyjnych .

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
    Pewnym problemem przy "sfokusowaniu się" na KGP jest omijanie czasem ciekawych szlaków opodal
    I właśnie to mnie w KGP drażni. Mus zdobycia jakiejś górki, która niekoniecznie jest warta długiej podróży. Bo KGP, to w moim odczuciu, głównie wyczyn logistyczny.

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Trochę w "koronnym" podtemacie - jakoś tak wyszło, że od wakacji 2009 jeden tydzień (z reguły pierwszy) wakacji chodzę z Młodym po górach.
    Zaczęliśmy lajtowo, od Świętokrzyskich, a potem wpadliśmy na pomysł KGP i poszliśmy "szeroko" od zachodu. Po pięciu tygodniowych wypadach mamy na koncie 25 szczytów - zostały Wysoka w Pieninach, Babia i Rysy. Jak dobrze pójdzie, pobiegniemy tam w przyszłym roku .
    Nie kombinujemy żadnych pieczątek, książeczek, potwierdzeń, robimy sobie fotkę na górce i git. Jak zapniemy Koronę, zrobimy sobie autorskie koszulki na pamiątkę .
    Ale to fakt, jest to jakaś motywacja czy inna mobilizacja - może nie tyle, żeby się na starość ruszyć w góry, ale żeby ruszyć się w góry nietypowe - czy kiedyś przyszłoby mi do głowy, żeby się wdrapywać na Lackową?
    Pewnym problemem przy "sfokusowaniu się" na KGP jest omijanie czasem ciekawych szlaków opodal oraz - dla mnie - że mi się te wszystkie wejścia i zejścia mocno "zajączkują", potrafię wspominać tylko jakieś szczególne, nietypowe (np. właśnie Lackowa, czy Mogielica w gradobiciu albo inny powrót z Turbacza strumykiem... ).

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy
    Przeszliśmy 26km Jakuszyce-Orle-Chatka Górzystów-Samolot-Wysoka Kopa (bez szlaku)-Wysoki Kamień-Szklarska Poręba PKP, po drodze mijając się parę razy z kilkoma paniami po 60. robiącymi tę samą trasę (szacun!).
    "Kilkoma" Wycieczka około 50 osób, które zablokowały nam dostęp do jadła i picia w Chatce Górzystów i którą trzeba było wyprzedzać na przyśpieszeniu, żeby być przed nimi przynajmniej na Wysokim Kamieniu

    Bayern71, masz rację. Moi rodzice w ten weekend szli trasą m.in. Szklarska-Szrenica-Łabska-Martinova - Szpindl i faktycznie na Parohaća się nie załapali. W niedzielę wracali przez Łabską inną trasą, ale nic się nie zmieniło. Pozostaje zatem liczyć tylko na Lućni.

    A my planujemy już urlop Bieszczady na szybką rozgrzewkę (4 trasy) i cofamy się w Beskid, tylko nie potrafimy jeszcze zdecydować- w który. Chcę, żeby było ładnie, tanio i przy okazji, aby nazbierać trochę nowych pieczątek. Korona mnie nie interesuje, ale pieczątki- jak najbardziej (bo każdy ma jakiegoś bzika...).

    Mimo braku większego zainteresowania KGP, Slav- dzięki za wyciągnięcie na Wysoką Kopę.
    Ostatnia zmiana dokonana przez Basik; 2013-07-17, 07:40.

    Leave a comment:


  • leona
    replied
    Jeszcze jakiś czas temu robienie jakiejkolwiek Korony wydawało mi się absurdem albo żartem. Z czasem człowiek tetryczeje i potrzebuje podobnych wyzwań. Jeszcze rok, dwa marnowania czasu i pierdzenia w stołek i ja do ZDOBYWCÓW dołączę

    Leave a comment:


  • bayern71
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik
    Acha, gdyby ktoś planował wycieczkę w góry od Szklarskiej a nie od Karpacza, to Parohaća można również spróbować w Labskiej Boudzie (ten sam właściciel). Wydaje mi się, że można zrobić fajną wycieczkę wjazd na Szrenicę- Vosecka Bouda-Labska Bouda-i albo powrót od razu przez Łabski Szczyt, albo dalej do Martinovej Boudy- niebieskim dojść do granicy z Polską i wracać górą przez Łabski, albo Śnieżnymi Kotłami (zielony szlak) do schroniska pod Łabskim i do Szklarskiej.
    Niestety ale w Labskiej Boudzie z Parohaca zostały tylko reklamy. Barmani nie wiedzą kiedy będzie. Teraz jest budvar za 40 koron (w restauracji 45). Za to jedzenie smaczne (zdecydowanie restauracyjne a nie schroniskowe) chociaż ceny 2x takie jak w pradze.

    Leave a comment:


  • slavoy
    replied
    Na początku lipca dość spontanicznie zaliczyłem 3 szczyty do KGP. Pojechaliśmy do Bielic, skąd zielonym szlakiem weszliśmy na Rudawiec, następnie wzdłuż granicy (wyraźna szeroka ścieżka, na mapie nie zaznaczona w całości) przez Postawną i Przełęcz Trzech Granic doszliśmy do Kowadła. Marusia wymiękła trzy minuty przez szczytem, ja wlazłem, ale musiałem mocno kombinować jak sobie zrobić sensowne zdjęcie bez statywu pod ostre słońce. powrót zielonym do Bielic i tam nocleg pod leśniczówką.
    Drugi dzień to Śnieżnik. Żółtym z Kamienicy do Granicznej Góry, dalej trochę polskim zielonym, trochę czeskim czerwonym na szczyt. Tu można było porównać sobie bezpośrednio jak wygląda utrzymanie szlaków u nas i u sąsiadów. Szala raczej nie po naszej stronie . Zeszliśmy niebieskim do Kamienicy, gdzie pod lasem sobie kimnęliśmy.

    W ostatni łykent natomiast, Zespół Żyznej Buczyny, czyli Slavoy, Marusia, Basik & Piotry (& Gromit) miał turnee po Izerach. Pierwszego dnia przeszliśmy się Harrachov-Jizerka-Schronisko Orle-Harrachov. Po drodze, przy moście Karlovskym natrafiliśmy na uroczystości dziewięciolecia tegoż, gdzie można było posłuchać Dechovki, najeść się kiełby, ciasta i popić Harrachovskym piwem. Za darmona .
    Z drugiego dnia odpadli Marusia z Gromitem, bo ten ostatni lekko zdefektował... Przeszliśmy 26km Jakuszyce-Orle-Chatka Górzystów-Samolot-Wysoka Kopa (bez szlaku)-Wysoki Kamień-Szklarska Poręba PKP, po drodze mijając się parę razy z kilkoma paniami po 60. robiącymi tę samą trasę (szacun!).

    Skonstruowałem sobie osobistą mapę KGP

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    Uprzejmie donoszę, że za jakieś pół godziny Zespół Żyznej Buczyny rusza w kolejną trasę...
    Dziś zapowiadamy występy na polu campingowym w Harrahovie, a jutro przy schronisku Orle i Chatce Górzystów (a jeżeli przynajmniej bufet będzie czynny, to i przy Wysokim Kamieniu)

    Leave a comment:


  • Pancernik
    replied
    Wróciliśmy z Młodym z kolejnej edycji CoTyRapoPoG-u (Corocznej Tygodniowej Rajzy po Polskich Górach ).
    W Bieszczadach weszliśmy (chronologicznie) na: Połoninę Caryńską, Tarnicę, Małą Rawkę, Wielką Rawkę, Krzemieniec i Połoninę Wetlińską.
    Potem transferowaliśmy się w klimaty beskidzkie i weszliśmy (chronologicznie) na: Lackową (Niski), Radziejową (Sądecki) i Turbacz (Gorce).
    Wejścia na Tarnicę i trzy górki beskidzkie spowodowały, że licznik do KGP "wybił" nam liczbę "25" .
    Ciekawym akcentem okazało się zejście z Turbacza, bo w deszczu i mgle najpierw znikł nam "nasz" szlak, potem wszystkie inne, a potem jeszcze znikła błotnista wyrypa do zwózki drewna.
    Dalej schodziliśmy, kierując się odgłosami ciurkającego strumyka, a potem w zasadzie samym strumykiem... . Zeszliśmy w kompletnie innym miejscu, niż chciałem, ale i tak OK, bo Młody uznał to zejście za atrakcję nr 2 wyjazdu .

    Żeby było o piwie i browarach - byliśmy w Wojkówce, Zadymie, Starej Zajezdni i Redenie. Jak się ogarnę, to poopisuję...

    Leave a comment:


  • Basik
    replied
    Z okazji święta mojej lepszej połówki , ponownie wybraliśmy się z Piotrym i moimi rodzicami w Karkonosze. Głównym celem było zwiedzenie browaru w Lućni Boudzie. Zwiedzanie odbywa się tylko w wyznaczonych godzinach (byliśmy za wcześnie), ale musieliśmy mieć bardzo błagające spojrzenia, ponieważ pani z recepcji zlitowała się nad nami i zadzwoniła do piwowara. Na szczęście był na miejscu i znalazł dla nas czas. Koszt zwiedzania to 150,00 koron od osoby. W cenie jest wliczona próbka piwa. Trafiliśmy na ciemne, którego nie było na kranach w restauracji. Wbrew naszym domysłom sprzed dwóch tygodni, było to zwykłe ciemne piwo, a nie stout. Jednak jakie pyszne! Ponoć będzie na kranie zamiennie z IPĄ (oprócz jasnego i polotmavego, które generalnie są dostępne cały czas). Ponieważ IPA, z tego co zauważyliśmy, nie schodzi zbyt szybko (turyści nie wiedzą co to jest), podpytaliśmy czy planują warzyć ją w przyszłości. Na szczęście zarówno piwowar, jak również manager schroniska uwielbiają IPĘ, zatem możemy spać spokojnie . Z ciekawostek, udało nam się dowiedzieć, że mają w planach uwarzenie portera bałtyckiego.
    W samym schronisku zachwyciły nas podziemia, których nie mielibyśmy okazji oglądać, gdyby nie zwiedzanie browaru. Okazało się, że w podziemiach znajdują się również baseny z rybami. Zatem, jeżeli ktoś lubi jeść ryby, może mieć pewność, że w Lućni zje je naprawdę świeże. Były pomysły, żeby hodować świnki, ale nie da rady, to w końcu park narodowy.

    Generalnie wycieczka tym razem przebiegła wyjątkowo pod znakiem pysznego piwa i smacznego jedzonka (gulasz na piwie w Lućni Boudzie, przepyszne dania w knajpce Basen w Pecu pod Śnieżką), ale chodzenia też trochę było.
    W pierwszy dzień wjechaliśmy na Kopę- Lućni Bouda- Vyrovka-Liści Hora-Lyżarska Bouda- Pec pod Śnieżką. Drugiego dnia musieliśmy się wturlać na Vyrovkę (asfaltem 3,5 do góry w słońcu )- Lućni Bouda- Kopa i zjazd.

    Acha, gdyby ktoś planował wycieczkę w góry od Szklarskiej a nie od Karpacza, to Parohaća można również spróbować w Labskiej Boudzie (ten sam właściciel). Wydaje mi się, że można zrobić fajną wycieczkę wjazd na Szrenicę- Vosecka Bouda-Labska Bouda-i albo powrót od razu przez Łabski Szczyt, albo dalej do Martinovej Boudy- niebieskim dojść do granicy z Polską i wracać górą przez Łabski, albo Śnieżnymi Kotłami (zielony szlak) do schroniska pod Łabskim i do Szklarskiej.

    Leave a comment:


  • kony
    replied
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slodki
    Z relacji ekipy z trasy wynika że jednak nie do końca bez snu.
    Być może, nie czytałem jeszcze relacji tylko krótką notatkę pisaną na szybko zaraz po ukończeniu.

    Leave a comment:

Related Topics

Collapse

Przetwarzanie...